Zmarła nastolatka Sara Di Vita od kilku dni skarżyła się na złe samopoczucie, podobnie jak jej rodzice. Cała rodzina zgłosiła się wcześniej na izbę przyjęć, gdzie lekarze podejrzewali zatrucie pokarmowe. Medycy nie uznali ich stanu za na tyle poważny, by wymagał hospitalizacji. Jak informuje „Corriere della Sera”, wszyscy zostali odesłani do domu.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
- Jakie były okoliczności śmierci matki i córki we Włoszech?
- Co podejrzewają prokuratorzy w tej sprawie?
- Jakie objawy miała rodzina przed hospitalizacją?
- Co działo się z ojcem dziewczyny po jej śmierci?
Rodzina miała zatruć się na świątecznej kolacji. Matka i córka nie żyją
Według wstępnych ustaleń wszyscy domownicy źle się poczuli po kolacji wigilijnej, podczas której na stole pojawiły się grzyby i owoce morza. Mimo nasilających się objawów, takich jak silne bóle brzucha czy kolki, rodzina była dwukrotnie odsyłana z izby przyjęć. Dopiero kolejna wizyta w szpitalu zakończyła się hospitalizacją.
W sobotnie popołudnie stan 15-latki gwałtownie się pogorszył. Dziewczyna trafiła na oddział intensywnej terapii szpitala w Campobasso, gdzie zmarła w sobotę wieczorem. Kilka godzin później w niedzielę rano w tym samym szpitalu zmarła jej 50-letnia matka Antonella Di Ielsi.
Ojciec dziewczyny, 55-letni Gianni Di Vita, w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Mężczyzna został przewieziony do Narodowego Instytutu Chorób Zakaźnych im. Lazzaro Spallanzaniego w Rzymie, gdzie przejdzie badania w celu zidentyfikowania substancji, która mogła spowodować ciężkie zatrucie pokarmowe. W spotkaniu, jak podaje dziennik, uczestniczyło nawet 15 innych osób, ale nie zgłaszały żadnych dolegliwości.
Burmistrz Pietracatella, Antonio Tommasone, wyraził głębokie współczucie dla rodziny. Prokuratura w Campobasso zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok, która ma pomóc ustalić dokładną przyczynę śmierci matki i córki.