Kiedy w środę rano, 1 września, Premier Danii Mette Frederiksen otworzy w Kopenhadze spotkanie szefów rządów UE, w centrum uwagi znajdzie się osoba, która nie będzie tam obecna — Władimir Putin. Od miesięcy nie udaje mu się osiągnąć żadnych strategicznie istotnych sukcesów na polu bitwy. Mimo to nadal zajmuje pierwsze strony gazet.
Jednak jego „reputacja” nie odpowiada rzeczywistości. Władimir Putin nie jest bynajmniej bohaterem wojny, którą sam rozpoczął. Jest raczej przegranym in spe. Oto pięć jego głównych słabości.
Niewielkie zyski terytorialne na wschodzie Ukrainy są okupione górami trupów. Od ponad roku Putinowi udaje się osiągać tylko drobne postępy, ale nie znaczące zdobycze. Jak pisze prestiżowy magazyn „The Foreign Affairs”, Putin wyolbrzymia skromne zwycięstwa na polu bitwy do wielkich triumfów. Skala rosyjskich strat powinna być tymczasem dla niego zatrważająca, liczba poległych żołnierzy idzie bowiem w setki tysięcy.
Według szacunków waszyngtońskiego think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (Center for Strategic and International Studies) dotychczas życie straciło od 200 tys. do 250 tys. Rosjan (ukraińskie szacunki są o wiele wyższe).
Po stronie Ukrainy liczba ofiar śmiertelnych jest znacznie niższa i szacowana jest na 60 tys. do 100 tys. Przyczyną takiej dysproporcji strat jest zaciekły opór Ukraińców i słabe wyposażenie armii rosyjskiej, która powoli wyczerpuje zasoby pochodzące z czasów Związku Radzieckiego.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Po drugie, roszczenia Putina do mocarstwowości zostały odrzucone
Trzy cele wojenne kremlowskiego dyktatora — przekształcenie Ukrainy w państwo kadłubowe, rozbicie jedności Zachodu i powrót na arenę międzynarodową jako mocarstwo imperialne — stały się niemożliwe do osiągnięcia.
Ukraina nie podpisze traktatu pokojowego bez gwarancji bezpieczeństwa ze strony Zachodu. Rozszerzenie NATO zostało kontynuowane poprzez przystąpienie Finlandii i Szwecji. Przywrócenie radzieckiej strefy wpływów nad Europą Wschodnią się nie powiodło.
Co więcej, Europa i NATO zjednoczyły się w wyniku wojny i obecnie przechodzą największą fazę zbrojeń od zakończenia II wojny światowej.

Stoisko niemieckiej firmy zbrojeniowej Rheinmetall na targach zbrojeniowych w Londynie (zdj. ilustracyjne), 9 września 2025 r.John Keeble/Getty Images / Contributor / Getty Images
Po trzecie, gospodarka Rosji jest utrzymywana przy życiu przez wojnę
Sytuacja gospodarcza państwa rosyjskiego jest bardziej krucha niż lód na Syberii. Oficjalne wskaźniki wzrostu PKB wynoszące 3,6 proc. w 2023 r. i 4,3 proc. w 2024 r. maskują fakt, że społeczeństwo biednieje, a sektor prywatny się kurczy.
„Nie ma przekonujących dowodów na systematyczną lub zakrojoną na szeroką skalę manipulację rosyjskimi statystykami gospodarczymi” — podaje Bank Finlandii. Jednak wskaźniki wzrostu są generowane sztucznie, czyli za pomocą ton pożyczonych środków państwowych i podwyżek podatków. Według rosyjskiego ministerstwa finansów wsparcie państwa w latach 2022–2024 wyniosło 11 proc. rosyjskiego PKB.
Ponadto liczba ludności aktywnej zawodowo maleje z powodu ofiar wojny i masowej mobilizacji. Stopa inflacji w Rosji wynosi obecnie 8,1 proc. Oznacza to, że ludność cywilna ulega zubożeniu.
Po czwarte, dziecinna polityka sprawiła, że Putin stracił przychylność Trumpa
Pod względem dyplomatycznym Putin przeżywa obecnie swoją największą porażkę. W ciągu kilku miesięcy zmienił amerykańskiego prezydenta z wielbiciela w zaciekłego przeciwnika.
Putin, najwyraźniej upojony zwycięstwem, błędnie zinterpretował czerwony dywan na Alasce jako przepustkę do nieskrępowanego prowadzenia wojny. Ciągłe naruszanie terytorium NATO przez myśliwce i drony rozgniewało Trumpa. Rosja znalazła się obecnie w bezpośredniej konfrontacji z najsilniejszą potęgą militarną świata.
Trump oświadczył na Truth Social:
Dzięki czasowi, cierpliwości i wsparciu finansowemu Europy, a zwłaszcza NATO, przywrócenie pierwotnych granic Ukrainy, jest całkowicie możliwe.
Prezydent USA zachęcił też Zełenskiego do wysłania ukraińskich żołnierzy „dalej” — czyli na terytorium Rosji. Celem nie jest już wyparcie rosyjskich wojsk, ale danie Putinowi lekcji:
Ukraina mogłaby odzyskać swoje terytorium w pierwotnej formie, a kto wie, może nawet pójść dalej!
Ukraińcy nie marnowali czasu i po raz pierwszy celowo zaburzyli dostawy energii dla dużego rosyjskiego miasta. W rezultacie ponad pół miliona ludzi w przygranicznym regionie Biełgorod cierpiało z powodu braku prądu.
Po piąte, armia rosyjska jest znacznie mniejsza niż armia NATO
Trump nazwał Rosję papierowym tygrysem. Rzeczywiście, porównując armię rosyjską z siłami zbrojnymi NATO, widać ogromną dysproporcję.
Państwa NATO mają około dwa razy więcej żołnierzy i jeszcze dwa razy więcej rezerwistów.
Jeszcze bardziej uderzająca jest przewaga NATO w siłach powietrznych: ponad 3 tys. 300 samolotów kontra 833 rosyjskich maszyn podobnego typu. NATO dysponuje dwukrotnie większą liczbą czołgów i znacznie większą liczbą okrętów wojskowych. Kreml nie może zatem pozwolić sobie na otwartą konfrontację z Sojuszem Północnoatlantyckim, co odbiera wiarygodności jego groźbom.