8 października. Na profilu litewskiego związku piłki nożnej ląduje zdjęcie Donalda Tuska stojącego wraz z Ingą Ruginiene, szefową litewskiego rządu. Polski premier dumnie eksponuje uroczyste zaproszenie na mecz w Kownie. Piłka nożna ma pomóc w zacieśnieniu polsko-litewskich relacji. W obliczu zagrożenia ze strony Rosji, Litwini są skazani na sojusz z Polską.
W ostatnich latach wielokrotnie można było usłyszeć o uprzedzeniach wobec Polaków na Litwie i kłopotach żyjącej tam polskiej mniejszości narodowej. Nic nie łączy jednak lepiej niż wspólny wróg. Litwini, podobnie jak i my, obawiają się napaści ze strony Władymira Putina. 16% długości ich granicy stanowi Obwód Kaliningradzki, a 42% Białoruś. O ile Polska byłaby dla rosyjskiej armii wyzwaniem militarnym, o tyle nasi sąsiedzi mieliby ogromny problem, by samodzielnie się jej przeciwstawić. Są małym, zaledwie trzymilionowym krajem. Ich siły zbrojne liczą około piętnastu tysięcy aktywnych żołnierzy.
Tusk na meczu. Litwa chce zacieśnić relacje z Polską
To dlatego w ich interesie jest posiadanie jak najlepszych relacji z Polską. – Na płaszczyźnie strategicznej nie ma żadnych wątpliwości, że Polska jest dla Litwy najbliższym sąsiadem i sojusznikiem. W razie ewentualnego ataku Rosjan na kraje bałtyckie tylko przez Polskę może docierać jakąś pomoc, tylko Polska dysponuje potencjałem, by przyjść z odsieczą – mówi nam Rajmund Klonowski, polski dziennikarz „Kuriera Wileńskiego”. Możliwości Łotwy czy Estonii w zakresie ewentualnej pomocy dla Litwy byłyby mocno ograniczone.
Doskonale zdaje się to rozumieć Inga Ruginiene, nowa premier Litwy, wybrana na urząd w sierpniu tego roku. Gintautas Paluckas – jej poprzednik i jednocześnie kolega z partii – podał się do dymisji po zaledwie ośmiu miesiącach. Ten polityk przez kilka miesięcy nie znalazł czasu, by spotkać się z przedstawicielami polskiego rządu. Nowa premier z kolei zrobiła to priorytetowo. To właśnie od wizyt w Polsce – i przy okazji w Ukrainie – rozpoczęła sprawowanie swojego urzędu.
– Kijów i Warszawa zostały wybrane zupełnie nieprzypadkowo. Wynika to z naszej sytuacji geopolitycznej i wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, z którymi się mierzymy – przekazuje doradca premier ds. bezpieczeństwa narodowego, Vidmantas Kaladinskas, w rozmowie z LRT.lt.
I dodaje: – W niedzielę Donald Tusk wraz z naszą premier w Kownie wspólnie obejrzą mecz piłkarski Litwa – Polska. Premier z radością przyjął to zaproszenie i, moim zdaniem, jest to doskonały znak, że nasze wzajemne relacje są dobre i żywe.
– W tym przypadku to właśnie piłka nożna, jak się zdaje, naprawdę połączy premierów obu krajów. Przyjęcie zaproszenia (…) to jasny sygnał wzajemnego zaufania. Pokazuje, że osobisty kontakt między liderami może stać się realnym fundamentem konkretnych działań i decyzji. Myślę, że obie strony liczą właśnie na to – że ten dialog przełoży się na praktyczne efekty.
Najazd na Kowno. Litwini w strachu przed polskimi kibicami
Inga Ruginiene, nowa szefowa litewskiego rządu
Litwini boją się Polaków
Polska mniejszość na Litwie przez lata walczyła o swoje prawa. Jej przedstawiciel, żyjący w Wilnie Rajmund Klonowski, zapewnia nas, że sytuacja naszych rodaków w tym kraju „nie jest zła”. Jego zdaniem, wiele nieporozumień wynika z rosyjskich wpływów na Litwie.
Klonowski: – W naszych relacjach są różne niuanse, na przykład dotyczące praw polskiej mniejszości narodowej. Większość z nich zostało zaprogramowanych podczas rosyjskiej okupacji. Litewska administracja się jeszcze od niej nie uwolniła. Wielu urzędników, którzy przed rokiem 90. zajmowali stanowiska, zostali na nich i nadal robią te same rzeczy. W wielu branżach powstały państwa w państwie.
