Wiadomość o niedawnym zatrzymaniu Piotra Rusieckiego (zgodził się na publikację pełnego nazwiska i wizerunku) zszokowała środowisko sportowe w Polsce. Rusiecki od 2013 roku był prezesem jednego z najlepszych polskich klubów żużlowych oraz sponsorem wielu zawodników. Okazało się jednak, że – prowadząc swoją firmę Polcopper, zajmującą się skupem i przerobem złomu – mógł dopuszczać się przestępstw. Wszystko ma związek z prowadzonym od kilku lat śledztwem dotyczącym funkcjonowania w Polsce tzw. mafii śmieciowej. Do tej pory zarzuty w tej sprawie postawiono ponad 70 osobom.
Już 1 października prokuratura postawiła mu zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było popełnianie przestępstw przeciwko środowisku związanych z obrotem odpadami, w tym o właściwościach szczególnie niebezpiecznych, rakotwórczych, toksycznych i szkodliwych dla środowiska. Zarzuty te są zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności. Z tego powodu sąd zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztu na najbliższe trzy miesiące.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Broszko, Pedersen, Suskiewicz i Cegielski
– Zażalenie na tę decyzję złożymy już w czwartek. Mogę powiedzieć, że wpłynęło do nas bardzo dużo poręczeń, a część osób zgłosiła się do mnie z własnej inicjatywy, bo po prostu chciały pomóc mojemu klientowi. Otrzymaliśmy kilkadziesiąt takich dokumentów, a część z nich załączymy do zażalenia na decyzję sądu o zastosowaniu aresztu – mówi mecenas Anna Trocka.
Nam udało się dowiedzieć, że od kilku dni w samym klubie Fogo Unia Leszno krążyły gotowe do podpisania poręczenia. Otrzymywali je nie tylko działacze, ale nawet zawodnicy i pracownicy klubu. Ostatecznie nie wiadomo, kto z otoczenia klubu zgodził się je podpisać, ale wiadomo, że takich osób było kilka. Klub solidaryzuje się z zatrzymanym współwłaścicielem, a nowy prezes Józef Dworakowski przyznał nawet, że w przypadku oczyszczenia z zarzutów Piotr Rusiecki może wrócić na poprzednie stanowisko. Do tego jednak daleka droga, bo zarzuty wobec biznesmena są bardzo poważne.
Obrona jednak nie składa broni i – poza walką o umożliwienie biznesmenowi odpowiadania z wolnej stopy – odpowiada na rzekomo nieprawdziwe informacje o dotychczasowej działalności jego firmy.
– Informacje, które pojawiają się w mediach – odnośnie rzekomej działalności przestępczej Piotra Rusieckiego – nie są prawdziwe. Nie doszło do żadnego wysypywania toksycznych odpadów na nielegalnych wysypiskach. Zresztą nawet zarzuty sformułowane w oświadczeniu prokuratury różnią się w szczegółach od zarzutów faktycznie postawionych Piotrowi Rusieckiemu. Mowa o niuansach, które jednak zmieniają drastycznie całą sytuację. Oczywiście mój klient nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Zarzuty postawione przez prokuraturę nie znajdują oparcia w prawdzie, czego będziemy dowodzić w toku śledztwa. W tak rozbudowanych śledztwach często bywa tak, że zarzuty wobec kolejnych osób opierane są o pomówienia innych osób, które chcą uniknąć kary – dodaje Trocka.
Razem z Rusieckim zatrzymano 10 innych pracowników jego firmy, a wszyscy mieli współpracować przy nielegalnym procederze. Ostatecznie czwórka osób została zatrzymanych w areszcie (poza Rusieckim, do aresztu trafiła prokurent spółki i dyrektor logistyki). Pozostałe osoby, po usłyszeniu zarzutów, zostały wypuszczone do domów. Wśród nich byli m.in. operatorzy koparek.
To nie koniec tej sprawy, bo – jak zapewnia prokuratura – śledztwo ma charakter rozwojowy. Dwa lata temu pod zarzutami o udział w mafii śmieciowej zatrzymany został prezes żużlowego klubu Kolejarza Rawicz Sławomir K. W areszcie spędził blisko rok, a do dziś czeka na rozpoczęcie procesu.