Łotysz zdobył 10 punktów z trzema bonusami w sześciu startach, ale prawdziwym bohaterem gorzowian był niepokonany tego dnia Oskar Paluch, zdobywca kompletu 16 punktów z dwoma bonusami, będącego najlepszym jego rezultatem w karierze. To był diametralnie inny występ niż ten przed tygodniem w Bydgoszczy, gdzie zdobył zaledwie jedno „oczko”.

– Chłop odpracował za dwa mecze. Od Oskara oczekiwaliśmy, że dołoży i pomoże nam w Bydgoszczy. Wszyscy byli zawiedzeni. On sam najbardziej. U siebie odwalił kawał dobrej roboty. Odp******* mecz życia w tak ważnym momencie. Chłop mówi, że nigdy się nie denerwował i to jest chyba recepta na takie wyniki. Życzę mu jak najwięcej takich meczów – zachwalał Andrzej Lebiediew.

ZOBACZ WIDEO: Regulamin zabrał Kurtzowi złoto? Australijczyk jasno o sensie rozgrywania kwalifikacji

Dla dwukrotnego mistrza Europy to także było wyjątkowe spotkanie. Pierwszy raz od trzech sezonów nie kończy rozgrywek spadkiem. Złośliwi mówili już o klątwie. – Jakiej klątwie? Niech się ogarną ci, co tak mówią. Nie byłem sam w każdej z tych drużyn – bronił się zawodnik.

Gezet Stal Gorzów zwycięsko wyszła z barażu o PGE Ekstraligę z Abramczyk Polonia Bydgoszcz, choć po raz kolejny pogoda dawała się we znaki. Od piątku na torze Stadionu GBS im. Edwarda Jancarza leżała bowiem plandeka. Ostatecznie nie pokrzyżowało to planów. – Co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Oskarek był naszym napędem nitro – stwierdził Lebiediew.

31-latek po roku spędzony w gorzowskiej drużynie zmieni barwy klubowe. Czego przez ten czas nauczył się w zespole Piotra Śwista. – Dużo. Nowi zawodnicy, nowy sztab, nowy tor. Każdy zawodnik to jest jakaś wiedza. To jak książka, którą otwierasz. Żużlowcy jak Anders, Martin to są książki, które udało mi się w jakiejś mierze przeczytać przez ten sezon i nauczyć się nowych sztuczek, których nie znałem. Podglądałem, co chłopaki robią. To są małe rzeczy, ale jeżdżąc z innymi zawodnikami, w innym klubie, to się uczę czegoś nowego – przyznał.

Tor w Gorzowie dla wielu był trampoliną do sukcesów. Choć trudny, to gdy ktoś się go nauczył, to przynosiło to owoce również na innych owalach. – Polubiłem ten tor. Teraz to mi się fajnie na nim jeździ, bez problemów, ale jak przyjeżdżałem jako przyjezdny, to kłopoty zawsze były – mówił łotewski żużlowiec.

W trakcie spotkania podczas transmisji telewizyjnej wiceprezes klubu Patryk Broszko potwierdził, że ze Stali odejdą Martin Vaculik, Oskar Fajfer i właśnie Andrzej Lebiediew. Dla żadnego z nich nie jest to łatwe. – Pewnie, że jest żal. To nie jest komfortowe zmieniać kluby i co roku wchodzić w nowe środowisko. Znów się poznawać z kibicami, klubem, zarządem, każdym człowiekiem, który pracuje w tym organizmie, jakim jest klub. Chciałoby się gdzieś zadomowić, ale niestety niektóre rzeczy nie są tylko w moich rękach. Jakbym ja mógł o wszystkim decydować, to inaczej by to wyglądało – powiedział reprezentant Łotwy.

Zapytany, dlaczego więc odchodzi, odpowiedział: – To musicie zapytać się panów prezesów i całego zarządu Stali.

O jego przejściu do Stelmet Falubazu Zielona Góra mówi się już od kilku tygodni. Teraz zawodnik to potwierdził, choć nie tak bezpośrednio. – Derby bardzo mi się podobały. Będzie fajnie je przeżyć za rok. To jedne z najlepszych meczów. Nie udało nam się w całości odczuć tej atmosfery w Gorzowie, bo cały czas padało bardzo mocno, ale na pewno są to wyjątkowe zawody – zapewniał zawodnik, którego szybko polubili gorzowscy fani. Część z nich złożyła nawet pewną deklarację.

– Trzymam za słowo tych kibiców, którzy mówili, że będę jedynym zawodnikiem Falubazu, który nie będzie wygwizdany – zakończył z uśmiechem Andrzej Lebiediew.