W środę środowiskiem żużlowym wstrząsnęła informacja o zatrzymaniu Piotra R., wieloletniego udziałowca, sponsora i prezesa Fogo Unii Leszno. To za jego rządów „Byki” stały się hegemonem PGE Ekstraligi. W tym okresie klub z Wielkopolski zdobył aż pięć złotych medali Drużynowych Mistrzostw Polski, z czego aż cztery z rzędu (2015, 2017-2020). R. został zatrzymany w śledztwie dotyczącym mafii śmieciowej – jego firma zajmuje się obrotem odpadami.
Ledwie kilka tygodni temu leszczyński klub wygrał rozgrywki Metalkas 2. Ekstraligi, przypieczętowując awans do najwyższej klasy rozgrywkowej po roku przerwy. Zatrzymanie R. sprawiło, że kibice zaczęli się martwić o dalsze losy klubu. Oświadczenie w tej sprawie wystosował już sponsor tytularny Unii – firma Fogo.
ZOBACZ WIDEO: „Nie dam sobie tego wmówić”. Stanowcza reakcja Zmarzlika
„Jako wieloletni sponsor tytularny Unii Leszno SA, nie będący jej akcjonariuszem, wspieramy klub od 2013 roku przeżywając liczne sukcesy i porażki sportowe” – zaznaczyła firma Fogo na wstępie.
„Nasze wsparcie koncentruje się na działalności sportowej drużyny. Ze spokojem oczekujemy na pełne wyjaśnienie doniesień medialnych dotyczących zatrzymania prezesa klubu” – dodano.
Już wcześniej komunikat ws. zatrzymania Piotra R. wydała Rada Nadzorcza Unii Leszno S. A. Podkreślono w nim, że nie ma ono „żadnego związku z działalnością klubu”. „Bieżące funkcjonowanie klubu nie jest w żaden sposób zagrożone, a my jako klub z tradycjami kontynuujemy naszą działalność zgodnie z przyjętą strategią i planami sportowymi” – podkreślono.
Jak przekazał nam Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej, podczas ostatniej akcji służb zatrzymano 11 osób. Sprawa mafii śmieciowej prowadzona jest od kilku lat, a śledczy z Łodzi określają ją mianem niezwykle skomplikowanej.
Już wcześniej zatrzymany w niej został Sławomir K. – były już prezes i sponsor Kolejarza Rawicz, który również działał w Wielkopolsce w branży zajmującej się segregowaniem odpadów. W jego przypadku prokuratura udokumentowała aż 1211 czynów przestępczych. K. opuścił areszt po dziewięciu miesiącach.