Niniejszy tekst powstał w ramach projektu Axel Springer Global Reporters Network, którego Onet jest częścią.

Obawy przed eskalacją konfliktu narastają przede wszystkim w krajach bałtyckich. Niepokój wzbudza w nich podejrzenie, że Putin nadal uważa Estonię, Łotwę i Litwę za strefę wpływów Moskwy.

Moskwa chce wiedzieć, czy sojusz jest zjednoczony i jakie procedury stosuje w odpowiedzi na prowokacje. — Obecnie trwają dyskusje na temat tego, jak możemy wzmocnić wschodnią flankę. Przede wszystkim kraje graniczące z Rosją lub Białorusią bardzo poważnie traktują zagrożenia we wspólnej przestrzeni powietrznej — wyjaśnia Godliauskas.

Kraje wschodniej flanki analizują sposoby odpowiedniego reagowania na prowokacje. Litwa uchwaliła nowe prawo, aby skrócić czas reakcji i szybciej zestrzeliwać rosyjskie drony — a to dopiero działań Wilna.

— Dla nas w regionie zagrożenie ze strony Rosji nie jest niczym nowym. Moskwa nie chce negocjować i obecnie eskaluje działania, stosując cyberataki, sabotaż infrastruktury krytycznej, zakłócenia GPS i dezinformację. W rezultacie rośnie nasza świadomość, że musimy zrobić więcej i znaleźć odpowiednie narzędzia do przeciwdziałania takim atakom — mówi Godliauskas.

Jedną z reakcji zastosowaną już dwukrotnie przez kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego (Polskę i Estonię) są konsultacje na podstawie artykułu 4 traktatu NATO, który ma zastosowanie, gdy państwo członkowskie uważa, że jego integralność, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo są zagrożone.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Godliauskas powiedział, że państwa zachodnie muszą dostosować się do zmienionego scenariusza zagrożeń. „Dwadzieścia lat temu prawie nikt nie myślał o wojnie konwencjonalnej, a raczej o atakach terrorystycznych”.

Wojna z Ukrainą pokazała, że NATO musi ponownie zbudować zdolność do prowadzenia wojny konwencjonalnej. Obejmuje to nowe technologie, takie jak drony, wojna elektroniczna i sztuczna inteligencja.

— Potrzebujemy tych zdolności również do wiarygodnego odstraszania — stwierdził Godliauskas, odnosząc się m.in. do konieczności reagowania w zdecydowany sposób na coraz częstsze naruszenia przestrzeni powietrznej krajów NATO przez Rosję.

„Jesteśmy bardzo wdzięczni”

Dowódca sił powietrznych i szef sztabu generalnego Litwy mają obecnie uprawnienia, w porozumieniu z lotnictwem cywilnym, do szybkiego neutralizowania bezzałogowych statków powietrznych. „W nowej rzeczywistości użycie siły może okazać się konieczne w przypadku naruszenia przestrzeni powietrznej”.

Wiele dronów leci z Rosji w kierunku Ukrainy. Ukraina opracowała potężne systemy walki elektronicznej, które zakłócają działanie tych dronów, wprowadzają je w błąd lub przerywają ich połączenia — mówi.

Rosyjscy żołnierze (zdj. ilustracyjne)

Rosyjscy żołnierze (zdj. ilustracyjne)Stringer/Anadolu Agency via Getty Images / Getty Images

— Takie zbłąkane rosyjskie drony widziano nie tylko w Polsce, ale także w naszym kraju i nad Łotwą — dodaje, odnosząc się do bezzałogowych statków powietrznych, które wlatują na terytorium NATO przez Białoruś. „Polska została ostrzeżona przez Białoruś, że drony są w drodze. Mamy też coś w rodzaju gorącej linii z Białorusią na takie przypadki, co jest dobre”.

Litwa, zapewnił Godliauskas, jest dobrze przygotowana na zagrożenie ze strony Moskwy. W razie zagrożenia Wilno wykorzysta wszystkie środki, jakimi dysponuje NATO. „Jesteśmy bardzo wdzięczni, że niemiecka Bundeswehrę wspiera Litwę własną brygadą„.