Adrian Siemieniec wysłuchał popołudniowych pochwał Liama Roseniora pod adresem Jagiellonii Białystok, uśmiechnął się, podziękował i stwierdził, że skoro już go tak komplementują, to trzeba wyjść i pokazać, że nie robią tego bezpodstawnie. Tak właśnie nastawia się na mecz z Racingiem Strasbourg.

Przez paręnaście minut konferencji prasowej trener Adrian Siemieniec milczał i uśmiechał się pod nosem. Żaden to manifest — lokalni dziennikarze wzięli najpierw na spytki Afimico Pululu. Napastnik Jagiellonii dywagował z nimi po francusku, raz po raz wracając do tego, że wychował się w Alzacji. W pobliskiej Miluzie stawiał pierwsze kroki i marzył o tym, żeby trafić do Racingu Strasbourg, z którym teraz zagra.

— Afimico Pululu jako dwunastolatek przyjechał na test-mecz do akademii Racingu Strasbourg. Chciał dostać się do szkółki, ale niestety został odrzucony. Wrócił do siebie, niedługo potem wyjechał do FC Basel. Reszta to historia. Śledzimy jego losy w Polsce i wiemy, że świetnie wygląda, miło będzie go tu zobaczyć — mówi Weszło Julien-Thomas Will z lokalnego portalu DNA.

Ciekawostką jest, że w tym samym sparingu dla dzieciaków zagrał inny dwunastolatek, który potem trafił do Jagiellonii Białystok. Aurelian Nguiamba został obdzwoniony przez lokalną prasę i wychwalał klub oraz trenera Adriana Siemieńca. Prawił mu tyle komplementów, że lokalsów ani trochę nie zdziwiło, że trener Liam Rosenior uderzył w podobne tony.

Tak, moi drodzy, buduje się własną markę.

Liga Konferencji. Dlaczego mecz Racing Strasbourg – Jagiellonia Białystok to jest wyjątkowy dla Afimico Pululu?

Sam Afimico Pululu stwierdził rzecz jasna, że będzie to dla niego wyjątkowa okazja. Na Stade de La Meinau wybiera się spora grupa kibiców złożona z jego przyjaciół oraz członków rodziny. Widziałem ich już w Brugii, gdy Cercle podejmował Jagiellonię. Robili furorę na trybunach, śpiewano dla nich piosenki na cześć Afimico, który zmierzał po koronę króla strzelców Ligi Konferencji oraz… proszono, żeby został w Białymstoku. Podobnych apeli bliscy Pululu wysłuchają pewnie na trybunach strasburskiego obiektu.

— Dostałem sporo telefonów, wiadomości. Dużo znajomych pojawi się na stadionie, to dobra okazja. Bardzo się cieszę, że tutaj zagram. Przyjechałem tu z przyjemnością ze względu na rodzinę, ale też na rywala, na to, jaki mecz się zapowiada. Myślę, że będzie to interesujące spotkanie — mówił z uśmiechem główny bohater.

Pululu cofnął się pamięcią do okresu dorastania, gdy trafił do Francji i zaczynał kopać piłkę.

— To miejsce bardzo wiele dla mnie znaczy. Region, w którym się wychowujesz, ma wielki wpływ na to, jak wygląda twoja przyszłość. Do Miluzy trafiłem, gdy miałem cztery czy pięć lat. Bardzo mile wspominam ten czas — stwierdził.

Spotkanie z Racingiem zyskuje więc dodatkowy podtekst – pokazać, że to w pobliskiej Bazylei trafniej ocenili potencjał młodego chłopaka z Afryki. Na wyjątkowy entuzjazm i energię Afimico Pululu po odwiedzeniu rodzinnych stron zwrócił uwagę także Adrian Siemieniec.

— W sumie nie wiem, po co przyszedłem na konferencję, bo Afi mógł pojawić się sam i wypełniłby nam cały wieczór — żartował trener Jagiellonii.

Propo osób związanych z Francją to do Strasburga przyjechał także Andy Pelmard. Niezgłoszony do rozgrywek zawodnik podobnie jak Kamil Jóźwiak będzie trenował z drużyną, żeby nie wypaść z rytmu. Na zajęciach pojawił się też Sławomir Abramowicz, choć jemu pozostało bieganie rundek dookoła boiska. Jagiellonia prosto z Alzacji uda się do Zabrza na ligowy mecz z Górnikiem.

Trening Jagiellonii Białystok na stadionie Racingu Strasbourg

Adrian Siemieniec o pochwałach od trenera Racingu: Mam nadzieję, że go nie rozczarujemy i potwierdzimy to na boisku

Gdy Adrian Siemieniec doszedł w końcu do głosu, postanowił, że odwdzięczy się Liamowi Roseniorowi za wszystko, co ten powiedział kilka godzin wcześniej w tej samej sali.

