Najpierw kompromitująca wpadka w meczu z Sevillą (1:4) i fatalny błąd w końcówce, a później kilka wyśmienitych interwencji, które sprawiły, że FC Barcelona wygrała z Gironą 2:1. W ostatnim czasie Wojciech Szczęsny mógł mówić o sporym wahaniu nastrojów, a kibice zastanawiali się, którą twarz w Lidze Mistrzów pokaże doświadczony bramkarz. A na odpowiedź na to pytanie nie trzeba było długo czekać.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

FC Barcelona przysnęła na początku spotkania, a Olympiakos miał okazję na zdobycie gola… już w pierwszej minucie! Dla bramkarzy interweniowanie, zanim zdołają wejść w mecz, nie jest łatwą sztuką. Szczęsny mimo to niezwykle pewnie zbił piłkę do boku po sprytnym uderzeniu Daniela Podence.

Szczęsny dobrze wszedł w to spotkanie, ale mimo to nie uniknął błędu już na początku. Niedługo później Polak pomylił się przy próbie dogrania do jednego z obrońców, ale na jego szczęście rywale nie zdołali tego wykorzystać. Wiedzieli już jednak, że mogą naciskać Szczęsnego, gdy ten ma piłkę przy nogach. I tego spróbowali po 16 minutach gry, gdy 35-latek długo zbierał się do podania i niewiele zabrakło, by problemy sprawił mu jeden z napastników, który próbował przerwać to zagranie wślizgiem.

Fermin Lopez błysnął przed przerwą:

I choć Wojciech Szczęsny do przerwy gola nie stracił, to nie do końca mógł być z siebie zadowolony. Później także przytrafiła mu się pomyłka przy próbie podania, a tego dnia po prostu nie wyglądał pewnie w tym aspekcie gry.

Wojciech Szczęsny był bezrobotny. A i tak stracił gola!

A tuż po przerwie Wojciech Szczęsny najpierw został pokonany, by jednak… bronić rzut karny. Rywale trafili do siatki, ale okazało się, że w tej akcji na pozycji spalonej był Daniel Podence. Wcześniej jednak piłkę ręką zagrał Eric Garcia, więc sędzia po obejrzeniu powtórki przyznał Olympiakosowi jedenastkę.

A Szczęsny w ciągu chwili dwa razy został pokonany, dwa razy nie miał większych szans na interwencję, ale najważniejsze było to, że tylko jedno z tych trafień zaliczało się do wyniku i Barcelona wciąż była na prowadzeniu.

Wojciech Szczęsny nie miał szans na skuteczną interwencję:

A po chwili problemy Barcelony w zasadzie się rozwiązały. Niedługo po golu kontaktowym Olympiakos musiał sobie radzić w osłabieniu. Problem w tym, że sędzia po prostu się pomylił, ale skoro to była druga żółta kartka dla Santiago Hezze, to VAR nie mógł interweniować.

Ostatecznie FC Barcelona wygrała 6:1, a grający w osłabieniu Olympiakos nie był już w stanie zagrozić bramce Wojciecha Szczęsnego. Polak zanotował kolejne zwycięstwo w barwach Blaugrany, ale może żałować braku czystego konta i problemów z rozegraniem piłki. Na ten drugi aspekt mogą zwracać uwagę w Katalonii tuż przed niedzielnym hitem i starciem z Realem Madryt.