Prowadzący „Stanu Wyjątkowego” zastanawiają się nad losem partii i tym, jak zmiana kierownictwa wpłynie na jej pozycję koalicyjną. — Ostatnio usłyszałam w Sejmie, że jest to partia zombie — już nie żyją, ale jeszcze o tym nie wiedzą — mówi Dominika Długosz.
— Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ma największe szanse, żeby zostać przewodniczącą Polski 2050. Odnoszę wrażenie, że to jest najgorzej dla tej partii. Dlatego, że ona po prostu bardzo irytuje premiera — wyjaśnia Długosz.
Andrzej Stankiewicz dopytuje, czy rzeczywiście ma to aż tak wielkie znaczenie.
— Jak się zirytuje kierownika, to spuści ze smyczy wszystkich swoich szefów regionów, którzy zaczną chodzić do posłów i mówić: „słuchaj, co się będziesz męczył, u nas dostaniesz to i to miejsce w regionie”. Do tej pory oni tego nie robili, bo kierownik wydał zakaz. Nawet jak byli działacze regionalni, którzy chcieli przejść z Polski 2050 do Platformy, to oni ich nie przyjmowali, bo byłoby to uznane za rozbijanie koalicji — dodaje prowadząca.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Długosz podkreśla, że o niechęci premiera świadczy też fakt, że nie powołał do tej pory Pełczyńskiej-Nałęcz na wicepremiera.
— Nie ma między nimi żadnej chemii. I naprawdę z otoczenia Donalda Tuska słyszę głównie, żeby ona sobie już poszła. To nie jest eleganckie, ale oddaje atmosferę — dodaje.
Jej zdaniem to duży problem, że Polska 2050 ma lidera, z którym się premier nie dogada.
„Może nadejść kolejny kryzys koalicyjny”
Kamil Dziubka z kolei opowiedział o relacjach między Szymonem Hołownią a Pełczyńską-Nałęcz. — W ostatnich tygodniach słyszałem, że on się z nią jednak trochę skonfliktował. Być może dlatego, że on rzeczywiście nie wykluczał swojego startu w wyborach. Natomiast ona jest faworytką również dlatego, że ta partia jest relatywnie bardzo mała. Dysponuje konkretnymi stanowiskami: KZN, czyli Krajowy Zasób Nieruchomości SIM-y, czyli dawne Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Tam też są stanowiska, które ona jako minister funduszy może rozdawać — wylicza.
Prowadzący zwracają też uwagę, że jest bardzo wielu kandydatów na stanowisko przewodniczącego.
— Sądzę, że Joanna Mucha i Ryszard Petru się nie wycofają do samego końca. A Paulina Hennig-Kloska… tu stawiam znak zapytania. Natomiast jestem w stanie się założyć, że jeżeli Katarzyna Pełczyńska- Nałęcz wygra, to w tym klubie dojdzie do rozłamu. Nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie, jakie będą proporcje. Czy ci, którzy wyjdą, będą w stanie założyć własny klub? Wydaje mi się, że nie, ale będą w stanie założyć koło — dodaje Stankiewicz.
— Nie wyobrażam sobie Muchy, Petru, czy Michała Koboski w partii kierowanej przez Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. W tym sensie pęknięcie w Polsce 2050 będzie problemem Tuska, bo on musi rozmawiać z rozłamowcami, a jednocześnie ma Pełczyńską-Nałęcz, której nie cierpi, a której też potrzebuje do arytmetyki. W tym sensie dla kierownika może nadejść kolejny kryzys koalicyjny — dodaje.