W 2022 r. Stany Zjednoczone produkowały około 14 tys. pocisków artyleryjskich miesięcznie w jednej fabryce. Trzy lata później produkcja wzrosła prawie trzykrotnie, ponieważ otwarto nowe fabryki, aby odbudować zapasy i zapewnić Ukrainie dostawy.
Pomimo wzrostu produkcji w Stanach Zjednoczonych Rosja gromadzi zapasy trzykrotnie większe niż USA i Europa łącznie.
Czytaj także: Europa szykuje 2 mln pocisków rocznie. Czy czeka nas nadprodukcja?
W jaki sposób fabryka w Pensylwanii produkuje pociski artyleryjskie, na których polega Ukraina?
Dlaczego po kilku latach wojny artyleria nadal jest bronią pierwszego wyboru mimo tego, że Ukraina i Rosja używają dronów i precyzyjnych pocisków?
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Na początku wojny uważano, że siły powietrzne będą kluczem do zwycięstwa Rosji.
Rosja miała dziesięciokrotną przewagę nad Ukrainą pod względem liczby samolotów wojskowych, ale Ukraina znalazła sposoby na zestrzelenie rosyjskich myśliwców i obronę przed atakami rakietowymi.
Putin postawił na masowe ataki artyleryjskie. Problem polegał na tym, że większość broni artyleryjskiej Ukrainy pochodziła jeszcze z czasów radzieckich.
Wymagała ona amunicji produkowanej głównie przez Rosję i jej sojuszników, Chiny i Koreę Północną. Ukraina zwróciła się więc o pomoc do USA i ich sojuszników z NATO.
Same Stany Zjednoczone wysłały Ukrainie około 200 dział artyleryjskich, które wymagały amunicji, którą już miały w magazynach — pocisków kalibru 155 mm. Obecnie są one jedną z najważniejszych broni Ukrainy.
Pociski kalibru 155 mm stanowią idealną równowagę między siłą a wagą. Są one wystrzeliwane z haubic, które są połączeniem armaty i moździerza. Te potężne działa wystrzeliwują pociski wysoko w powietrze, aby spadły one na cele.
Pociski kalibru 155 mm są wystarczająco małe, aby można je wystrzelić na odległość do 32 km, ale powodują poważne szkody.
Zawierają 11 kg trotylu i eksplodują przy uderzeniu, rozrzucając śmiercionośne odłamki we wszystkich kierunkach. Są również tańsze niż bardziej zaawansowane bronie.
Pociski przeciwpancerne Javelin mogą kosztować nawet 78 tys. dol., a te pociski są sprzedawane za „jedyne” 800 dol.
Zakład produkcji amunicji Scranton Army Ammunition Plant wykonuje stalowe osłony do najbardziej podstawowego amerykańskiego pocisku kalibru 155 mm, czyli M795. Wszystko zaczyna się w magazynie kęsów.
Czytaj także: Nowy Boeing 747 wart 400 mln dol. Tak wygląda prezent dla Donalda Trumpa

USA nie nadążają z produkcją amunicji dla Ukrainy
|
Business Insider
Produkcja amunicji w USA. Jak wygląda proces?
Pracownicy przenoszą pręty stalowe do następnego etapu produkcji. W kuźni cztery robotyczne piły tną pręty na 36-centymetrowe kawałki zwane kęsami.
Wydajność jest kluczem do szybkiej pracy
— mówi Richard P. Hansen, przedstawiciel Scranton Army Ammunition Plant.
Następnie kęsy są podgrzewane przez godzinę w temperaturze 1100 st. C. Dzięki temu stają się miękkie i łatwe do obróbki.
— W temperaturze pokojowej nie da się wykonać kęsów. Zasadniczo zamieniamy stal w plastelinę — tłumaczy Hansen.
Następnie maszyny rozciągają i kształtują kęsy do ostatecznej postaci. Kolejna maszyna dodaje nos, dzięki któremu pocisk jest aerodynamiczny.
— Kiedy trafia do prasy, wciąż jest zwykłą rurą. Kiedy opuszcza prasę, staje się pociskiem — dodaje.
Kęsy są sprawdzane, a następnie przekazywane do hali produkcyjnej. Nadchodzi czas na wielki finał. Pracownicy ponownie podgrzewają kęsy, a następnie schładzają je w 22,7 tys. litrach oleju.
Po ostatniej kąpieli i polerowaniu pracownicy zawieszają pociski na hakach, a następnie są one malowane. Cały proces trwa około trzech dni. Po zakończeniu produkcji pocisków są przewożone ciężarówką do innej fabryki, gdzie dodaje się do nich trotyl.
Następnie są gotowe do użycia na polu bitwy. To właśnie tam żołnierze dodają zapalnik i zamieniają je w śmiercionośną bombę.
Czytaj także: Odpadnie więcej niż połowa. Tak wygląda droga do zostania snajperem