— Zacznę od podziękowań dla trenera, bo dużo ciepłych słów pod naszym, moim adresem padło z ust trenera, który pracuje w jednej z najlepszych europejskich lig, w dodatku z takimi rezultatami. To bardzo budujące, bardzo mi miło. Mam nadzieję, że nie rozczarujemy trenera i to, co powiedział, potwierdzimy na boisku — stwierdził z przekąsem szkoleniowiec Jagiellonii Białystok, który zgodził się, że można dostrzec cech, które łączą kolegów po fachu.

Trener Racingu zachwycony Jagiellonią. „Uwielbiam ich styl, są niesamowici”

— Także dostrzegam podobieństwa. Nasze style gry, sposób obrony i ataku się różnią, ale mamy dużo wspólnych cech jeśli chodzi o kwestie mentalne, tożsamość nastawienie. Zmierzymy się z zespołem odważnym, grającym z pasją, który chce mieć inicjatywę bez piłki i z piłką. Bije od nich pozytywna energia, dobre flow i entuzjazm. Pewnie wiąże się to z tym, jaka grupa ludzi, na jakim etapie kariery, się tu zebrała. To też nasze wartości i zrobimy wszystko, żeby to pokazać w jak największej liczbie momentów.

Podobnie jak Liam Rosenior, Adrian Siemieniec cieszył się, gdy oglądał Racing Strasbourg, zauważając w filozofii tego zespołu cechy, które przekazuje swoim graczom.

— W sposobie pracy tego trenera widzę bardzo wiele rzeczy, które cenię w futbolu. Widzę bardzo młody zespół, który nie ma dużego doświadczenia w wielkich meczach, ale gra bez kompleksów na wyjeździe z PSG, dąży do inicjatywy, wychodzi tam ze swoją filozofią – piłką odważną, intensywną, pełną pasji i wszyscy w to wierzą. Rozwijają sposób gry, chcą się pokazać i dążą do tego, żeby do jakości dokładać intensywność, do czego chcę dążyć. System wartości, który przekazujemy swoich drużynom, jest moim zdaniem spójny, dlatego jestem bardzo ciekawy, jak wyjdzie zderzenie dwóch zespołów o takiej mentalności.

Na treningu układali LEGO. Trener Strasbourga przypomina Siemieńca

Jagiellonia Białystok rośnie. „Jeśli kiedyś będziemy faworytem takiego meczu jak ten z Racingiem, będzie doskonale”

Trener Adrian Siemieniec nie ukrywał, że spotka się z rywalem niezwykle jakościowym. Racing Strasbourg w końcówce ubiegłego sezonu przegrał walkę o Ligę Mistrzów. Latem wydał na wzmocnienia największe pieniądze spośród wszystkich francuskich klubów. Utrzymuje się w czołówce tabeli, ledwie parę dni temu napędził stracha Paris Saint-Germain.

— Nie muszą przedstawiać swojej siły. To, czego dokonują, o czymś świadczy. Mamy świadomość skali wyzwania — powiedział i, zapytany o porównanie Racing Club z FC Kopenhaga, dodał, że to jednak zupełnie inna para kaloszy. — Na moment, w którym mierzymy się z tymi klubami, Strasbourg ma wyższą jakość i poprzeczka będzie wyżej zawieszona. Dla kontrastu powiem jednak, że też jesteśmy w innym momencie jako zespół i klub.

Nawiązując do tego, że Jagiellonia przeszła długą drogę, Adrian Siemieniec zaczął też delikatnie odcinać się od historii o tym, że mecze z takimi przeciwnikami są dla białostockiego klubu nagrodą.

— Liga Konferencji to rozgrywki tak specyficzne, że możemy zagrać z rywalem z lig TOP5 albo z ligi słabszej niż polska. Nie patrzę na to z perspektywy fajnej przygody, bo trochę tych „nagród” już było. Przyjechaliśmy tu wygrać spotkanie — stwierdził.

Szkoleniowcowi wciąż jednak odpowiada rola drużyny, która może sprawić niespodziankę.

— Rola underdoga ułatwia zadanie, bo ściąga presję. W sporcie to wygodne. Dużo fajniej, łatwiej jest, gdy możesz, nie musisz, ale chcemy zagrać o punkty. Nie jesteśmy w najgorszej dyspozycji, trzeba to sobie powiedzieć. Liczę, że ten mecz będzie dobry, pokaże naszą tożsamość i siłę. Tylko nie zmieniajmy tego, że Jagiellonia jutro może, a nie musi, bo to jest fajne. To, że gramy ze Strasbourgiem pokazuje, w jakim momencie jesteśmy. Jeśli kiedyś przyjedziemy na taki mecz i będziemy mówili, że jesteśmy faworytem, to będziemy w momencie doskonałym — zakończył trener Jagiellonii.

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:

fot. Newspix