• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Podczas czwartkowej sesji Rady m. st. Warszawy radni mieli zajmować się dwoma projektami dotyczącymi nocnej prohibicji — autorstwa Rafała Trzaskowskiego oraz projektu części radnych: Lewicy i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Komisje rekomendowały odrzucenie obu propozycji, a głosowanie nad prezydenckim projektem było postrzegane jako test poparcia dla Trzaskowskiego.

  • Co się stało z propozycją Trzaskowskiego?
  • Dlaczego radni odrzucili projekty uchwał?
  • Jakie są argumenty posłanki Olko?
  • Jakie zmiany wprowadzono w Warszawie dotyczące prohibicji?

W trakcie sesji prezydent Warszawy poinformował jednak, że wycofał swoją propozycję. Głosowane były ostatecznie projekty uchwał w sprawie pilotażu prohibicji jedynie w dwóch dzielnicach — w Śródmieściu i na Pradze-Północ.

Posłanka Lewicy nie kryje oburzenia. Krytykuje radnych PO

O odrzucenie przez warszawskich radnych pomysłu wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu na terenie całego miasta mówiła w programie „Onet Rano.” posłanka Lewicy Dorota Olko.

— Propozycja uchwały prezydenta Trzaskowskiego była słuszna i bardzo podobna do propozycji Lewicy i stowarzyszenia Miasto jest Nasze. Te propozycje padły ofiarą wewnętrznej wojny w warszawskiej Platformie Obywatelskiej. To bardzo źle, bo takie ograniczenia są potrzebne, przede wszystkim jako narzędzie zwiększania bezpieczeństwa w mieście — przekonywała polityk.

Podkreśliła, że podobne rozwiązania działają w 180 gminach w Polsce. — Jesteśmy po roku analiz, konsultacji społecznych, które pokazały jasne poparcie Warszawiaków. Ta sesja Rady Miasta była smutnym spektaklem. Po stronie radnych Koalicji Obywatelskiej naprawdę nie było sensownych argumentów za tym absurdalnym oporem wobec takiej uchwały — dodała Olko.

— Pojawia się pytanie, kto tak naprawdę rządzi w warszawskiej Platformie Obywatelskiej. Z takim smutkiem patrzyłam, że warszawska Platforma jakoś złamała prezydenta Trzaskowskiego, który swoją uchwałę ostatecznie wycofał. Ci warszawscy radni nie mają świadomości, co sami zrobili. To jest typowe dla KO, że nie nadążają z obserwacją zmian w społeczeństwie — zaznaczyła posłanka Lewicy.