Nie ma lepszego sposobu na wyobrażenie sobie ogromu Kosmosu niż zrozumienie, jak mali w porównaniu do niego jesteśmy. Voyager 1 wystartował we wrześniu 1977 roku. Jego głównym celem była eksploracja planet – Jowisza i Saturna, misję jednak przedłużono o kolejne zadania na obrzeżach Układu Słonecznego. Jest najdłużej działającą ludzką konstrukcją obecną w przestrzeni kosmicznej, a przy okazji znajdującą się najdalej.
Ogrom przestrzeni kosmicznej
W listopadzie 2026 roku odległość sondy od Ziemi wyniesie jeden dzień świetlny. Dla porównania: do najbliższej gwiazdy pozasłonecznej, Proxima Centauri, mamy około 4,24 lata świetlne. Nasza galaktyka, Droga Mleczna, ma długość około 100 tys. lat świetlnych. A cały obserwowalny Wszechświat około 92 miliardy lat świetlnych (choć może być to znacznie więcej).
Zobacz wideo Która asteroida może uderzyć w Ziemię? NASA przygotowuje się, grając w rzutki
Czym jest dzień świetlny?
Ponad 25 miliardów 400 milionów kilometrów od Ziemi – tyle wynosi obecna odległość do Voyagera 1. W innej, popularniejszej w astronomii mierze, to ponad 23,5 godziny świetlnej. Do północy jeszcze trochę brakuje, choć warto pamiętać, że każda minuta to ogromne odległości – od Słońca dzieli nas niewiele ponad 8 minut świetlnych. Dzień świetlny, wynoszący ok. 26 miliardów km to odległość, jaką światło pokonuje w próżni w ciągu jednego dnia (przy prędkości niecałe 300 tys. km/h). Obecnie sonda porusza się z prędkością około 61 tys. km/h.
Cud inżynierii kosmicznej
Mimo wszystko nie warto nie doceniać osiągnięcia Voyagera 1. To cud ziemskiej inżynierii, zbudowany z precyzją i pomysłowością, ale w latach, gdy technologia komputerowa wciąż była w powijakach. Nie okazuje się ona jednak tak niezbędna, jak mogłoby się wydawać. Większym problemem niż brak nowoczesnej elektroniki są ograniczenia wynikające z praw fizyki. W listopadzie 2023 roku kontakt z sondą się urwał, ale udało się go przywrócić.
Jednak realizacja przez Voyagera polecenia wysłanego z Ziemi trwa niecały dzień – tyle, ile wynosi jego odległość w mierze świetlnej (fale radiowe poruszają się z prędkością światła). Tyle samo trwa wysłanie przez niego odpowiedzi, choć z każdym kolejnym dniem lotu ten okres się wydłuża. – Jeśli wyślę komendę i powiem 'dzień dobry, Voyager 1′ o 8:00 rano w poniedziałek, otrzymam odpowiedź Voyagera 1 w środę rano około 8:00 – wyjaśniła Suzy Dodd, kierowniczka projektu Voyager w Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA. Kłopotliwa jest też niska prędkość przesyłania danych – to zaledwie ok. 160 bitów/sek. – Przez odległość od Ziemi otrzymanie sygnału zajmuje znacznie więcej czasu, a siła sygnału się rozprasza. Potrzeba wielu anten, żeby go odzyskać – powiedziała Dodd.
Najdalsze statki kosmiczne
Poza heliosferą, a więc głównym obszarem oddziaływania Słońca (w którym znajdują się wszystkie planety i mniejsze ciała niebieskie) znajdują się obecnie jedynie Voyager 1 i Voyager 2. Dalej rozciąga się jeszcze obłok Oorta – pozostałości z formowania się Układu Słonecznego. To ogromna przestrzeń. Pierwsza z sond dotrze do niego dopiero za około 300 lat, a przez kolejne 30 tys. lat będzie go przemierzać, zanim rzeczywiście na dobre oderwie się od rodzimego układu planetarnego.
Obydwie sondy mają też na swoich pokładach przesłanie dla innych cywilizacji. Na pozłacanych płytkach „Voyager Golden Records” umieszczono dźwięki i obrazy ukazujące różnorodność życia na Ziemi, w tym muzykę i pozdrowienia w 56 językach, a także fotografie i dane o życiu na naszej planecie. Być może wiele wieków po tym, jak utracimy kontakt z sondami ktoś faktycznie odnajdzie ten „list w butelce”.
Międzypokoleniowy zespół badaczy
Obydwa statki zostały zaprojektowane w taki sposób, żeby radzić sobie z problemami bez pomocy z zewnątrz. Przez lata, żeby zaoszczędzić energię, należało wyłączać wiele systemów pokładowych. Naukowcy mają nadzieję utrzymać na Voyagerze 2 podstystem promieniowania kosmicznego, a na obydwu sondach magnetometr i podsystem fal plazmowych. Dzięki temu NASA otrzymywałaby więcej informacji o środowisku, przez które aktualnie podróżują. Niezwykle cenne są także dane o oddziaływaniu pola magnetycznego Słońca na granicy heliosfery.
Z każdym kolejnym rokiem jest coraz trudniej. Mimo to anteny obydwu sond są wciąż skierowane w stronę Ziemi i wciąż mogą przekazywać nam cenne informacje. A nad wszystkim czuwa zespół złożony zarówno z emerytowanych naukowców po 80., jak i osób, których rodzice jeszcze się nie urodzili w chwili startu Voyagerów. – Taki międzypokoleniowy wysiłek na Voyagerze jest naprawdę satysfakcjonujący. Uwielbiam te statki kosmiczne. Są naszymi ambasadorami tutaj na Ziemi – stwierdziła Suzy Dodd.
Czytaj też:Polska w centrum europejskiej eksploracji kosmosu. Przełomowa umowa