W największych krajach Europy polityczne i gospodarcze pewniki zaczynają się chwiać. Francja pogrążona jest w sporach budżetowych i protestach, a partie rządzące w Niemczech tracą wyborców na rzecz politycznych skrajności. Tymczasem Rzym… doświadcza niezwykłej stabilności. Giorgia Meloni, która zaczynała jako populistyczna, prawicowa outsiderka, rządzi Włochami od prawie trzech lat, dłużej niż większość jej poprzedników. Ostatnio kandydaci jej partii wygrali wybory regionalne w Le Marche i Kalabrii. Jak twierdzi Meloni, wynika to z „dobrej pracy rządu”.
Może sobie pozwolić na taką pewność siebie. Kierowany przez nią rząd jest nie tylko niezwykle stabilny jak na tamtejsze standardy. Czyni również postępy w przywracaniu porządku we włoskich finansach publicznych. W tym roku kraj ma po raz pierwszy od 2019 r. — a więc wcześniej niż planowano — spełnić limit deficytu określony w Traktacie z Maastricht na poziomie 3 proc. PKB. Jest to bardzo symboliczny moment dla kraju, który przez lata był uważany za fiskalne „ziółko” Europy.
Jak Włosi radzą sobie z deficytem
Po kryzysie strefy euro nie ma już prawie żadnych oznak. Budżet spełnia unijne wymogi, chwiejące się wcześniej banki są stabilne, a Meloni otrzymuje oklaski od rynków finansowych. Rząd radzi sobie lepiej niż oczekiwano pod względem konsolidacji, którą postawił sobie za cel: zgodnie z obecnym planem budżetowym w tym roku deficyt powinien wynieść 3 proc., a w przyszłym — tylko 2,8 proc. Oznacza to, że Rzym nie tylko spełniłby wymogi europejskiego paktu stabilności, ale także zostałby zwolniony z unijnej procedury deficytu, która jest obecnie w toku.
Za poprawę sytuacji budżetowej odpowiadają dwa czynniki: po pierwsze, wzrosły wpływy z podatków, co jest związane z wysoką inflacją w ostatnich latach. Wielu podatników przeszło do wyższych przedziałów dochodowych. Jednocześnie obsługa zadłużenia włoskiego skarbu państwa pochłania mniej pieniędzy niż wcześniej, ponieważ spadły koszty odsetek.
— Inwestorzy oceniają obecnie ryzyko niewypłacalności włoskiego długu publicznego niżej niż rok temu — mówi Nicola Nobile, główna ekonomistka ds. Włoch w firmie konsultingowej Oxford Economics.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Pozytywna ocena rynków jest również związana z niezwykle stabilną krajową sytuacją polityczną. Premier Giorgia Meloni, która sprawuje urząd od 2022 r., była krytykowana za restrukturyzację systemu politycznego w celu skoncentrowania większej władzy w swoich rękach. Jednak jej rząd jest również postrzegany jako przewidywalny i zdolny do podejmowania działań.
— Rzym jest teraz bardziej stabilny niż Paryż — mówi Friedrich Heinemann, szef działu finansów publicznych w Centrum Europejskich Badań Ekonomicznych (ZEW) w Mannheim. Z kolei cytowana wyżej Nicola Nobile przewiduje, zgodnie z opinią dominującą we Włoszech i na rynkach, że rząd Meloni „prawdopodobnie przetrwa do wyborów za kilka lat”.
Sukces Giorgii Meloni. Zapewniła Włochom stabilność
To pierwszy taki przypadek we Włoszech po wielu latach krótkotrwałych koalicji rządzących. Stabilność i dyscyplina budżetowa poprawiają również rating kredytowy Włoch. Nie znając ostatecznych danych budżetowych, agencja ratingowa Fitch była najwyraźniej pod takim wrażeniem wysiłków konsolidacyjnych, że we wrześniu podniosła rating kraju po raz pierwszy od 2021 r. A zaledwie tydzień wcześniej obniżyła rating Francji.
