Legia Warszawa po porażce z Górnikiem Zabrze rozstawała się przed ostatnią przerwą reprezentacyjną w fatalnej atmosferze. Nie dość, że lider Ekstraklasy powiększył przewagę, to jeszcze trzy dni wcześniej podopieczni Edwarda Iordanescu polegli również w Lidze Konferencji z Samsunsporem. Aż 10 zmian, których dokonał rumuński szkoleniowiec stało się dla niego przekleństwem. Dziś w Lubinie Legia chce powalczyć o odwrócenie złej passy.
Łatwo nie będzie, bo Miedziowi w tym sezonie wyglądają lepiej niż można było zakładać. Leszek Ojrzyński wykonuje naprawdę kapitalną robotę, co widać choćby po tym, jak udało mu się wkomponować do ekipy Leonardo Rochę. Po tym, jak w poprzednim sezonie 53-letni trener spokojnie utrzymał Zagłębie w Ekstraklasie, teraz myśli o ustabilizowaniu pozycji w środku tabeli.
5 pytań o Legię po kolejnej przerwie na mecze reprezentacji
Przed najbliższymi spotkaniami wątpliwości oraz pytań wokół Legii narosło całkiem sporo. Zbierzmy je wszystkie do kupy, bo przed zdobywcami Pucharu Polski czas wielu wyzwań, po których pojawią się konkretne odpowiedzi.
1. Czy Edward Iordanescu zachowa posadę?
– Wierzę w trenera, nie szykuję i nie mam potencjalnych następców. Mam nadzieję, że najbliższe trzy mecze uspokoją sytuację i mam przekonanie, że do końca roku nic się nie zmieni. Po rundzie zrobię podsumowanie i wtedy mogę pomyśleć o tym, jak oceniam trenera – to słowa dyrektora sportowego Michała Żewłakowa z 23 września. Trzy mecze, o których wspominał to starcia z Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze w Ekstraklasie, w których Legia wywalczyła cztery punkty. Do tego trzeba dorzucić przygnębiającą porażkę przeciwko Samsunsporowi w Lidze Konferencji.
– Ostatnio widzę, że w mediach pojawiło się wiele spekulacji, ale chciałbym to jasno wyjaśnić: temat mojego powrotu do reprezentacji Rumunii obecnie nie istnieje. Jestem trenerem Legii Warszawa, mam ważny kontrakt i w stu procentach skupiam się na pracy tutaj. Cała moja uwaga, energia i zaangażowanie są poświęcone klubowi – mówił z kolei Iordanescu w rozmowie z DigiSport kilka dni temu.
47-letni szkoleniowiec w trakcie przerwy na kadrę spotkał się ze swoim przyjacielem Danielem Stanciu, działającym również w strukturach rumuńskiego futbolu. Iordanescu wyjaśnił jednak, że jego wizyta miała charakter czysto kurtuazyjny, choć wśród kibiców nie brakuje głosów, że może nie byłoby to złe rozwiązanie, aby zostawił Legię i wrócił do kraju.
Edward Iordanescu poprowadził Legię w 20 meczach i wygrał połowę z nich
W trakcie ostatnich kilkunastu dni Legia wygrała w meczu towarzyskim ze Stalą Rzeszów 3:1, a Iordanescu odbył ponad godzinną rozmowę z właścicielem Dariuszem Mioduskim. Nie ma się co dziwić, że prezes oczekiwał wyjaśnień, bo przecież rok temu Legia miała po 10. kolejkach dokładnie tyle samo punktów i skończyło się to dopiero piątym miejscem w tabeli. Przez cały sezon stołeczni piłkarze nie byli w stanie złapać odpowiedniej regularności w wygrywaniu. Ta będzie konieczna, bo strata do liderującej Jagiellonii to na dziś dziewięć punktów.
– Jestem pewny siebie. Znam proces, pracę z zespołem i sztabem. Z drugiej strony wiem, że w takich klubach jak Legia nikt nie ma wiele cierpliwości. Każdego dnia będę pracował z maksymalnym zaangażowaniem i zobaczymy, co uda nam się osiągnąć – mówił Iordanescu przed meczem z Zagłębiem. Czas weryfikacji nadchodzi.
2. Jak Legia poradzi sobie z trudnym terminarzem?
Można powiedzieć, że spokojnie w Ekstraklasie już było. Legia bardzo szybko potraciła punkty choćby z dwoma beniaminkami, przegrywając z Wisłą Płock oraz remisując z Arką Gdynia. Zwłaszcza ten drugi wynik budzi uzasadnione pretensje, biorąc pod uwagę, że mecz był przy Łazienkowskiej, a dla podopiecznych Dawida Szwargi to jedyny w tym sezonie wywalczony punkt na wyjeździe. Dodatkowo, Legia nie potrafiła sobie poradzić z rozpędzonymi zespołami Cracovii oraz Górnika Zabrze.
