Escape from Tarkov nie bez kozery uchodzi za jedną z najbardziej wymagających strzelanek na rynku. Produkcja kilka ładnych lat temu definiowała gatunek extraction shooter. To gra, która za sprawą zaimplementowanych mechanik gratyfikuje cierpliwość i żelazną dyscyplinę. Stawka jest niezwykle wysoka: możemy do punktu ucieczki wrócić naładowani cennymi łupami bądź po prostu… stracić wszelkie kosztowności w walce podczas raidu.
EfT nieco ponad miesiąc temu zadebiutowało w pełnej krasie. Hardcore shooter po latach trafił również na platformę Steam, poszerzając grono odbiorców. Wersja 1.0 przyniosła ogrom zmian i rewolucji, wprowadzając przede wszystkim kompletną fabułę, nowe mechaniki i usprawnienia na płaszczyźnie graficznej, dźwiękowej czy też interfejsu.
Niektórzy złośliwi twierdzą, że Tarkov to idealna gra dla masochistów. Produkcja potrafi dać naprawdę sporo frajdy, ale gdy nie idzie – najzwyczajniej w świecie – frustruje. W wywiadzie z serwisem Insider Gaming założyciel studia Battlestate Games opowiedział nieco o celach, jakie przyświecały twórcom podczas projektowania rozgrywki.
Nikita Buyanov od razu stwierdził, że jego produkcja jest bardzo wymagającym tytułem. Dodał, że ludzie lubią pochłaniać się w pozycjach, które zmuszają do intelektualnego wysiłku, które są trudne, bezlitosne i potrafią karać. „Tarkov został stworzony dla satysfakcji, nie dla zabawy. Nie dla przyjemności. Mieć szansę na satysfakcję lub frustrację. Tak to już jest. To polaryzuje. Albo dostajesz wszystko, albo nic” – skwitował.
W zasadzie ten opis idealnie oddaje sens i ducha Tarkova. Każdy mecz to soczysta porcja stresu, adrenaliny, a także nierzadko balansowania na krawędzi. Ale kiedy już powrócimy do punktu ekstrakcyjnego z drogocennym ekwipunkiem zebranym podczas rozgrywki… to satysfakcja gratyfikuje wszelkie doznane boleści.
Digital Dragon 2025: Krakowskie święto gamedevuINTERIA.PLINTERIA.PL