Tłumacz Google po latach doczekał się zmiany, której wielu wypatrywało od zarania dziejów. Gemini zadba, aby tłumaczenia nareszcie miały więcej sensu – zwłaszcza te z idiomami i slangiem.

Tłumacz Google właśnie doczekał się rozwiązania swojego największego problemu. Narzędzie po latach nareszcie zaczyna rozumieć sens zdań, a nie tylko pojedyncze słowa, dzięki integracji z Gemini Czy to czyni go najlepszym tłumaczem na rynku? W wielu codziennych scenariuszach – zwłaszcza w drodze: coraz częściej… tak!

Tłumacz Google przez lata działał na zasadzie statystycznego dopasowywania fraz, później przeszedł na tłumaczenie gdzie zaawansowane algorytmy zaczęły odgrywać coraz większą rolę. A teraz dostał kolejny zastrzyk jakości dzięki modelom Gemini. Zamiast tłumaczyć wyrazy jeden po drugim, analizuje całe zdania i próbuje odtworzyć kontekst wypowiedzi, co ma krytyczne znaczenie przy bardziej złożonych strukturach i dłuższych tekstach.

Przykład, który Google lubi przywoływać, to idiom „stealing my thunder”. Dosłowna wersja… nie ma żadnego sensu, ale nowy Tłumacz potrafi przełożyć go poprawnie – oddając znaczenie (skraść komuś moment, odciągnąć uwagę), a nie kuriozalną kalkę.

Gemini w Tłumaczu Google. Idiomy i slang przestają być problemem

Zaktualizowany Tłumacz Google potrafi lepiej radzić sobie z idiomami, slangiem i lokalnymi zwrotami, które wcześniej były jego piętą achillesową. Nowe modele są wdrażane w USA i Indiach dla angielskiego oraz prawie dwudziestu języków (m.in. hiszpańskiego, arabskiego, chińskiego, japońskiego, niemieckiego), więc różnica jest odczuwalna w wielu popularnych parach językowych. Niestety: my musimy jeszcze uzbroić się w kapkę cierpliwości.

Czytaj dalej poniżej Wielki update i koniec Asystenta Google. Wiemy kiedy to nastąpi Nie wiesz czy wideo jest prawdziwe, czy AI? Da się to łatwo sprawdzić

Co ważne: Google nie wyrzuciło starej architektury do kosza. Tłumacz nadal opiera się na dedykowanej sieci neuronowej do tłumaczeń, a Gemini jest warstwą wspierającą lepsze rozumienie znaczenia i kontekstu. To inne podejście niż brutalne wrzucenie LLMa w miejsce silnika tłumaczeń, co można już zaobserwować w kilku miejscach w sieci.

Czy to już najlepszy tłumacz dostępny na rynku?

W testach i opiniach od lat powtarza się schemat: Tłumacz Google wygrywa zasięgiem języków, trybami pracy (kamera, rozmowa, opcja tłumaczenia bez dostępu do sieci), integracją z Androidem i przeglądarką, ale bywa mniej precyzyjny od wyspecjalizowanych narzędzi typu DeepL, zwłaszcza w językach europejskich. DeepL i podobne usługi obsługują mniej języków, często wymagają płatnej subskrypcji, ale oferują tłumaczenia bliższe temu, co napisałby człowiek – dlatego chętnie wybiera się je w biznesie, a nie tylko podczas turystycznych szaleństw.

Nowa aktualizacja Tłumacza Google nie zabija od razu przewagi niszowych konkurentów, ale zawęża dystans w tym, co długo było jego słabością: w kontekście i idiomach. W efekcie w wielu codziennych przypadkach – od menu w restauracji po krótkie wiadomości czy proste maile – Tłumacz Google staje się wyborem w pełni wystarczającym i jednocześnie najbardziej wygodnym.

Źródło: 1, 2