W tym roku Orlen Oil Motor Lublin nie zdołał wywalczyć kolejnego mistrzostwa Polski. W finale PGE Ekstraligi obrońca tytułu nie odrobił straty z Torunia i ostatecznie musiał uznać wyższość zespołu z województwa kujawsko-pomorskiego.
Po spotkaniu w Magazynie PGE Ekstraligi pojawił się Jakub Kępa, czyli prezes lublinian. Ten przyznał, że był już przygotowany na to, że dojdzie do momentu, w którym nominacja Motoru dobiegnie końca.
ZOBACZ WIDEO: „Nie dam sobie tego wmówić”. Stanowcza reakcja Zmarzlika
– Kiedyś musiało to nastąpić, mam tego pełną świadomość. Na pewno jest sportowa złość, bo brakowało naprawdę niewiele. Wykluczenia w dwumeczu spowodowały tą przegraną, natomiast myślę, że niejeden prezes i niejeden klub chciałby się zamienić i być na naszym miejscu – zaznaczył Kępa.
Następnie wyjaśnił on, co było szczególnie ważne do takiego, a nie innego rezultatu finałowego. – Wydaje mi się, że kluczowym problemem w Toruniu była kontuzja Wiktora Przyjemskiego i tor przygotowany przez Piotrka Barona. Wiktor nie był w stanie zdobyć tyle punktów, co na torze w Lublinie – wyjaśnił sternik Motoru.
W rozmowie z Kępą zapytano również o zmiany w klubie, bo pożegnali się z nim Dominik Kubera i Jack Holder. Wiadomo natomiast, że ich miejsca mają zająć Kacper Woryna i Martin Vaculik.
– Sezon sezonowi nie jest równy. Myślę, że drużyna Motoru Lublin nie jest zbytnio osłabiona i będzie walczyła o play-off w przyszłym sezonie – powiedział prezes lublinian, który nie chciał wyjawiać szczegółów odejścia Jacka Holdera to Gezet Stali Gorzów.
Na koniec Kępa poruszył kluczową wiadomość, a mianowicie stadion w Lublinie. Sternik Motoru podkreślił, że miał okazję spotkać się z prezydentem miasta i władzami ligi, wobec czego zdaniem jest coraz bliżej modernizacji.