Dla obu zespołów było to niezwykle ważne spotkanie, ponieważ w pierwszych meczach grupy B Puchary Narodów Afryki zarówno reprezentacja Angola, jak i Zimbabwe uległy swoim rywalom. Wiadomo było zatem, że walka o trzy punkty będzie niezwykle zacięta, co od pierwszych minut było widać na boisku.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Nie mieli nic do stracenia. Ważne starcie w Pucharze Narodów Afryki

Już w pierwszych minutach bramkarz Zimbabwe Washington Arubi dwukrotnie musiał bronić strzały rywali. A w 24. min skapitulował. Kapitalną piłkę w pole karne do wychodzącego na pozycję Gelsona Dali zagrał To Carneiro. Skrzydłowy zaś dobrze piłkę opanował i pewnym uderzeniem wykończył akcję, dając swojej drużynie prowadzenie.

Wydawało się, że ten wynik utrzyma się do końca pierwszej połowy, jednak gracze Zimbabwe zdołali zaskoczyć w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Przeprowadzili oni szybki atak — Bill Antonio dośrodkował do Knowledge’a Musony, który idealnie piłkę przyjął i uderzył po długim słupku, doprowadzając do wyrównania tuż przed przerwą.

Po zmianie stron cały czas tempo spotkania było wysokie. W 49. min Arubi musiał obronić strzał Jonathana Buatu. W 56. min groźny strzał z rzutu wolnego oddał Freddy, jednak piłka przeleciała obok słupka. Odgryzała się też reprezentacja Zimbabwe — w 63. min kapitalną paradą musiał popisać się Hugo Marques po strzale Ishmaela Wadiego. W samej końcówce kilkukrotnie zakotłowało się jeszcze pod bramką Angolczyków, ale ostatecznie wynik nie uległ już zmianie.

Tym samym starcie w Marrakeszu zakończyło się podziałem punktów, co w perspektywie ostatniej serii spotkań stawia oba zespoły w bardzo trudnym położeniu.

Znacznie ciekawiej zapowiadało się natomiast starcie w Agadirze, gdzie zmierzyły się dwa zespoły, które w pierwszej kolejce sięgnęły po trzy oczka. Faworytem wydawali się Egipcjanie, ale ekipa Republiki Południowej Afryki już od pierwszych minut dawała rywalom się we znaki.

Najpierw niebezpiecznie zrobiło się jednak po wrzutce z rzutu wolnego Mohameda Salaha, ale żaden z trzech jego kolegów znajdujących się tuż przed bramką nie zdołał sięgnąć futbolówki. W odpowiedzi po szybkiej kontrze szczęścia spróbował Lyle Foster, ale uderzenie snajpera Burnley padło łupem Mohameda El Shenawy’ego.

Gol i czerwona kartka. Sceny w hicie Pucharu Narodów Afryki

A kluczowe rzeczy działy się tuż przed przerwą. W 42. minucie po kontakcie z Khuliso Mudau w polu karnym RPA na murawę padł Mohamed Salah. Powtórki wyraźnie pokazały, że napastnik Liverpoolu został uderzony ręką w twarz, a po wideoweryfikacji arbiter wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Salah, ale radość Egipcjan nie trwała długo.

Dwie minuty później w środkach nie przebierał Mohamed Hany, który bezpardonowo przy linii bocznej zaatakował Teboho Mokoenę. Sędzia bez wahania wyjął z kieszeni drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, a między zawodnikami i trenerami zaiskrzyło.

Po zmianie stron reprezentanci Republiki Południowej Afryki przejęli inicjatywę, ale nie potrafili skruszyć egipskiej defensywy. W 79. minucie po efektownym zagraniu Fostera w pole karne wpadł Aubrey Modiba, ale jego strzał zdołał obronić El Shenawy.

Gigantyczne emocje. VAR rozdawał karty

Ale emocje sięgnęły zenitu w doliczonym czasie gry. W 93. minucie po strzale jednego z rywali piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Yasser Ibrahim. Cała sytuacja była długo rozpatrywana przez VAR, ale ostatecznie arbitrzy dopatrzyli się wcześniejszego faulu i podyktowali rzut wolny dla Faraonów. A przez całe zamieszanie mecz trwał ponad… 100 minut! Już w 102. minucie bardzo bliski wyrównania był za to Modiba.

Egipcjanie do końca przetrwali ostatecznie napór rywali i już po dwóch kolejkach mogą być pewni awansu do dalszej fazy Pucharu Narodów Afryki. Zawodnicy RPA awans muszą natomiast przypieczętować w ostatniej serii grupowych gier, gdy zmierzą się z Zimbabwe.