Propozycja korekty niemieckiej polityki energetycznej w kierunku wstrzymania likwidacji elektrowni węglowych jest sygnałem, że w polityce energetycznej tego kraju racjonalność będzie ważniejsza od klimatycznych celów/ fot. Wikimedia Commons
Propozycja korekty niemieckiej polityki energetycznej w kierunku wstrzymania likwidacji elektrowni węglowych jest sygnałem, że w polityce energetycznej tego kraju racjonalność będzie ważniejsza od klimatycznych celów. Oficjalnie decyzja ta ma mieć charakter chwilowy i w niczym nie zmienić dotychczasowych założeń rozwoju energetyki OZE. Czy tak się jednak stanie? Elektrowni węglowych, których likwidację wstrzymano jest aż kilkadziesiąt.
Jak na kraj, który pragnie być liderem globalnej dekarbonizacji energetyki i gospodarki jest to propozycja dramatyczna, sygnalizująca konieczność dostosowania się do twardych wymagań rynkowych. Rzekomo nie zmienia to niemieckich celów Net Zero i innych założeń rozwoju OZE. Czy nie jest to jednak czcza gadanina?
O możliwym odstąpieniu od tej polityki energetycznej polegającej na akceptacji energetyki opartej na węglu kamiennym w połowie września poinformował brytyjski portal biznesowy Argus. Pisze on, że według kanclerza Friedricha Merza, Niemcy rozważają wstrzymanie zamykania pozostałych elektrowni węglowych do czasu, aż zastąpią je nowe bloki opalane gazem.
Merz: możliwe wstrzymanie zamykania elektrowni
Ponieważ tych bloków nie ma i nie wiadomo kiedy będą, trzeba wrócić do elektrowni węglowych. Argus przypomina, że niemiecki rząd w umowie koalicyjnej podkreślił swoje zaangażowanie w realizację harmonogramu wycofania węgla do 2038 r., ale stwierdził, że moment zamknięcia elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym musi zależeć od tego, jak szybko powstaną nowe, dyspozycyjne moce wytwórcze opalane gazem.
Ostatnie wypowiedzi Merza pojawiły się po tym, jak niemiecki regulator sieci elektroenergetycznych Bnetza nie nakazał do 2028 roku zamknięcia żadnych nowych elektrowni węglowych i małych elektrowni opalanych węglem brunatnym. Był to drugi rok z rzędu, w którym instytucja ta nie nakazała żadnych ustawowych likwidacji, po tym jak regulator sieci w ubiegłym roku nie wydał żadnych nakazów zamknięcia sieci na rok docelowy 2027.
Pierwotnie, lewicowa koalicja rządowa w Niemczech, która upadła w listopadzie ubiegłego roku, postawiła sobie za cel stopniowe odejście od węgla do 2030 r., czyli osiem lat przed oficjalną datą docelową kraju. Okazuje się, że obecnie cel ten nie jest możliwy do zrealizowania.
W zeszłym tygodniu niemiecki rząd zatwierdził środki mające na celu obniżenie cen energii elektrycznej dla konsumentów , w tym obniżenie podatku od energii elektrycznej dla przedsiębiorstw energochłonnych, realizując w ten sposób część pierwotnego zobowiązania do obniżenia podatku od energii elektrycznej do europejskiego minimum. Jednocześnie podano informacje o planach wykorzystania elektrowni rezerwowych w celu stabilizacji cen energii elektrycznej. Miałoby to oznaczać odejście od dotychczasowej praktyki wykorzystywania elektrowni w sieci wyłącznie w celu zapewnienia bezpieczeństwa systemu, a nie w celu obniżania szczytowych cen.
Dunkelflaute obnaża słabości OZE
W listopadzie i grudniu ubiegłego roku Niemcy doświadczyły dwóch przedłużających się okresów dunkelflaute (ciemna cisza), w których za pomocą OZE wcale nie udaje się jej wytworzyć, ponieważ nie ma ani wiatru, ani światła słonecznego. Natomiast niskie temperatury – sprzyjające zapotrzebowaniu na energię elektryczną – oraz brak energii wiatrowej i słonecznej wymuszały zwiększone zużycie gazu w elektrowniach gazowo-parowych, co podwyższało ceny energii elektrycznej.
Jednak nawet w tak krytycznej sytuacji, według niemieckiego stowarzyszenia importerów węgla kamiennego VDKi, pod koniec ubiegłego roku prawie 7 GW rezerwowych elektrowni węglowych pozostawało niewykorzystanych w tych okresach. Według najnowszych danych Bnetza na wiosnę tego roku w Niemczech wytwarzano odpowiednio około 14,7 GW i 8,7 GW mocy z węgla brunatnego i kamiennego.
Niemcy wciąż posiadają ogromne zasoby węgla
Dzieje się to wszystko, gdy statystyki wykazują, że Niemcy posiadają jedne z największych zasobów węgla w Europie. Wynoszą one dla węgla kamiennego 48 mld ton i brunatnego 40,5 mld ton. Dla porównania polskie ich zasoby są w podobnej skali i wynoszą odpowiednio 64 mld ton i 23 mld ton.
Jeszcze 2007 roku Niemcy zakładały budowę 26 nowych elektrowni węglowych. Przed rozpoczęciem polityki Energiewende w kraju tym działało 84 elektrowni węglowych, które w 2018 roku wygenerowały131,3 TWh energii elektrycznej z węgla brunatnego i 75,7 TWh z węgla kamiennego, co stanowiło odpowiednio 22,5 procent i 12,8 procent krajowej produkcji energii elektrycznej.
O tym, że tempo zamykania tych elektrowni nie jest nadzwyczajne świadczy informacja, że w lipcu 2023 r. w Niemczech działało jeszcze 58 elektrowni węglowych. W 2024 roku zamknięto kolejne 24 elektrownie węglowe. Według Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Energetycznego i Wodnego BDEW (Bundesverband der Energie- und Wasserwirtschaft) Niemcy mają jeszcze 16 gigawatów (GW) mocy wytwórczych w węglu kamiennym, co w 2024 roku stanowiło 5,4 procent całej wytworzonej energii.
Adam Maksymowicz