- Co się dzieje z cenami warzyw w skupach w tym roku?
- Jak rolnik spod Lublina poradził sobie z niskimi cenami za paprykę?
- Ile trzeba zapłacić za paprykę u pana Tomasza?
Tomasz Jachacz to rolnik z Zemborzyc Wojciechowskich pod Lublinem. Od kilku lat ma tam plantację papryki. W tym roku nawet ją zwiększył z dwóch do trzech hektarów. Wydawało mu się, że jest szansa na jakikolwiek zysk. Okazało się jednak, że cena w skupie czy w chłodniach jest w tym roku rażąco niska. To ledwie 1,8-2 zł za kilogram (przed rokiem było to 3,80 za kilogram).
– To jest kompletnie nieopłacalne, bo przecież jeszcze trzeba zapłacić za zebranie tych warzyw z pola. A dodatkowo chłodnie wymagają papryki przekrojonej, z wydrążonym miąższem, a to też ktoś musi zrobić – opowiada w TOK FM mama pana Tomasza, pani Anna. Jak dodaje, w rolnictwie zdarzają się różne lata, raz jest gorzej, raz lepiej, ale w tym roku jest wyjątkowo dramatycznie.
– Część skupów w ogóle nie chce tej papryki brać. Dlaczego? Może nadprodukcja, może import? Chłodnie twierdzą, że mają jeszcze zapasy z zeszłego roku. Podobnie jest z kalafiorem czy z brokułem – żali się nasza rozmówczyni.
„Halo? W sprawie papryki?”. Ich komórka dzwoni non stop
Aby ten problem jakoś rozwiązać, państwo spod Lublina postawiło na samozbiory papryki z pola – dla chętnych – po 2 zł za kilogram. Jak opowiadają, wszystko zaczęło się od telefonu od jednego z chętnych do zakupu warzyw. – Powiedziałam wtedy do syna: niech sobie ten pan przyjedzie i nazbiera, ile chce, po 2 złote za kilogram. Syn powiedział: „Dobry pomysł”. I tak przyjechał jeden klient, potem drugi, potem następni, i następni. Zainteresowanie jest ogromne! Przerosło chyba nawet nasze wyobrażenia. Telefony się urywają – przyznaje pani Anna.
Jak dodaje, ludzie są bardzo zadowoleni, bo papryki w tak niskiej cenie jeszcze nigdy nie widzieli.
– Halo? W sprawie papryki? Nie mogę rozmawiać, ale proszę przyjeżdżać. Papryka jest, można zrywać w dzień i w nocy – pan Tomasz odbiera przy nas jeden z telefonów. I rzeczywiście, w czasie nagrania słyszymy, że komórka dzwoni non stop.
Nasz rozmówca przyznaje, że klienci przyjeżdżają do niego czasami całymi rodzinami. – Mam plac zabaw, zbudowany dla moich dzieci, ale teraz szczególnie się przydaje – uśmiecha się. Bo kiedy rodzice idą w pole zbierać paprykę, maluchy mogą się pobawić.
Niektórzy klienci biorą 10 kg, inni 50, jeszcze inni nawet więcej. – Kto na ile ma ochotę – mówi Jachacz. I nie kryje, że już myśli o kolejnych zbiorach, w czasie których planuje działać podobnie. Da ogłoszenie w mediach społecznościowych i zaoferuje też inne warzywa czy owoce. – Papryka schodzi jak woda. Cieszę się, bo przynajmniej się nie zmarnuje. Wyjdę na zero, a być może nawet cos na tym zarobię – dodaje nasz rozmówca.
fot.
Anna Gmiterek-Zabłocka/ TOK FM
Po paprykę przyjechała m.in. pani Ewa z mężem, z Lublina. – Zebraliśmy 43 kilogramy. Co z nią zrobimy? Na pewno będziemy jeść na bieżąco, bo bardzo paprykę lubimy. Zrobię też przetwory, czyli paprykę marynowaną, a trochę rozdam najbliższym – mówi pani Ewa. Jej mąż dodaje, że to świetna akcja. – Szkoda, że dopiero teraz ktoś na to wpadł. Przyjeżdżasz, zbierasz, płacisz o wiele mniej niż w markecie, gdzie papryka kosztuje nawet kilkanaście złotych za kilogram, a nie wiesz do końca, skąd pochodzi. A tu przynajmniej wiesz, co jesz. Jest też kalafior, są brokuły, jest marchewka, pory. Super to jest – cieszy się pan Wojciech.
Na miejscu spotykamy też pana Piotra. – Zebrałem 13 kilogramów. Może nie było to takie łatwe, bo jednak trzeba się schylać, a w moim wieku kręgosłup już daje o sobie znać, ale bez dwóch zdań było warto – uśmiecha się. – Moja żona robi taką pyszną pastę z papryki i pomidorów, w zimie idealna na kanapki. Coś na wzór keczupu, ale gęstsze i bardziej przyprawione. Pychota! A dzięki moim zbiorom słoiczków na zimę będzie więcej – dodaje.
Pan Tomasz jest bardzo wdzięczny tym, którzy wspierają jego plantację. – Sam postanowiłem też wesprzeć społecznie jeden z domów dziecka. Przekazałem dwa tysiące złotych. Ktoś powie, że to mało? Dla mnie dużo, taką poczułem potrzebę i tak zrobiłem. Trzeba się wspierać i sobie pomagać – podsumowuje Jachacz.
fot.
Anna Gmiterek-Zabłocka, TOK FM
Źródło: TOK FM