Wojna Rosji przeciwko Ukrainie w coraz większym stopniu staje się ekonomicznym bumerangiem. Moskwa ma cele, które chce osiągnąć siłą militarną, a cały kraj musi płacić za nie kurczącą się gospodarką, rosnącymi kosztami i coraz większą zależnością. — Rosja prowadzi tę wojnę jako mocarstwo w fazie schyłkowej — mówi „Bildowi” ekspert ds. Rosji dr Stefan Meister. Cena dla Kremla będzie rosła z roku na rok.

Surowe dane liczbowe pokazują skalę tego zjawiska: Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) ponownie obniżył prognozy dla Rosji. Na rok 2025 MFW przewiduje wzrost gospodarczy na poziomie zaledwie 0,6 proc. — latem szacunki wynosiły jeszcze 0,9 proc., a pierwotnie nawet 1,5 proc. Tym samym Rosja należy do najsłabszych dużych gospodarek świata.

Dla porównania: w 2024 r. rosyjska gospodarka wzrosła jeszcze o 4,3 proc. Jednak wzrost ten nie był oznaką siły, lecz wynikał prawie wyłącznie z wydatków wojennych. Czołgi, amunicja i żołd zapewniły pełne portfele niektórych i zamówienia, ale nie zapewniły trwałej wartości dodanej.

Równolegle zanika najważniejsze dla Moskwy źródło dochodów: ropa naftowa.

Marne rosyjskie perspektywy

Według danych Bloomberga w ciągu jednego tygodnia grudnia 38 tankowców przewoziło 28,3 mln baryłek rosyjskiej ropy — znacznie więcej niż wcześniej. Problem polega na tym, że znaczna część tej ropy nie znajduje nabywców. Spada również eksport do głównych klientów. Dostawy do Chin spadły do 950 tys. baryłek dziennie (wcześniej 1,01 mln), a eksport do Indii do 840 tys. baryłek dziennie (wcześniej 900 tys.).

Jednocześnie Rosja musi udzielać ogromnych rabatów, aby w ogóle pozbyć się swojej ropy. Eksperci szacują straty w dochodach na kilka miliardów dolarów miesięcznie.

Konsekwencje mają bezpośredni wpływ na budżet państwa. Według szacunków Meistra Fundusz Narodowego Dobrobytu Federacji Rosyjskiej, budowany przez lata jako rezerwa finansowa, zostanie w znacznej mierze wyczerpany najpóźniej w 2026 r. Wówczas państwu zabraknie środków na pokrycie ogromnych kosztów wojny. Już teraz widoczne są cięcia socjalne.

Realne wynagrodzenia w Rosji spadają, mimo że oficjalnie prawie nikt nie jest bezrobotny. W listopadzie wynagrodzenia nowych pracowników wzrosły tylko o 6,9 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim — to znacznie mniej niż 18,9 proc. w styczniu — donosi „Financial Times”.

W martwym punkcie

Emerytury i świadczenia socjalne znajdują się pod presją (średnia emerytura w Rosji w 2025 r. wynosi równowartość ok. 1 tys. zł miesięcznie — to kwota, która w wielu regionach ledwo wystarcza na życie).

Nie można już zagwarantować pełnej wysokości odszkodowań i świadczeń dla rodzin poległych żołnierzy. Przykład: według rosyjskich mediów regionalne odszkodowanie z tytułu śmierci zostało zmniejszone z 1,1 mln rubli (według aktualnego kursu 49 tys. zł) do zaledwie 100 tys. rubli (4,5 tys. zł). Minister finansów Rosji Anton Siłuanow powiedział, że jest to wynikiem deficytu budżetowego.

Do tego dochodzi rosnąca niepewność dla przedsiębiorstw. W sobotę rosyjscy liderzy gospodarczy w otwartym liście ostrzegli Putina przed falą wywłaszczeń. Dotyczy to aktywów o wartości ponad 4 bln rubli (181 mld zł), w tym fabryk, portów i dużych koncernów. Wywłaszczenia odbywają się częściowo bez odszkodowania, co stanowi poważny cios dla inwestycji i zaufania.

Ekspert ds. Rosji Meister zauważa, że Kreml traci również pozycję strukturalną: rozwój technologiczny utknął w martwym punkcie, brakuje własnych innowacji. Zamiast tego rośnie zależność od Chin — w zakresie technologii, handlu i rynków zbytu.

Dla kraju, który domaga się niezależności geopolitycznej, stanowi to ryzyko strategiczne.