Po turniejach w Pekinie i Wuhanie nie ma wątpliwości, że Iga jest zmęczona. To widać nie tylko po wynikach, ale i po mowie ciała. W Chinach w kluczowych meczach grała jak tenisistka, która jedzie już na oparach. W takiej sytuacji przyjazd na mecze reprezentacyjne, choć zrozumiały z perspektywy patriotycznej i wizerunkowej, nie jest oczywisty. Świątek ma w nogach aż 76 meczów w tym sezonie, to więcej niż jakakolwiek inna tenisistka z czołówki. Trudno więc dziwić się, że fizycznie i mentalnie zaczyna odczuwać konsekwencje tego maratonu. Wręcz zastanawiające byłoby, gdyby ich nie odczuwała.

Liczba rozegranych meczów singlowych aktualnie pięciu najlepszych tenisistek rankingu WTA:

  • Aryna Sabalenka — 70 meczów
  • Iga Świątek — 76
  • Coco Gauff — 61
  • Amanda Anisimova — 58
  • Jessica Pegula — 72

Dla porównania w poprzednich latach Iga również rozegrała najwięcej meczów z czołówki. Przed rokiem 73, dwa lata temu 79, a w 2022 r. 76.

Z drugiej strony, nie sposób przecenić, jak wielkim wzmocnieniem będzie jej obecność w Gorzowie. Turniej Billie Jean King Cup Finals w tym roku odbył się bez reprezentacji Polski, która osłabiona brakiem m.in. Igi przegrała w eliminacjach z Ukrainą. Teraz Polki powalczą o możliwość gry o finał w 2026 r., a rywalkami będą Rumunki i Nowozelandki. Awans wywalczy tylko najlepszy zespół, więc Świątek może być dla kadry absolutnie kluczowa.

Problem polega na tym, że ta decyzja oznacza dla niej kolejne tygodnie w pracy. Po finale WTA w Rijadzie Iga powinna zafundować sobie dłuższą chwilę prawdziwego resetu. Zamiast tego znów będzie musiała podporządkować plan treningowy startowi w Gorzowie. A po nim zostanie jej zaledwie półtora miesiąca na odpoczynek, regenerację i przygotowania do nowego sezonu, który rusza od turnieju United Cup w Australii tuż po nowym roku (2 stycznia).

Jeśli teraz zabraknie jej efektywnego odpoczynku, skutki mogą być widoczne już w styczniu. A przecież kolejny sezon może być dla niej historyczny. Po triumfie na Wimbledonie Świątek ma szansę sięgnąć po brakujący tytuł w Melbourne i dołączyć do elitarnego grona tenisistek z karierowym Wielkim Szlemem, czyli osiągnięciem, którego dokonało zaledwie dziesięć zawodniczek w historii. Jestem przekonany, że Iga i Wim Fissette, który prowadził już Kim Clijsters i Naomi Osakę do triumfów w Australian Open, mają to z tyłu głowy. Tym bardziej że Polka była blisko już w tym roku — w półfinale miała piłkę meczową z Madison Keys, zanim Amerykanka sięgnęła po tytuł.

Z drugiej strony, możliwe, że weekendowy występ w Gorzowie niewiele zmieni w kontekście jej przygotowań. W sztabie Świątek wszystko jest skrupulatnie zaplanowane, a każdy start ma swoje uzasadnienie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w nadchodzącym sezonie zarówno United Cup, jak i Australian Open rozpoczną się tydzień później niż w tym roku, co daje Idze kilka dodatkowych dni na regenerację i nieco spokojniejsze wejście w nowy sezon.

  • WTA Finals 1-8 listopada (Rijad)
  • Billie Jean King Cup 14-16 listopada (Gorzów Wielkopolski)
  • United Cup 2-11 stycznia (Perth i Sydney)
  • Australian Open 18 stycznia-1 lutego (Melbourne)