W poprzednim sezonie Rafał Gikiewicz był podstawowym bramkarzem Widzewa Łódź. Zagrał we wszystkich 35 meczach. Latem również wygrał rywalizację i został wybrany numerem jeden przez trenera Żeljko Sopicia.
W 1. kolejce Widzew wygrał 1:0 z Zagłębiem Lubin, ale tydzień później przegrał w Białymstoku 2:3, tracąc dwa gole w samej końcówce. I od tego momentu Gikiewicza już w bramce Widzewa nie oglądaliśmy. W końcówce okna transferowego doświadczony bramkarz szukał nowego klubu, jednak zabrakło czasu na wszystkie formalności.
W rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą Gikiewicz przyznał, że był bardzo blisko transferu na Bliski Wschód. – Rozmawiałem z klubem Tractor w Iranie. Byłem bliski transferu do Iranu. To nie jest blisko, byłbym rok bez rodziny. Patrzyłem na ten klub tylko dlatego, że grają w Azjatyckiej Lidze Mistrzów – powiedział bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Zainteresowanie jego osobą w Iranie przełożyło się na gwałtowny wzrost popularności w mediach społecznościowych. Gikiewicz mógłby zgarnąć co najmniej 600 tys. euro.
– Gdzieś pojawiła się ta informacja i zasypywali mnie emotkami na Instagramie. W jeden dzień zaatakowało mnie z trzy tysiące followersów. Moi znajomi, poważni biznesmeni, pytali, o co chodzi z tym Tractorem, bo bali się, że to jest jakiś wirus – dodał Gikiewicz.
Dziś Gikiewicz jest czwartym bramkarzem Widzewa. Wszystko wskazuje na to, że dopiero w styczniu 37-latek zmieni pracodawcę.