Teraz czeka ją aż 7 meczów w trakcie 22 dni i poziom trudności rywali wzrasta. Do tego dochodzi również rywalizacja w Pucharze Polski, a więc o trofeum, które w ostatnich latach nieco trzymało Legię przy życiu, jeśli chodzi o finanse oraz uspokajanie oczekiwań kibiców. Oto terminarz:
- 19.10 – Zagłębie Lubin (wyjazd) – Ekstraklasa
- 23.10 – Szachtar Donieck (wyjazd) – Liga Konferencji
- 26.10 – Lech Poznań (dom) – Ekstraklasa
- 30.10 – Pogoń Szczecin (dom) – Puchar Polski
- 02.11 – Widzew Łódź (wyjazd) – Ekstraklasa
- 06.11 – Celje (wyjazd) – Liga Konferencji
- 09.11 – Bruk-Bet (dom) – Ekstraklasa
Iordanescu już wie, że nadmierne rotowanie składem i wymiana niemal całego składu na mecze pucharowe niekoniecznie przynosi dobre efekty. Nie dość, że z Samsunsporem i Górnikiem były porażki, to jeszcze zespół biegał w drugim meczu zdecydowanie wolniej od rywali. Nie wszyscy w szatni z pewnością byli również zachwyceni, że nie dostali okazji do pokazania się na europejskiej scenie.
Już niedługo Legia znów zmierzy się z Lechem. Po ostatnim meczu miała powody do zadowolenia
Do zdrowia wracają jednak Claude Goncalves czy Kamil Piątkowski, po letnich transferach kadra również wydaje się być odpowiednio przygotowana. Raków, Lech i Jagiellonia pokazały przed ostatnią przerwą, że nie trzeba wymieniać niemal całej jedenastki, a i tak da się wygrywać na obydwu frontach.
Iordanescu musi pamiętać, że każda strata punktów będzie miała swój wymiar. Choćby w Lidze Konferencji, gdzie może się okazać, że w odróżnieniu od poprzedniego sezonu, Legia nie załapie się do TOP8 i będzie musiała rozgrywać wiosną dodatkową rundę.
3. W jaki sposób trener ożywi ofensywę?
Tylko 2 gole strzelone z gry podczas ostatnich 450 minut to wynik zatrważający. Mecz, w którym Legioniści aż czterokrotnie posyłali piłkę do siatki przeciwko Radomiakowi jawi się jako dość odległe wspomnienie i wypadek przy pracy. Cóż, można poniekąd tak uznać, biorąc pod uwagę liczbę prostych błędów i czerwony dywan, jaki rywale rozłożyli przed Legią w trakcie tamtego starcia.
Ktoś jednak musiał też ekipę Radomiaka do tych pomyłek zmusić, a wysokiego pressingu i różnorodności w rozgrywaniu od czasów tamtego meczu brakuje. Mileta Rajovic jest zawodnikiem o dosyć ograniczonych parametrach i potrzebuje odpowiedniego serwisu, aby móc wykończyć akcję. Nie jest to bowiem gracz, który zbytnio pomoże poza polem karnym. Poza tym, jak na razie nie wykreował się ktokolwiek, kto mógłby go zastąpić. Pozyskany w końcówce okienka Antonio Colak nadal czeka na pierwszego gola w oficjalnym meczu, choć może przełamanie w sparingu ze Stalą będzie pozytywnym sygnałem.
Z dorobkiem 6 goli Jean-Pierre Nsame pozostaje najlepszym strzelcem Legii w tym sezonie
Kontuzja Jeana-Pierre’a Nsame okazuje się być wciąż odczuwalna, bo to właśnie Kameruńczyk na początku rozgrywek zapewniał Legii gole. Mecz z Jagiellonią był na pewno starciem, po którym fani stołecznej ekipy mogli odczuwać spory niedosyt, bo na tle aktualnego lidera Ekstraklasy, Legia wykreowała sobie sporo okazji. Nawet Adrian Siemieniec przyznawał później, że mimo remisu przy Łazienkowskiej, był bardzo niezadowolony z postawy swojej ekipy. Jednak przeciwko Rakowowi, pomijając kwestie sędziowskie, można było odnieść wrażenie, że Legii brakowało mocniejszego przyciśnięcia w końcówce meczu i poszukania okazji do oddania strzału.
Środek pola zazwyczaj większość piłek kieruje w boczne sektory, gdzie skrzydłowi szukają dośrodkowań. Rywale dobrze potrafią ustawić się pod Legię i większość z tych podań jest wybijana. Juergen Elitim czy Bartosz Kapustka mają momenty błysku, ale zwłaszcza od drugiego należy wymagać zdecydowanie więcej. Iordanescu ma również do dyspozycji pozyskanych latem Kacpra Urbańskiego, Noaha Weisshaupta czy Ermala Krasniqiego. Każdy z nich do tej pory nie uwolnił jeszcze pełni potencjału, a oczekiwania są spore.
Być może więcej szans zacznie również dostawać młody Jakub Żewłakow, który do tej pory zaliczał obiecujące wejścia z ławki. Opieranie jednak na nim nadziei Legii na regularne wygrywanie jest dosyć ryzykowne. Drużyna z Łazienkowskiej potrzebuje niewątpliwie nowego natchnienia i pobudki poszczególnych graczy.