– Prowadzą one działania, które mają uderzyć w Polaków, polską mniejszość. Tak naprawdę, to działanie przeprowadzane w interesie rosyjskim i często przez samych Rosjan. W zasadzie tylko oni są dziś zainteresowani tym, żeby te problemy nie zostały rozwiązane. Jest mnóstwo dowodów na działanie rosyjskiej propagandy i agentury na Litwie. W czasach okupacji szczucie Polaków na Litwinów i Litwinów na Polaków było polityką Moskwy.
Klonowski wylicza, że Polacy żyjący na Litwie dysponują placówkami oświatowymi w języku polskim, choć nauczającymi według litewskiego programu. Jest filia uniwersytetu w Białymstoku. Mniejszość ma swoją reprezentację w samorządach i w sejmie, nasi rodacy dochodzą nawet do stanowisk ministerialnych. Czego brakuje? Możliwości używania języka polskiego w kontaktach z samorządami (analogiczne prawo mają zapewnione Litwini w Polsce) czy brak rządowych subwencji dla polskich mediów (co Polacy też gwarantują).
Zdaniem wielu, sytuacja Polaków na Litwie wygląda lepiej niż w poprzednich latach. Źródeł napięć pomiędzy narodami należy szukać w pierwszej połowie XX wieku. W 1920 roku na rozkaz Józefa Piłsudskiego gen. Lucjan Żeligowski przeprowadził tzw. bunt, zajmując Wilno i ogłaszając powstanie Litwy Środkowej, która znalazła się pod kontrolą Polski. W 1922 roku tereny te włączono do II RP, co wywołało długotrwały konflikt z Litwą i zerwanie stosunków dyplomatycznych aż do II wojny światowej.
Prezes litewskiej federacji dla Weszło: Futbol, koszykówka i przyjaźń z Kuleszą
Piotr Zychowicz z kanału Historia Realna jest zdania, że Litwini nadal boją się większego sąsiada.
Zychowicz: – Ogólnie rzecz biorąc, Litwini boją się Polaków. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na mapę. To kraj niespełna trzymilionowy, którego wskaźniki demograficzne spadają na łeb na szyję. Sąsiaduje z kolosem, czyli prawie czterdziestomilionowym krajem o bardzo atrakcyjnej kulturze. Oni już raz w historii to przerabiali, czyli unię Polski z Litwą, która skończyła się spolonizowaniem litewskich elit. Podobną historię mieli moi przodkowie pochodzący z Laudy. Spolonizowali się nie dlatego, że ktoś na nich naciskał. Po prostu polska kultura była dla nich piekielnie atrakcyjna. Wszyscy z nich uważali się za Litwinów, ale żaden nie powiedział słowa w litewskim języku.
– Litwini boją się, że Polska znowu zdominuje ich kulturowo i politycznie. Stąd litewski nacjonalizm. A nacjonalizm, w odróżnieniu od patriotyzmu, zawsze jest nie tylko pro, ale też anty. Litewski nacjonalizm jest wymierzony w Polskę. Bierze się z poczucia zagrożenia ze strony dużego sąsiada. Jeden z litewskich intelektualistów powiedział Michałowi Kryspinowi Pawlikowskiemu, że jakikolwiek bliższy związek z Polską będzie oznaczał tyle, że za dwa-trzy pokolenia nikt już nie będzie mówił po litewsku. Oni to już raz przerabiali.
Mimo tych obaw, Litwini zdają sobie sprawę, że na bliższy związek z Polską są skazani. Inaczej może czekać ich osamotnienie w obliczu rosyjskiego wroga. Donald Tusk mówi w tej kwestii tym samym głosem, co szefowa litewskiego rządu. – Przyjaźń polsko-litewska nie wymaga żadnego uzasadnienia. To wspólna historia, wspólne geopolityczne interesy i bardzo dobra współpraca bilateralna. Symbolicznym dowodem na to jest zaproszenie, jakie dostałem od pani premier – oświadczył polski polityk.
Doradca Ingy Ruginiene przekazał, że Tusk pojawi się w niedzielę w Kownie.
WIĘCEJ KORESPONDENCJI Z KOWNA:
Fot. newspix.pl