Trump do tej pory nie powiedział jednoznacznie, czy zgodzi się na ich dostawę. W niedzielę stwierdził, że zanim się na taki krok zdecyduje, musi porozmawiać z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem.

Miedwiediew w poniedziałkowym wpisie oświadczył także, że nie da się ocenić, czy lecący pocisk Tomahawk jest uzbrojony w głowicę jądrową, a ewentualnie wystrzelenie pocisku leży w gestii USA, a nie Ukrainy.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

„To nie Kijów Bandery je wystrzeli, ale Stany Zjednoczone. Czytaj: Trump. Jak powinna odpowiedzieć Rosja? Dokładnie!” — napisał Miedwiediew, sugerując odpowiedź atomową.

Dmitrij Miedwiediew wielokrotnie straszył świat m.in. użyciem broni atomowej przez Rosję. „Warszawa nie zostanie pominięta i na pewno dostanie swoją część radioaktywnego popiołu” — pisał w 2024 r. Były prezydent raz po raz publikuje tego typu kuriozalne wpisy.

Ewentualne przekazanie tej broni Ukrainie Miedwiediew nazwał „kolejną pustą groźbą” wywołaną przedłużającymi się negocjacjami z „kokainowym klaunem”, jak w rosyjskiej propagandzie określany jest prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.