Wiele wskazuje na to, że doszło do jednego z największych pod względem wartości łupów włamań w historii niemieckiej kryminalistyki. Zdarzenie przewyższyło nawet słynny „skok stulecia” w 2013 r. w Berlinie, którego sprawcy wykopali tunel o długości ok. 45 m i zrabowali łup o wartości ok. 10 mln euro. W Gelsenkirchen złodzieje dostali się do wnętrza bankowego skarbca przez otwór, wykonany prawdopodobnie przy użyciu wiertarki.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Ile osób zgromadziło się przed bankiem?
Jakie przedmioty zostały skradzione?
Ile skrytek zostało naruszonych?
Jakie było zachowanie klientów banku?
Klienci zgromadzili się pod bankiem
Jak informował portal T-Online, nad ranem w poniedziałek w banku w północnej dzielnicy miasta odezwał się alarm przeciwpożarowy. Po przybyciu na miejsce służby nie zobaczyły jednak ognia i dymu. Przeszukanie budynku ujawniło wielką dziurę w ścianie pomieszczenia ze skrytkami depozytowymi. Niemal wszystkie zostały naruszone, a podłogę przykrywały stosy przedmiotów i dokumentów wyciągniętych z szafek.
Złodzieje wywiercili dziurę w ścianiePolicja w Gelsenkirchen
We wtorek pojawiły się nowe informacje w sprawie włamania. Okazało się, że złodzieje dostali się do prawie 95 proc. skrytek, czyli do ok. 3,2 tys. i zrabowali ok. 30 mln euro, chociaż nie podano jeszcze dokładnej kwoty. To stawia poniedziałkowe włamanie w czołówce podobnych zdarzeń w Niemczech.
Sytuację zaogniło zachowanie klientów banku, którzy we wtorek rano zgromadzili się przed budynkiem. Domagali się informacji na temat swoich kosztowności i pieniędzy. Zrobiło się zamieszanie, ludzie krzyczeli: „Chcemy wejść!” — informuje T-Online. Kilka osób miało nawet wtargnąć do przedsionka banku, omijając pracowników ochrony.
Według „Bild” szafki wynajmuje tam łącznie 2,7 tys. klientów, a każda pojedyncza szafka jest ubezpieczona na maksymalnie 10 300 euro. Trwają rozmowy z firmą ubezpieczeniową. Placówka w Gelsenkirchen jest na razie zamknięta. Policja wciąż nie wpadła na trop włamywaczy.