Długo zapowiadany Battlefield 6 doczekał się dzisiaj oficjalnej premiery, przynosząc dynamiczną kampanię single player i oczywiście rozbudowany moduł multiplayer. Najnowsza odsłona głównej konkurencji Call of Duty powraca do realiów współczesnych konfliktów, serwując widowiskowe oraz intensywne potyczki, uwzględniające piechotę, wojska pancerne oraz lotnictwo. Battlefield 6 rewolucją jednak nie będzie – większość mechanik i rozwiązań pozostaje doskonale znana, natomiast w warstwie czysto technicznej otrzymujemy co najwyżej solidne rzemiosło. Przynajmniej wymagania sprzętowe są niezbyt wysokie, zwłaszcza w porównaniu do ostatnich produkcji wykorzystujących Unreal Engine 5.
Autor: Sebastian Oktaba
Battlefield 6 jest klasyczną pierwszoosobową strzelaniną, której warstwa fabularna nie przejawia znamion oryginalności, bowiem ponownie będziemy walczyć przeciwko terrorystom pragnącym zdestabilizować sytuację na świecie. Konflikt pomiędzy frakcjami NATO i PAX Armata przybiera globalne rozmiary, dlatego spodziewajcie się konkretnej rozwałki, potężnych zniszczeń w zabudowaniach oraz powszechnej obecności ciężkiego sprzętu. Pacyfikując wrogów demokracji zwiedzimy między innymi Egipt, Giblartar czy Brooklyn. Scenariusz jest bezsprzecznie trochę wyświechtany, pierwszoplanowe role w przedstawieniu odgrywają niezastąpieni dzielni amerykańscy żołnierze, finał kampanii też łatwo przewidzieć. Formuła rozgrywki sieciowej również pozostaje z grubsza niezmieniona, skupiając na spektakularnych potyczkach w których uczestniczy maksymalnie 64 graczy, co stanowi regres względem Battlefield 2042. Ciekawostką jest natomiast tryb Portal, umożliwiający tworzenie własnych niestandardowych trybów MP.
Battlefield 6 wielkich zmian w serii nie przynosi, czyli to nadal masowa rozwałka z dołożoną kampanią single player, krótką lecz zarazem całkiem satysfakcjonującą. Graficznie jednak zabrakło wielkich fajerwerków.
Deweloper względem trzech pierwotnych konfiguracji finalnie rozszerzył wachlarz o kolejny zestaw należący do zdecydowanie wyższej półki. Pierwsza kolumna wskazuje na konieczność posiadania blisko sześcioletniej maszyny z procesorami AMD Ryzen 5 2600 / Intel Core i5-8400 oraz kartami graficznymi AMD Radeon RX 5600 XT / NVIDIA GeForce RTX 2060 / Intel ARC A380. Rekomendowany zestaw powinien dysponować procesorem AMD Ryzen 7 3700X / Intel Core i7-10700 i kartą graficzną pokroju AMD Radeon RX 6700 XT / NVIDIA GeForce RTX 3060 Ti / Intel ARC B580. Konfiguracja do 3840×2160 Ultra to zupełnie inna kategoria – AMD Ryzen 7 7800X / Intel Core i9-12900K plus AMD Radeon RX 7900 XT / NVIDA GeForce RTX 4080, natomiast jeśli celujemy w okolice 144 FPS potrzebny będzie jeszcze szybszy procesor i NVIDIA GeForce RTX 5080… bez odpowiednika AMD. Wszystko razem z aktywnym upscalingiem oraz w ostatnim przypadku techniką Multi Frame Generation (inaczej trudno zrobić przeskok 60 → 144 FPS).
Battlefield 6 wykorzystuje najnowszą wersję silnika Frostbite, który zapewnia solidną oprawę wizualną, aczkolwiek wielkiego progresu względem poprzednich odsłon nie dokonano. Graficzne Battlefield 6 prezentuje się naprawdę solidnie, zarazem nie wyznaczając żadnych nowych standardów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że większość produkcji bazujących na Unreal Engine 5 wygląda bardziej efektownie. Twórcy postawili jednak na inne elementy urozmaicające zabawę, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa destrukcja otoczenia, która chociaż nadal oskryptowana, to bezsprzecznie najlepiej zrealizowana w historii marki. Battlefield 6 pozbawiono także śledzenia promieni, bowiem w sieciowych potyczkach takie fajerwerki uznano za niepotrzebne. Dołożono natomiast najnowsze wersje upscalerów – NVIDIA DLSS4 razem z technologią Multi Frame Generation, AMD FSR 4 oraz XeSS 2. Warto jeszcze wspomnieć, że produkcja wymaga włączenia Secure Boost w ustawieniach UEFI, TMP 2.0, aktywnego VBS i HVCI. Reszta wyjdzie w praniu…