- Jakie były zasady dotyczące wejścia na Opołonek?
- Dlaczego pojawił się hejt wobec Bieszczadzkiego Parku Narodowego?
- Co przyciąga turystów do Opołonka?
- Jakie są alternatywne trasy w Bieszczadach do odwiedzenia?
Na początku tygodnia Bieszczadzki Park Narodowy (BdPN) udostępnił na swojej stronie informację, że na wejście na Opołonek będzie można się zapisać przez specjalny formularz. Przejście ma odbywać się pod opieką pracowników BdPN – na co dzień ten teren jest niedostępny dla turystów. 1 października przed południem pojawiła się korekta komunikatu, że liczba miejsc już się wyczerpała i formularz jest nieaktywny. Na bieszczadzkich grupach w portalach społecznościowych zaczęły się z kolei posty z pytaniami, czy komuś udało się zapisać i czy ktoś w ogóle natrafił na aktywny formularz. Było wiele rozżalonych głosów turystów, którzy sprawdzali stronę od północy i formularza – według nich – nie było.
„Pilnowałem od 6.00 do 9.00. Formularza nie widziałem. Informację, że już brak miejsc – jak najbardziej” – napisał pan Mariusz. Z kolei pani Urszula relacjonowała: „Siedziałam do 1.00 i nie było formularza. Udało mi się go wypełnić przed 9.00”. Pojawiły się głosy osób, którym udało się dokument znaleźć i go wypełnić, ale pojawiło się też sporo negatywnych komentarzy i zarzutów o ustawienie całej akcji.
Bieszczadzki Park Narodowy reaguje na hejt
Bieszczadzki Park Narodowy wydał oświadczenie. Przyznaje w nim, że oprócz komentarzy w sieci było też wiele e-maili oraz telefonów do Parku, w których dominowały treści nieprawdziwe oraz obraźliwe.
Park wyjaśnia, że formularz zgłoszeniowy ukazał się na stronie o godzinie 8.30 i był dostępny przez siedem minut. „W ciągu tego bardzo krótkiego czasu wszystkie dedykowane miejsca (150) na wyjście 11 listopada na Opołonek zostały zajęte, po czym formularz został zdjęty przez naszego informatyka. Po zdjęciu formularza nasz serwer zarejestrował jeszcze 923 próby wejścia na formularz. Ponieważ średnio jedno wejście oznaczało trzy osoby próbujące zarejestrować się, to należy oszacować liczbę chętnych w wydarzeniu na około 3000 + osób” – wyjaśnia Dział Udostępniania i Komunikacji Społecznej BdPN. Jak podkreśla Park, limit 150 miejsc ustalono ze względu na najmniejszą potencjalną ingerencję w środowisko przyrodnicze w tamtym terenie.
Wyjątkowe zainteresowanie wejściem na Opołonek w tym roku
– Opołonek to szczyt otoczony specyficzną magią – mówi nam Robert Bańkosz ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych Karpaty. – Jest to najbardziej na południe wysunięty punkt w Polsce i to jest ciekawostka, którą wszyscy chcą zobaczyć. Nie można też pójść tam samemu, a jak coś jest mało dostępne, to tym bardziej jest atrakcyjne i kuszące – zaznacza.
Szczyt jest zalesiony, więc nie możemy z niego podziwiać widoków, ale jest na nim ciekawa spora skała, z którą wiąże się pewna legenda. – Podobno schował tam swoje skarby Iwan Dobosz, czyli najsłynniejszy wschodniokarpacki zbójnik. Jaskinia w skale otwiera się raz w roku – 24 czerwca – i wtedy można zajrzeć do środka i zabrać skarby – śmieje się nasz rozmówca.
Wyjścia na Opołonek są organizowane od kilku lat w formie patriotycznego świętowania Święta Niepodległości, czyli 11 listopada. – Być może jest to związane też z tym, że w okresie międzywojennym z dziećmi z miejscowej szkoły z Sianek na szczyt miał wejść marszałek Józef Piłsudski, czyli jeden z twórców niepodległości – podsuwa Bańkosz.
Jak pisze BdPN, do tej pory liczba chętnych na listopadowe wyjścia na Opołonek nie przekraczała 130 osób. Tyle było turystów w zeszłym roku, na szczycie tradycyjnie odśpiewali hymn Polski, po czym wrócili na szlak w asyście Służby Parku i Straży Granicznej. Park jest zaskoczony niespodziewanym w tym roku wybuchem zainteresowania, wymykającym się zupełnie wszelkim szacunkom z lat ubiegłych.
Zasady były jasne, hejt na Bieszczadzki Park Narodowy niezasłużony
Bieszczadzki Park Narodowy podkreśla, że pierwszych 150 osób, które zgłosiło się poprzez formularz, zostało zapisanych – potwierdzenia dostaną mailowo. Odpiera zarzuty o ustawkę i zastanawia się, skąd wziął się taki pomysł. „Wystarczyło przeczytać regulamin Parku, a potem zastosować się do komunikatu informującego o formularzu zgłoszeniowym (…). Liczba wejść oraz prób wejścia na nieaktywny już formularz świadczy o tym, że przekaz ten był jasny dla grupy przynajmniej 950 osób” – czytamy w oświadczeniu.
Park przywołuje też inne sytuacje, w których limity na coś szybko się wyczerpują. „Czy jak nie uda nam się kupić biletu wstępu na wydarzenie sportowe, gdzie wiadomo z góry, że tylko nieliczni będą mogli wejść, to też używamy pisemnych wulgaryzmów wobec jego organizatora?” – pytają pracownicy BdPN. Jak zaznacza Park, z hejtem mierzył się też przy innych okazjach – na przykład w związku z remontami na szlakach czy przy przebudowie schronu turystycznego.
Zamiast Opołonka można wybrać inne miejsca w Bieszczadach
– Reakcje osób niezadowolonych są zawsze, szczególnie jeśli pojawiają się w internecie anonimowo. Może warto pomyśleć o drugiej turze wyjścia na Opołonek, w inny dzień? Na przykład 3 maja – podpowiada nasz rozmówca.
Park na razie poinformował, że w związku z zaistniałą sytuacją zmienia formułę wydarzenia tak, by „uwzględnić wszystkich potencjalnie chętnych spędzić święto narodowe [wspólnie], ale już tylko na udostępnionej do zwiedzania trasie w dolinie górnego Sanu, na terenie Parku”.
Na ten fragment trasy można się cały czas wybierać legalnie i bez specjalnych zezwoleń. Spacer Doliną Sanu zajmuje około 3 godzin w jedną stronę. – Można iść z Bukowca, starą drogą żwirową, do lasu. Potem wychodzi się na łąki, z których widać Sianki po stronie ukraińskiej i można, wracając, iść przez Beniową – szlakiem. To też otwarta przestrzeń po dawnej wsi – opisuje Bańkosz.
Warto się wybrać teraz, nie czekając do listopada, bo właśnie zaczynają się najpiękniejsze kolory w Bieszczadach. – Kolory są, ale na razie brakuje nam trochę dni słonecznych. Przymrozki już mieliśmy, ale dopóki nie będzie silniejszych mrozów, to barwy jesieni można będzie jeszcze przez jakiś czas podziwiać – podsumowuje nasz rozmówca.
Źródło: TOK FM