„Pamiętam dokładnie pierwszy moment, w którym weszłam do luksusowego wnętrza prywatnego odrzutowca. Wszędzie unosił się zapach drogich perfum, a wygodne fotele kusiły, by usiąść. Wiedziałam jednak, że na pewno nie będę się tu relaksować” — relacjonuje anonimowo stewardesa w rozmowie z dziennikarzami czeskiego portalu internetowego seznam.cz.

Już na samym początku usłyszała, że na pokładzie takich maszyn obowiązują zupełnie inne zasady. „Bez względu na to, jak bardzo mnie ostrzegano, nikt nie mógł mnie przygotować na to, co miało nadejść” — mówi.

  • Jakie zasady obowiązują na pokładzie luksusowego samolotu?
  • Co stewardesa musiała zapamiętać o klientach?
  • Jak stewardesa zareagowała na prośbę pasażera o homara?
  • Dlaczego stewardesa odeszła z pracy po dwóch latach?

Pierwsza niespodzianka pojawiła się już podczas briefingu na początku współpracy. Wówczas szef powiedział jej, że tutaj powinna zapomnieć o harmonogramach. „Tutaj klienci są rozpieszczani” — dodał.

Musiała zapamiętać ulubione marki szampana, dokładną ilość lodu w kieliszku, a także nauczyć się robienia makijażu — niektórzy goście bowiem tuż przed lądowaniem musieli być malowani, gdyż nie mogli wyglądać na zmęczonych po podróży.

Choć szalenie się stresowała, pierwszy lot przeżyła bez wykonania żadnego błędu.

Jedna scena utkwiła jej w pamięci najbardziej. „Proszę pani, musi mi pani przynieść homara” — krzyknął do niej dobrze o drugiej w nocy sytuowany pasażer, gdy lecieli nad Atlantykiem. „Prawie się roześmiałam, ale z jego miny jasno wynikało, że nie żartował. Pobiegłam więc do kuchni, wyszukałam wszystkie możliwe przysmaki i w ciągu dwudziestu minut zaserwowałam coś, co wyglądało przynajmniej na luksusowe. Pochwalił mnie — przynajmniej tym razem. Nauczyłam się, że niemożliwe nie istnieje, a wstyd może być szkodliwy w tym biznesie” — zdradziła.

Kobieta była też świadkiem różnych sytuacji — w tym żarliwej kłótni sławnej pary. Jej krzyki niosły się echem po kabinie, a ona po prostu musiała trzymać język za zębami. „Musiałam trzymać gębę na kłódkę, mimo że widziałam na własne oczy rzeczy, które zszokowałyby opinię publiczną”.

Jednak to, co najbardziej uwierało ją w pracy, to noce spędzone w samotności w hotelach. „Obiecywano nam fantastyczne pensje, ale niewiele mówiono o tym, co kryje się za tymi pieniędzmi. Tam dzieją się rzeczy, o których ludzie nie śnią” — podsumowała. Po dwóch latach odeszła z pracy.