W rzeczywistości relacja między tymi dwoma krajami wydaje się odwracać. Nowe zadłużenie Francji wyniesie w tym roku prawie 6 proc. PKB, podczas gdy Włochy zaciągają mniej nowych długów niż oczekiwano jeszcze wiosną. Wydaje się, że sytuacja polityczna również uległa odwróceniu. Podczas gdy w Paryżu piąty premier w ciągu niespełna dwóch lat stara się utrzymać na stanowisku, rząd Meloni zaskakuje swoją stabilnością i nieoczekiwanie proeuropejskim kursem.
Prawdopodobnie wynika to również z faktu, że pieniądze z UE są decydującym czynnikiem w korzystnej sytuacji budżetowej. Włochy nadal korzystają z ok. 195 mld euro [ok. 828 mld zł] z unijnego funduszu naprawczego. Został on utworzony w szczytowym momencie kryzysu związanego z koronawirusem — przede wszystkim w celu wsparcia gospodarczego Włoch, jak twierdziła wówczas Bruksela. Pieniądze te nadal zapewniają wyższe inwestycje publiczne i dodatkowy wzrost gospodarczy.
Banknoty i monety euro. Zdjęcie ilustracyjneAndrey_Popov / Shutterstock
Pieniądze z funduszu koronawirusowego będą nadal odciążać budżet i wspierać wzrost w ciągu najbliższych dwóch lat, ale w 2027 r. się skończą. Prawdopodobnie ponownie wystawi to Rzym na próbę. Obecnie trwają negocjacje w sprawie nowego budżetu UE. — Niewykluczone, że Włochy będą mogły skorzystać z kolejnej puli środków — przyznaje Heinemann. — Ale prawdopodobnie będzie ona znacznie mniejsza niż pula na koronawirusa.
Łyżka dziegciu w beczce miodu. Dług sam nie zniknie.
Perspektywy te pokazują, co jest głównym problemem włoskiej gospodarki: nie rośnie ona wystarczająco szybko, aby trwale zmniejszyć obciążenie długiem. W ostatnich dziesięcioleciach Włochy zgromadziły znaczną górkę długu. Szacowany na 137,7 proc. PKB wskaźnik zadłużenia jest drugim co do wielkości w strefie euro po Grecji. Jednakże, podczas gdy greckie obciążenie długiem znacznie spada ze względu na inflację i silny wzrost gospodarczy, takiego rozwoju sytuacji nie można przewidzieć we Włoszech.
Oczekuje się, że w 2027 r. zadłużenie osiągnie szczytowy poziom ponad 139 proc. i zacznie bardzo powoli spadać w 2028 r. Analityczka Nicole Nobile spodziewa się spadku o zaledwie 0,3 do 0,4 p.p. rocznie, co oznacza, że za 10 lat wskaźnik zadłużenia nadal będzie wynosił ponad 130 proc.
Wynika to ze słabego wzrostu gospodarczego. W dziesięcioleciach poprzedzających pandemię włoska gospodarka prawie w ogóle nie rosła, a nawet dziś balansuje na granicy stagnacji. Rzym prognozuje wzrost na poziomie 0,5 proc. w 2025 r. i 0,7 proc. w 2026 r. Jest to mniej więcej zgodne z długoterminowym potencjalnym wzrostem, który jest niski ze względu na szybko starzejące się społeczeństwo i niską produktywność w dużych częściach gospodarki. Nie wystarczy to jednak do szybkiego zmniejszenia góry zadłużenia.
Ekonomiści również postrzegają to jako główną słabość obecnej konsolidacji. — Włochy nauczyły się utrzymywać wysokie zadłużenie na zrównoważonym poziomie — mówi Heinemann — ale nie redukować go.
Być może kraj nie żyje już ponad stan, ale też nie rozwija się ponad stan.