Trudno powiedzieć czy brak Kyliana Mbappe aż tak źle wpłynął na reprezentację Francji, ale to nie było dobre spotkanie w wykonaniu „Trójkolorowych”.

To znaczy – wiadomo, mieli przewagę, stworzyli sobie więcej sytuacji niż Islandia, ale na koniec wynik brzmi 2:2. Wszystko dlatego, że w dwóch sytuacjach Francuzi zachowali się po prostu koszmarnie w defensywie.

Pierwsza stracona bramka? Zamieszanie w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i strzał z bliska. Ale druga? To już totalne kuriozum. Chwilę po golu na 1:2 goście ewidentnie się rozluźnili i Islandczycy wyszli z kontrą dwóch na jednego.

Victor Palsson i Kristian Hlynsson długo nie zapomną tego wieczora. To oni strzelili gole, które dały sensacyjny remis z Francją, który jeszcze niczego nie przesądza w grupie D eliminacji mistrzostw świata.

Pokpili sprawę goście, bo mimo iż nie grali – delikatnie rzecz ujmując – wybitnie, to byli w stanie podnieść się od 0:1 na 2:1. I to w ciągu pięciu minut. Najpierw świetny rajd lewym skrzydłem sfinalizował technicznym strzałem Christopher Nkunku, a niedługo później Jean-Philippe Mateta wykorzystał płaskie dogranie Maghnesa Akliouche’a.

ZOBACZ WIDEO: Co za gol w Polsce. To nagranie po prostu trzeba zobaczyć

Islandczycy początkowo skupili się na defensywie i nie zapuszczali się na połowę przeciwnika, ale w pewnym momencie chyba zauważyli, że nie ma się czego obawiać. Raz zaatakowali – nie udało się. Drugi raz spróbowali i już przyniosło to efekty. Palsson wykorzystał zamieszanie w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i z bliska wpakował piłkę do siatki.

Francuzi grali wolno i przede wszystkim byli bardzo niedokładni. Oczywiście mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, stwarzali sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać. Przy lepszej skuteczności już na przerwę powinni schodzić z przynajmniej dwubramkowym prowadzeniem. Z dużym poświęceniem grali jednak Islandczycy, bo choćby dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej.

Dopiero w drugiej połowie udało się pokonać Eliasa Rafna Olafssona i to dwukrotnie. Ale na tym koniec. Francja nie poszła za ciosem, a po golu wyrównującym nie była w stanie stworzyć już większego zagrożenia pod bramką przeciwnika.

Dodajmy, że w równolegle rozgrywanym spotkaniu (na stadionie Cracovii) Ukraina pokonała Azerbejdżan 2:1.

Islandia – Francja 2:2 (1:0)
1:0 Victor Palsson 39′
1:1 Christopher Nkunku 63′
1:2 Jean-Philippe Mateta 68′
2:2 Kristian Hlynsson 70′

Składy:

Islandia: Elias Rafn Olafsson – Victor Palsson, Daniel Leo Gretarsson, Sverrir Ingason, Logi Tomasson (62′ Jon Dagur Thorsteinsson) – Mikael Egill Ellertsson, Isak Bergmann Johannesson (85′ Mikael Anderson), Hakon Arnar Haraldsson – lbert Gudmundsson (85′ Stefan Teitur Thordarson), Daniel Gudjohnsen (46′ Kristian Hlynsson), Saevar Atli Magnusson (45+2′ Brynjolfur Willumsson).

Francja: Mike Maignan – Jules Kounde, Dayot Upamecano, William Saliba, Lucas Digne – Michael Olise, Eduardo Camavinga (75′ Khephren Thuram), Manu Kone, Florian Thauvin (64′ Maghnes Akliouche), Christopher Nkunku (75′ Kingsley Coman) – Jean-Philippe Mateta (89′ Hugo Ekitike).

Żółte kartki: Tomasson (Islandia) oraz Camavinga (Francja).

Sędzia: Orel Grinfeeld (Izrael).

*

Ukraina – Azerbejdżan 2:1 (1:1)
1:0 Ołeksij Huculak 30′
1:1 Witalij Mykołenko (s.) 45+3′
2:1 Rusłan Malinowśkyj 64′