Choć prezesi klubów mogą z żalem wspominać czasy, gdy pieniądze z państwowych spółek płynęły do żużla wartkim strumienień, to jednak należy się cieszyć z chwili spokoju, gdy jedna z popularniejszych dyscyplin w naszym kraju przestała być wykorzystywana jako element walki o poparcie wyborcze. Mimo to zdecydowana większość klubów zanotowała wyraźny wzrost przychodów, a nadchodzącym kryzysem raczej nikt się nie przejmuje.

W naszym rankingu doszło do zmiany na pozycji lidera i nie jest ona przypadkowa. Po latach dominacji prezesa PGE Ekstraligi Wojciecha Stępniewskiego, w końcu znalazł się ktoś, kogo słowa i decyzje mają jeszcze większe znaczenie dla dyscypliny. 
Ranking za miejsca 20-11 (uzasadnienia przeczytasz TUTAJ):

20. Krzysztof Kasprzak (ekspert Canal+); 19. Jerzy Kanclerz (właściciel Abramczyk Polonii Bydgoszcz); 18. Bartłomiej Januszka (właściciel Krono-Plastu Włókniarza Częstochowa); 17. Wiktor Przyjemski (zawodnik Abramczyk Polonii Bydgoszcz); 16. Piotr Protasiewicz (dyrektor sportowy i trener Betard Sparty Wrocław); 15. Patryk Mirosławski (dyrektor operacyjny i szef redakcji Eleven Sports); 14. Piotr Baron (trener PRES Grupy Deweloperskiej Toruń); 13. Maciej Glazik (szef redakcji żużlowej Canal+); 12. Leszek Demski (szef sędziów, członek GKSŻ); 11. Stanisław Chomski (trener reprezentacji Polski)
10. miejsce – Stanisław Bieńkowski (były właściciel Stelmet Falubazu Zielona Góra, debiut w rankingu)

W trakcie tego roku miliarder oficjalnie pozbył się wszystkich udziałów Falubazu, ale jednocześnie zdecydował, że będzie dalej wspierał klub jako sponsor tytularny. Cała sytuacja wydaje się grą biznesmena, która ma na celu zwiększyć zaangażowanie miasta we wspierania żużla. Obecnie większościowy pakiet akcji klubu kontroluje Adam Goliński, czyli bardzo bliski współpracownik Bieńkowskiego i jest pewne, że nie zrobi niczego bez jego zgody. W minionym roku miliarder opłacał kontrakt Leona Madsena i Damiana Ratajczaka i to on musiał wyrazić zgodę na wykupienie juniora z Fogo Unii Leszno za ponad 700 tysięcy złotych. Bez jego decyzji nie byłoby też hitowego transferu Dominika Kubery. Wydaje się, że obecnie to właśnie od niego jednoosobowo zależy przyszłość żużla w Zielonej Górze, a jeśli tylko będzie chciał, to Falubaz szybko może włączyć się do walki o mistrzostwo Polski. W tym roku wydał na klub pięć milionów złotych, co czyni go jednym z największych sponsorów tej dyscypliny na świecie.
9. miejsce – Krzysztof Cegielski (szef stowarzyszenia żużlowców „Metanol”, spadek z 7. miejsca)

Jako przedstawiciel żużlowców potrafi skutecznie walczyć o ich prawa. Udowodnił to już przed startem sezonu 2025, kiedy doszło do koszmarnego wypadku Taia Woffindena w Krośnie. To właśnie Krzysztof Cegielski wraz z Januszem Kołodziejem najgłośniej podnosili temat nieprawidłowego montażu dmuchanych band, co doprowadziło do ponownych odbiorów torów i poprawy bezpieczeństwa na polskich stadionach.

Obecnie żadna ze spraw, która dotyczy zawodników, nie odbywa się bez jego udziału. To między innymi wieloletnie starania Cegielskiego doprowadziły do likwidacji regulaminu finansowego. Od tej pory zdecydowana większość umów, które zawierają żużlowcy, podpada pod proces licencyjny. Szef “Metanolu” skutecznie odpiera również wszystkie pomysły ograniczające ich zarobki czy powierzchnie reklamowe.

Poza tym każdy poważnie kontuzjowany zawodnik może liczyć na jego pomoc. W ostatnich miesiącach na własnej skórze mógł przekonać się o tym zwłaszcza Daniel Kaczmarek. To właśnie Cegielski mocno przyczynił się do pokrycia kosztów jego rehabilitacji.

8. miejsce – Ryszard Kowalski (czołowy tuner świata, powrót do rankingu po przerwie)

Tym razem Bartosz Zmarzlik nie miał powodów, by myśleć o zmianie dostawcy sprzętu, a już samo to należy uznać za spory sukces warsztatu RK Racingu i symbol tego, że po kilku słabszych sezonach, sytuacja zaczyna wracać do normy. Żużlowe imperium rodziny Kowalskich zmniejszyło się w ostatnich latach dość radykalnie, a obecnie to nie oni rozdają karty w światowym żużlu. W tym roku nieco odbudowali jednak swoją pozycję w światowym żużlu, a poza Zmarzlikiem dobrą reklamę robili im Artiom Łaguta, Wiktor Przyjemski, Jack Holder, czy Maksym Drabik. Można być pewnym, że przyszłoroczna rywalizacja Ryszarda i Daniela Kowalskich z Ashley’em Holloway’em zapowiada się wybornie.

