Mirra Andriejewa należy do grona trzech tenisistek, które walczą jeszcze o dwa miejsca w kończącym sezon WTA Finals. Rosjanka jednak w ostatnich tygodniach radzi sobie zaskakująco źle.
18-latka w Pekinie przegrała z Sonay Kartal, a w Wuhan z Laurą Siegemund. W środę (15 października) Andriejewa doznała trzeciej porażki z rzędu. Tym razem lepsza od niej okazała się Lin Zhu. Tenisistka, zajmująca 219. miejsce w światowym rankingu WTA, zwyciężyła 4:6, 6:3, 6:2.
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
Choć w premierowej odsłonie Rosjanka i Chinka toczyły wyrównany bój, to w końcówce lepiej zaprezentowała się pierwsza z wymienionych. W siódmym gemie zanotowała kluczowe przełamanie, a w dziesiątym zamknęła seta (6:4), choć początkowo broniła break pointów.
Początek II partii ułożył się po myśli turniejowej „jedynki” (2:0), ale Zhu od razu odrobiła stratę. I choć w piątym gemie straciła podanie, to znów momentalnie odpowiedziała, a później się rozpędziła.
Po tym, jak w ósmym gemie Chinka przełamała rywalkę po raz drugi z rzędu, prowadziła 5:3 i serwowała na zakończenie pojedynku. Zhu wykorzystała pierwszą piłkę setową, zwyciężyła 6:3 i doprowadziła do decydującej partii.
W niej radziła sobie lepiej od początku, bo zanotowała przełamanie przy pierwszej możliwej okazji (2:0). W piątym gemie podwyższyła prowadzenie, przez co wyszła na 4:1 i była o krok od zamknięcia meczu.
Andriejewą było stać na jeszcze jeden zryw, kiedy to odrobiła część strat (2:4). Jednak od razu po przełamaniu straciła podanie, a Zhu poszła za ciosem i w momencie, gdy serwowała na zakończenie pojedynku, wygrała gema do zera, wygrywając seta 6:2 i sensacyjnie eliminując najgroźniejszą rywalkę w Ningbo.
II runda gry pojedynczej:
Lin Zhu (Chiny, WC) – Mirra Andriejewa (1) 4:6, 6:3, 6:2