Ukraina zużywa tysiące pocisków dziennie na polu bitwy
|
Business Insider
Czym wyróżniają się pociski kalibru 155 mm?
Pociski kalibru 155 mm są używane przez USA i ich sojuszników od czasów I wojny światowej. Były one wystarczająco małe, aby trafić cele oddalone o nawet 11 km, ale miały wystarczającą moc, aby przebić się przez okopy wroga.
Po II wojnie światowej pociski kalibru 155 mm stały się standardowym rozmiarem artylerii dla krajów NATO. Obecnie Stany Zjednoczone dysponują pociskami wyposażonymi w systemy naprowadzania GPS, a ich koszt wynosi ponad 100 tys. dol. za sztukę.
Od początku wojny wszyscy sojusznicy NATO wysłali Ukrainie pomoc wojskową w różnych formach. Przekazali czołgi, działa przeciwlotnicze, wyrzutnie rakietowe i systemy obrony przeciwrakietowej.
USA zajmują pierwsze miejsce na liście, przekazując pomocą o wartości około 67 mld dol. Drogie uzbrojenie, takie jak to, trafia na pierwsze strony gazet, ale Ukraina używa przede wszystkim artylerii.
Wiosną 2023 r. siły ukraińskie wystrzeliwały do 8000 pocisków kalibru 155 mm dziennie. Niemcy wysłały Ukrainie tak wiele pocisków, że w zapasach pozostało im około 20 tys. sztuk. To wystarczy tylko na kilka dni intensywnych walk. Krytycy obawiają się, że to samo może spotkać USA.
— Najbardziej potrzebujemy pocisków i amunicji, a tych brakuje. Pracujemy nad tym — mówił Joe Biden, będąc prezydentem USA.
Wiele pocisków artyleryjskich pochodzi z zapasów USA, które są zwykle wykorzystywane do szkolenia żołnierzy i zaopatrywania sojuszników. Rzeczywisty stan zapasów jest ściśle strzeżoną tajemnicą, ale niektórzy eksperci obawiają się, że mogą one się wyczerpać.
— Skala potrzeb Ukrainy w porównaniu z możliwościami produkcyjnymi USA jest bardzo różna — przyznaje Sam Fellman, zastępca redaktora naczelnego ds. wojska i obrony w amerykańskim serwisie Business Insider.
Czytaj także: Świat w kryzysie po decyzji Donalda Trumpa. Ameryka odcina miliardy na pomoc

Pociski kalibru 155 mm ratują Ukrainę. Problem w tym, że zaczyna ich brakować
|
Business Insider
Zapotrzebowanie na pociski kalibru 155 mm jest ogromne
Stany Zjednoczone pożyczyły już pół miliona pocisków kalibru 155 mm od Korei Południowej, aby uzupełnić własne zapasy. Zwróciły się również do Japonii o trotyl.
Planiści Pentagonu czują się niekomfortowo ze względu na poziom uzbrojenia i zapotrzebowanie związane z innymi planami wojennymi
— przyznaje Mark Cancian, starszy doradca w think tanku CSIS.
Armia wydała miliardy na modernizację swoich fabryk, aby produkować więcej pocisków kalibru 155 mm. Od 2020 r. armia otworzyła również pięć nowych amerykańskich fabryk, aby zwiększyć produkcję, ale uzupełnienie zapasów może jeszcze potrwać lata.
— Trzeba zatrudnić ludzi. Potrzeba więcej stali, aby zbudować pociski. Potrzebna jest większa powierzchnia. Trzeba przestrzegać wszystkich wymogów bezpieczeństwa, ponieważ każdy z nich musi spełniać wojskowe specyfikacje odnośnie do użytkowania i przejść proces kontroli — tłumaczy Fellman.
Od lipca 2023 r. Stany Zjednoczone wysłały na Ukrainę pociski artyleryjskie i inną broń wyposażoną w amunicję kasetową. Jest to kontrowersyjny rodzaj materiałów wybuchowych, które są zakazane przez wiele krajów. Rosja również ich używała.
Każdy pocisk zawiera 88 małych ładunków wybuchowych lub małych bomb lotniczych wypuszczanych w powietrzu. Mogą one pokryć obszar do 2,8 hektara i zniszczyć wszystko, od okopów po czołgi.
Małe bomby lotnicze czasem nie wybuchają i mogą stanowić zagrożenie dla cywilów, którzy je później znajdą. 94 proc. odnotowanych ofiar śmiertelnych bomb kasetowych to cywile, a prawie 40 proc. z nich to dzieci.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że brak amunicji uniemożliwia jego wojsku szybsze odzyskanie terytoriów zajętych przez Rosję. Armia amerykańska twierdzi jednak, że jej cele dotyczące zwiększenia produkcji są zgodne z planami. To korzystne dla Ukrainy, ponieważ może to zadecydować o odzyskaniu kraju.
Ukraina zużywa tysiące pocisków dziennie
W czerwcu 2023 r. rozpoczęła kontrofensywę przeciwko wojskom rosyjskim. Początkowo próbowała przełamać rosyjską obronę za pomocą czołgów ciężkich, ale zmieniła strategię na ostrzały artyleryjskie.
Dwa lata później liczba pocisków wysłanych Ukrainie przez USA wynosi ponad 3 mln. Artyleria pozostaje powszechnie stosowana na polu bitwy, ponieważ jest opłacalna. W przeciwieństwie do dronów nie ma na nią wpływu zagłuszanie ani zła pogoda.
Pod koniec 2024. Rosja produkowała jednak prawie 3 mln pocisków rocznie, czyli niemal trzykrotnie więcej niż USA i NATO.
Ukraina zużywa tysiące pocisków dziennie, a ponieważ Rosja przewyższa produkcją kraje zachodnie, Moskwa ma przewagę w wyniszczających bitwach artyleryjskich, które decydują o przebiegu wojny.
Najważniejsze jest to, abyśmy mieli wystarczająco dużo pocisków. Ze wszystkim innym sobie poradzimy
— mówi ukraiński żołnierz.