To była bardzo słaba giełda transferowa w wykonaniu Włókniarza Częstochowa. Klub miał ważną umowę z Madsem Hansenem i wypracował porozumienia z Jaimonem Lidseyem oraz Sebastianem Szostakiem. Nowymi twarzami w zespole Mariusza Staszewskiego mają zostać również Rohan Tungate i Jakub Miśkowiak. I choć karty nie zostały jeszcze odkryte przez klub, to Lwy już są skazane na pożarcie.

– Z trenerem Mariuszem Staszewskim ustaliliśmy, że celem będzie utrzymanie w PGE Ekstralidze. Wiemy, że nie będzie to łatwe, ale budujemy skład młody i perspektywiczny, nie na jeden rok, ale na kilka – powiedział nowy właściciel klubu Bartłomiej Januszka w rozmowie z przedstawicielami mediów.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Broszko, Pedersen, Suskiewicz i Cegielski

– Wszyscy wiemy, jacy zawodnicy są, ale nadal prowadzimy rozmowy, bo chcielibyśmy mieć liderów. Te rozmowy są trudne ze względu na późny czas, ale mam nadzieję, że uda nam się w najbliższym czasie ogłosić pozyskanie nowych zawodników. Na razie nie chcę wybiegać w przyszłość – dodał Januszka.

Nie jest tajemnicą, że Januszka mocno wkroczył do środowiska żużlowego. Robił wszystko, aby wyrwać z Betard Sparty Wrocław Macieja Janowskiego, a od dłuższego czasu kuszony miał być Jack Holder. Niektórzy uważają, że w przypadku Australijczyka dojdzie nawet do zwrotu akcji i ostatecznie miałby on wylądować we Włókniarzu.

– Nie mogę niczego potwierdzić, ale i zaprzeczyć. Cały czas rozmawiamy z zawodnikami, bo chcielibyśmy się utrzymać w PGE Ekstralidze, a do tego potrzebni są liderzy. Mam nadzieję, że uda nam się doprowadzić rozmowy do finału i zyskamy fajnych fachowców do ścigania. Myślę, że to kwestia tygodnia, może dwóch – skomentował właściciel Włókniarza.

Bartłomiej Januszka nie ukrywał, że żałuje, iż tak późno wyszedł temat zmian właścicielskich i że cała procedura trwała tak długo, bo gdyby wszystko potoczyło się sprawniej, to może udałoby im się zatrzymać np. Kacpra Worynę czy Piotra Pawlickiego.