Ferrari podało dane techniczne zespołu napędowego, który będzie napędzał pierwszego elektryka marki, Ferrari Elettrica. Opowieść jest intrygująca technologicznie, ale trudno uznać ją za krzepiącą, skoro cztery lata po premierze Tesli Model S Plaid i dwa lata po premierze Xiaomi SU7 Nokia Ferrari nadal nie potrafi stworzyć auta o równie dobrym przyspieszeniu. A Ferrari Elettrica nie pojawi się na rynku przed 2026 rokiem, bo czekają nas jeszcze co najmniej dwie jego odsłony.
Ferrari Elettrica. Zaiste, wielka jest wiara Ferrari w cierpliwość miłośników marki
Ferrari Elettrica ma ważyć około 2,3 tony, mieć baterię o pojemności całkowitej wynoszącej 122 kWh, co daje około 116 kWh pojemności użytecznej [szacunki; wartość ma zostać podana w późniejszym terminie – red.]. Te 122 (~116) kWh ma wystarczyć do przejechania „ponad 530” jednostek WLTP, około 453 kilometrów w typowym zastosowaniu takiego samochodu (jeżdżenie po ulicach miasta), około 318 kilometrów przy 120 km/h, około 240-260 kilometrów przy 140 km/h [wstępne szacunki redakcji]. Architektura będzie 800-woltowa, maksymalne napięcie w instalacji to 880 V.
Podwozie Ferrari Elettrica. Przód jest po lewej stronie (c) Ferrari, tak jak wszystkie pozostałe ilustracje
Bateria
Bateria wygląda typowo, klasycznie, jakby zastosowano w niej ogniwa prostopadłościenne lub saszetkowe, z naciskiem na te drugie, jeśli gęstość energii na poziomie pakietu wynosi aż 0,195 kWh/kg oraz wspomina się o płytach ściskających ogniwa. Ferrari twierdzi, że jest to najwyższa wartość na rynku – i może mieć rację. Akumulator ma być zintegrowany z podłogą, choć nie jest jasne, co to dokładnie znaczy (MTP?). Klasyczny montaż baterii sprawia, że środek ciężkości Ferrari Elettrica będzie o 8 centymetrów niżej niż w odpowiadającym mu modelu spalinowym:
W samochodzie zostaną zamontowane cztery silniki elektryczne z magnesami trwałymi w uszeregowaniu, układzie Halbacha (ang. Halbach array, Wikipedia TUTAJ), które pozwala na wytworzenie znacznie silniejszego pola magnetycznego po jednej stronie zestawu magnesów. W normalnym życiu spotykamy je w płaskich magnesach na lodówkę, te w Ferrari będą zaledwie 0,5 milimetra od stojana.
Moc, obroty, przyspieszenie
Producent obiecuje 3,23 kW/kg z przodu i 4,8 kW/kg z tyłu, czyli wiemy, że nie będą to silniki tarczowe. Jednostka z przodu będzie miała 210 kW/286 KM mocy (2 x 105 kW) i da się ją wysprzęglić w dowolnym momencie w ciągu 0,5 sekundy. Z tyłu do dyspozycji kierowcy będą 620 kW/843 KM mocy (2 x 310 kW). Ten zestaw osiągnie w szczycie 25 500 obr/min, podczas gdy z przodu maksimum wyniesie 30 000 obrotów na minutę, którą to wartość da się osiągnąć w czasie wynoszącym mniej niż sekundę.
Przyspieszenie Ferrari Elettrica do 100 km/h ma trwać około 2,5 sekundy. Producent chce eksponować w elektryku specyfikę tego napędu, dlatego wyposażył go w akcelerometr przy tylnej osi, którego odczyty będą wzmacniane elektronicznie i emitowane [z użyciem głośników]. Przy normalnej jeździe pojazdowi ma towarzyszyć cisza. Ma być też pewnie na drodze za sprawą systemu zawieszenia trzeciej generacji, które przy okazji pozwoli na kierowanie wszystkimi czterema kołami.
Nota od redakcji Elektrowozu: podoba nam się, że Włosi uparcie opisują silniki elektryczne słowem „engine” 🙂
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: