• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Do tego bulwersującego zdarzenia doszło w sobotę po południu na placu Zamkowym w Warszawie. Odbywał się tam w tym czasie wiec zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość przeciwko m.in. nielegalnej migracji i umowie z Mercosurem. W trakcie manifestacji przemawiali m.in. politycy tej partii, na czele z jej prezesem Jarosławem Kaczyńskim.

Podczas wiecu głos zabrał także Robert Bąkiewicz, działacz środowisk nacjonalistycznych, a ostatnio twórca inicjatywy Ruch Obrony Granic. Na scenę wszedł w towarzystwie swoich zwolenników, skandując nazwę tej organizacji. W rękach trzymali symboliczne kosy postawione na sztorc.

  • Kiedy miało miejsce to zdarzenie?
  • Kto prowadzi śledztwo w tej sprawie?
  • Jakie są zarzuty wobec Roberta Bąkiewicza?
  • Co mówił Robert Bąkiewicz podczas wiecu?

— My nie możemy, jak nasi wielcy przodkowie, którzy zwyciężyli Krzyżaków pod Grunwaldem, nie pójść na Malbork. My musimy iść na Malbork. My musimy zwyciężyć. Musimy wygrać Polskę. Bo dzisiaj wrogiem jest nie tylko Rosja, dzisiaj również imperialne Niemcy, które odbudowują własną potęgę w Europie kosztem Polski, kosztem naszego narodu. Więc zakrzyknijmy: kosy na sztorc! — krzyczał Bąkiewicz ze sceny.

— Nie możemy składać broni. Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tą ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły — dodawał.

Po jego przemowie w przestrzeni publicznej pojawiły się głosy, że takie słowa noszą znamiona mowy nienawiści i mogą być przestępstwem. Podobnie uznała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Jak dowiedział się Onet, podjęła decyzję o wszczęciu dochodzenia z urzędu. Śledztwo będzie prowadzone pod kątem nawoływania do popełnienia zbrodni.

— Sprawa została już zarejestrowana w prokuraturze. Materiały zostały przekazane do Komendy Stołecznej Policji celem wszczęcia dochodzenia o czyn z artykułu 255, paragraf 2 kodeksu karnego i przeprowadzenia niezbędnych czynności dowodowych. Postępowanie dotyczy publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni — mówi Onetowi prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Zgodnie ze wspomnianym art. 255, par. 1, kodeksu karnego, przestępstwo to podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.