7. miejsce – Michał Sikora (prezes PZM, spadek z 3. miejsca)

Ostatecznie działacz uległ presji i tuz przed startem tego sezonu zaakceptował wprowadzenie przepisu o zagranicznym juniorze. Trudno uznać to za konsekwentne działanie, bo przecież dwa lata wcześniej PZM uparcie bronił absurdalnych kar za problemy kilku klubów z wypełnieniem regulaminu szkolenia. Konsekwencji nie można mu jednak odmówić w kwestii Rosjan z polskimi paszportami, czego najlepszym dowodem jest deklaracja nowego trenera reprezentacji Polski, że Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow nie otrzymają powołania do polskiej kadry, nawet gdyby formalnie mogli występować w finale DPŚ w naszej drużynie.

Na plus dla Sikory trzeba też powiedzieć, że po awanturze z wyrzuceniem Macieja Janowskiego z kadry, to właśnie on starał się być mediatorem i ostatecznie wskazał rozwiązanie sytuacji, które pozwoliło obu stronom zapomnieć o wstydliwej sytuacji.

6. miejsce – Ashley Holloway (czołowy tuner świata, powrót do rankingu po przerwie)

Choć Brady Kurtz nie zdobył tytułu mistrza świata, to po tym sezonie uzasadnione jest nazwanie Holloway’a najlepszym żużlowym tunerem świata. Jego sprzęt miał gigantyczny wpływ na eksplozję formy Kurtza, Patryka Dudka, Mikkela Michelsena, czy Piotra Pawlickiego. Nie ma więc przypadku, że w przyszłym roku to właśnie klienci Ash-Tech będą stanowili w Grand Prix zdecydowaną większość (będzie miał sześciu podopiecznych w gronie stałych uczestników). Co ważne, Holloway cały czas utrzymuje tendencje wzrostową, a jeśli jakiś zawodnik ma problemy z formą, to można być niemal pewnym, że wkrótce w ramie jego motocykla pojawią się silniki właśnie od Holloway’a, bo to on stał się najbardziej popularnym specjalistą w żużlowym środowisku. Tunerowi należy się też szacunek, że mimo niechęci większości zawodników cały czas stara się pchać żużel w kierunku nowych technologii, dzięki czemu jego klienci – jeśli tylko chcą – mogą sprawdzać pracę silnika na laptopach.

5. miejsce – Przemysław Termiński (właściciel PRES Grupy Deweloperskiej Toruń, awans z 6. miejsca)

Zbudował potęgę bez praktycznie żadnego wsparcia spółek Skarbu Państwa i udowodnił, że potrafi wyciągać wnioski. Jeszcze w 2019 roku torunianie w fatalnym stylu spadli w PGE Ekstraligi, a duży udział miał w tym właśnie Termiński, który kłócił się z zawodnikami i tworzył wokół klubu nieprzyjemną atmosferę. Obecnie w Toruniu chciałby jeździć praktycznie każdy zawodnik z PGE Ekstraligi, a rozmowy transferowe przeprowadzane są w błyskawicznym tempie. Klub już w tym roku przekroczył 30 mln złotych budżetu, a za rok ich budżet może być nawet o kilka milionów większy. Coraz częściej pomysły Termińskiego zyskują także poparcie innych klubów. Tak było choćby z postulatem likwidacji Ekstraligi U24, bo choć rozgrywki ostatecznie pozostały w kalendarzu, to jednak w znacznie okrojonej formule. Biznesmen jest obecnie najbardziej autentyczny w walce o zmniejszenie kosztów w żużlu. Jego pozycja jest na tyle wysoka, że jeśli tylko włączy się w jakąś akcję, to można być niemal pewnym, że zakończy się ona powodzeniem. Bardzo mocno popierał choćby wprowadzenie zagranicznego juniora, jest zwolennikiem wypłacania dodatkowych pieniędzy za punkty wychowanków i deklaruje, że poprze każdą inicjatywę mającą znieść regulacje ograniczające swobodę przy budowie drużyny.

4. miejsce – Jakub Kępa (prezes Orlen Oil Motoru Lublin, miejsce w ranking bez zmian)

W 2025 roku doszło do zakończenia dominacji Orlen Oil Motoru w PGE Ekstralidze. Zespół stracił także trzy swoje gwiazdy, bo na zmianę barw zdecydowali się Wiktor Przyjemski, Dominik Kubera i Jack Holder. Nie zmienia to jednak faktu, że lublinianie ciągle zaliczają się do ścisłej ligowej czołówki i w przyszłym roku będą jednym z głównych kandydatów do medali. Motor jest też w dalszym w ciągu świetnym płatnikiem i ma drugi najwyższy budżet w lidze, ustępując pod tym względem jedynie Betard Sparcie. Nie ulega jednak wątpliwości, że klub czeka trudniejszy czas, bo w 2027 roku lublinianie będą musieli startować w innym mieście ze względu na modernizację swojego obiektu. Poza tym wyzwaniem będzie zatrzymania Bartosza Zmarzlika, o którego mocniej zabiega ekipa z Wrocławia.

