Link do zbiórki znajduje się TUTAJ.

Cud ocalenia

Takich świąt nikt się nie spodziewał. Zamiast ciszy i spokoju — ogień, strach i dramatyczna walka o życie. W nocy z 24 na 25 grudnia w leśnym domku pod Warszawą, który był domem dla azylowych psów, wybuchł pożar. Najzimniejsza noc tego roku mogła zakończyć się tragedią, której nikt nie byłby w stanie sobie wybaczyć.

  • W jakich okolicznościach doszło do pożaru?
  • Jakie konsekwencje miał pożar dla psów?
  • Co jest potrzebne do odbudowy azylu?
  • Jak można pomóc psom po pożarze?

— Cudem jest to, że wszystkie psy przeżyły — mówi Ewa, założycielka azylu. — Zawsze zostawiamy im możliwość wyjścia na wybieg. Tej nocy to uratowało im życie.

Według wstępnych ustaleń przyczyną pożaru była awaria kranu z podgrzewaczem wody. Urządzenie spłonęło doszczętnie, a na ścianie wciąż widać miejsce, z którego rozprzestrzenił się ogień. Płomienie zniszczyły sufity, instalację elektryczną pod panelami i całe wnętrze pawilonu. Budynek nie nadaje się do użytkowania.

— Remont i wymiana całej instalacji przewyższają wartość pawilonu — przyznaje Ewa. — To oznacza jedno. Ten dom już się nie uratuje.

Zima bez dachu nad głową

35 m kw. — tyle zostało odebrane psom w jednej chwili. Dla wielu z nich był to jedyny dom, jaki kiedykolwiek znały. W środku stała kanapa, fotele, stół — namiastka normalności, ciepła i bezpieczeństwa. To tam psy odpoczywały, a wolontariusze spędzali z nimi czas podczas deszczu, mrozu i wichur.

— To nie był tylko budynek — podkreśla Ewa. — To było miejsce, w którym te zwierzaki w końcu czuły się bezpieczne.

Dziś nie mają nic. Jest środek zimy, temperatury spadają poniżej zera, a azyl stanął przed dramatycznym wyzwaniem. Konieczny jest pilny zakup nowego pawilonu, wykonanie całej instalacji elektrycznej i podłączeń oraz opłacenie auta HDS, które usunie spalone konstrukcje.

— Jesteśmy w dramatycznej sytuacji finansowej — mówi wprost założycielka zbiórki. — Ten pożar to cios, po którym ledwo stoimy. Nie wiem, co więcej napisać. Po prostu błagam o pomoc.

Psy przeżyły, ale straciły wszystko. Teraz ich los zależy od ludzi o dobrych sercach — tych, którzy wiedzą, że pomoc zwierzętom to nie luksus, ale obowiązek. Po tej tragedii azyl naprawdę potrzebuje bożonarodzeniowego cudu.