4. Czy Legia zachowa koncentrację w obronie?
– Mogliśmy mieć trochę więcej kompleksowości w ataku pozycyjnym i grze między liniami, ale mamy bardzo dobry balans. Nasi rywale nie kreują zbyt wiele szans, nie kontrolują meczów. Nie tracimy bramek i jest to bardzo zbliżone do tego, co bym chciał – mówił Iordanescu po wygranym w końcówce września meczu z Pogonią Szczecin. Tamto spotkanie, w którym Legia szybko strzeliła gola po rzucie karnym, a później utrzymała wynik, często przywoływane jest jako wzorcowe dla filozofii futbolu trenera. – Zawszę wolę wygrać 1:0 niż 4:2 – to przecież jego słowa już z powitalnej konferencji prasowej.
To, co wówczas funkcjonowało na najwyższym poziomie, to gra w defensywie. Legia nie dopuszczała Pogoni zbyt często w okolice własnego pola karnego i dobrze neutralizowała jej atuty. Podobnie wyglądało to przeciwko Rakowowi Częstochowa czy Jagiellonii Białystok. Zwłaszcza postawa przeciwko ekipie z Podlasia mogła imponować. Oczywiście, podopieczni Adriana Siemieńca strzelili dwa gole po minimalnych spalonych, ale poza tym duet Jesus Imaz – Afimico Pululu miał bardzo trudny wieczór.
Legia niedawno powstrzymała groźną ofensywę Jagiellonii
Legia potrafi mocno zablokować środek pola, w czym pomogły transfery Damiana Szymańskiego oraz Kamila Piątkowskiego. Przeciwko Górnikowi Zabrze wróciły jednak stare grzechy związane z wysoko grającymi bocznymi defensorami. Arkadiusz Reca oraz Paweł Wszołek są zawodnikami, którzy lubią zapuszczać się daleko do przodu, przez co szybcy skrzydłowi potrafią wykorzystywać pozostawiane przez nich wolne strefy. Do tego czasem dochodzą proste straty, w których do dużej irytacji doprowadzał kibiców zwłaszcza Ruben Vinagre. W ostatnim czasie Portugalczyk coraz częściej rozpoczyna jednak mecze na ławce i trudno przypuszczać, aby szybko miało się to zmienić.
Przeciwko Zagłębiu gościom przyda się znów wzajemne zrozumienie i dobra postawa, bo niepostrzeżenie ekipa z Lubina ma trzecią najlepszą ofensywę w całej lidze. Strzeliła do tej pory już 21 goli, przy czym Legia ma ich tylko 13. Trzeba będzie przeciwstawić się będącemu w dobrej formie Rochy, Szmytowi, Regule czy Radwańskiemu. O ich sile przekonała się niedawno Arka Gdynia czy przede wszystkim Lech Poznań, który przegrał przecież z Zagłębiem przy Bułgarskiej.
5. Czy Damian Szymański i Kamil Piątkowski wrócą do reprezentacji?
Szymański i Piątkowski to zawodnicy, co do których formy jest w ostatnim czasie w Legii najmniej pretensji. Obaj dobrze wprowadzili się do zespołu i popełniają mało błędów. Gdy latem trafiali na Łazienkowską z przeszłością reprezentacyjną, nie brakowało głosów, że zapewne jednym z ich celów może być w niedalekiej przyszłości powrót na radary selekcjonera. Mało kto się jednak spodziewał, że może się to stać tak szybko. Kto wie, czy gdyby nie kontuzja z meczu z Pogonią, Piątkowski nie załapałby się do kadry już na ostatnie zgrupowanie.
Czy taki widok niebawem znów będzie możliwy?
Teraz jednak sytuacja staje się dla tej dwójki jeszcze ciekawsza. Po żółtych kartkach w meczu z Litwą dla duetu Bartosz Slisz – Przemysław Wiśniewski wiemy, że zabraknie ich w listopadowym starciu z Holandią ze względu na zawieszenie. W dyskusjach na temat potencjalnych następców pojawiały się nazwiska właśnie Szymańskiego oraz Piątkowskiego. Być może, niekoniecznie od razu do pierwszego składu (zwłaszcza po wczorajszym wejściu Jana Ziółkowskiego w meczu Roma – Inter), ale na pewno mogą to być ciekawe opcje. Dla Piątkowskiego byłby to powrót do drużyny narodowej po ośmiu miesiącach, a dla Szymańskiego po szesnastu, bo ostatni raz był powołany na EURO 2024.
Ich dobra postawa może przekuć się w stabilizację wyników całego zespołu, co Legii jest teraz niezwykle potrzebne. W klubie z Łazienkowskiej czekają na mistrzostwo od 2021 roku i nawet Dariusz Mioduski niedawno w TVP Sport przyznawał, że trwa to już zbyt długo.
Nawet najlepsza wiosenna szarża nie zawsze jest w stanie zniwelować straty po jesiennej części rozgrywek, więc margines błędu już w zasadzie nie istnieje. Dziś w Lubinie okaże się, czy ostatnia przerwa na kadrę była sprzymierzeńcem i faktycznie pozwoliła nabrać właściwego rozpędu.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
fot. Newspix