3. miejsce – Andrzej Rusko (prezes Betard Sparty Wrocław, spadek z 2. miejsca)

Szef wrocławskiego klubu wzbudza kontrowersje, ale nie można odmówić mu skuteczności w zarządzaniu klubem, który cały czas jest maszynką do zarabiania wielkich pieniędzy. Z opublikowanego niedawno raportu finansowego za rok 2024 wynika, że Sparta zakończyła rok obrachunkowy z zyskiem… 7,1 mln złotych. A wszystko przy całkowitym budżecie 36,7 mln złotych!

Nawet w bardziej popularnych dyscyplinach trudno szukać drugiego takiego przypadku. Sparta jest obecnie najbardziej stabilnym ośrodkiem żużlowym, a finansowanie gwarantuje jej wsparcie wielu sponsorów i wypełniony po brzegi nowoczesny stadion. Nic dziwnego, że klub ma wielkie aspiracje i obecnie mocno zabiega o transfer sześciokrotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika.

2. miejsce – Wojciech Stępniewski (prezes PGE Ekstraligi, spadek z 1. miejsca)

Ostatnie lata w polskim żużlu należały do niego, a przez 13 lat na stanowisku prezesa PGE Ekstraligi dokonał niemożliwego, czyli podwyższył wartość kontraktu telewizyjnego z zera do 71,5 mln złotych rocznie. To wszystko dało mu taką pozycję, że dziś trudno sobie wyobrazić, by w polskim żużlu jakaś decyzja mogła zostać podjęta wbrew niemu. W tym roku jednak spektakularnych sukcesów zabrakło, a sami działacze wysłali wyraźny sygnał do środowiska, że złote czasy dla żużla powoli mogą się kończyć. Trudno bowiem inaczej interpretować decyzję o corocznym mrożeniu 10 mln złotych „nadwyżki” z nowego kontraktu telewizyjnego.

Jako prezes PGE Ekstraligi wciąż nie znalazł sposobu na zatrzymanie wzrastających wynagrodzeń dla zawodników i związanych z nich problemów finansowych niektórych klubów. Przynajmniej na razie nie ma także pomysłów na to, jak rozszerzyć rozgrywki najlepszej żużlowej ligi świata o kolejne dwie drużyny, co jeszcze bardziej zwiększyłoby widowiskowość rozgrywek. Po wycofaniu się Eleven Sports z pokazywania żużla, Stępniewski musi także na nowo „wykreować” rywala Canal+ w walce o prawa telewizyjne. Mowa co prawda dopiero o roku 2029, ale pierwsze negocjacje ruszą w tej sprawie zapewne już w 2027 roku. Te trzy wyzwania będą kluczowe dla oceny kolejnego roku jego rządów w PGE Ekstralidze i polskim żużlu.

1. miejsce – Bartosz Zmarzlik (sześciokrotny mistrza świata, zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin, awans z 5. miejsca)

W tym roku zdobył szósty tytuł mistrzowski i wyrównał rekord Ivana Maugera i Tony’ego Rickardssona. Jego rywalizacja o złoto z Bradym Kurtzem rozgrzała kibiców do czerwoności, bo rozstrzygnęła się dopiero w ostatnim wyścigu cyklu Grand Prix. Zmarzlik kolejny raz udowodnił, że ma niesamowitą odporność psychiczną i stanął na wysokości zadania w najważniejszym momencie, a to przecież cecha największych sportowców.

Poza tym można zauważyć ważną zmianę w jego zachowaniu poza torem. Wcześniej mistrz rzadko zabierał głos w kluczowych kwestiach, bo wolał unikać kontrowersji. Tym razem było inaczej, o czym można było przekonać się przy okazji zgrupowania Żużlowej Reprezentacji Polski na Malcie, kiedy z kadry został wyrzucony Maciej Janowski. Zmarzlik wstawił się wtedy za swoim kolegą i próbował przekonać prezesa Michała Sikorę do zmiany stanowiska.

Warto również zauważyć, ile emocje wzbudza jego przyszłość w polskiej lidze. Zmarzlik ma umowę z Orlen Oil Motorem tylko na sezon 2026, a mocno zabiega o niego najbogatszy polski klub Betard Sparta Wrocław. Jego nowy kontrakt na 2027 rok może być najwyższym w historii polskiego żużla, a decyzja mistrza świata okazać się kluczowa dla układu sił w PGE Ekstralidze.

Ranking przygotowali Jarosław Galewski i Mateusz Puka