Ministerstwo Finansów podało taką kwotę w dokumencie dla Brukseli – konkretnie w „Informacji o działaniach podjętych przez Polskę w celu realizacji zalecenia Rady w ramach procedury nadmiernego deficytu”. Nasz kraj objęty jest tą procedurą od lipca 2024 roku, a to oznacza m.in., że rząd musi co pół roku, począwszy od kwietnia 2025 r., przedstawiać informacje z postępów we wdrażaniu zaleceń Rady w celu zmniejszenia dziury budżetowej.

Dokument ten jest niezwykle ważny, bo z jednej strony pokazuje, jakie działania oszczędnościowe lub zwiększające dochody rząd już podjął, by poprawić stan finansów państwa, a z drugiej – jakie ewentualnie działania planuje.

Ile da wzmocnienie PIP

To, co jest największą nowością w tym dokumencie, to próba oszacowania, ile będą kosztowały zmiany, jakie mają dać większe uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy w celu zwalczania zjawiska unikania zatrudniania na etat. Działanie to stanowi realizację jednego z kamieni milowych.

„Zawyżone ceny”. Ujawnia ściemę w handlu piłkarzami. Wojciech Cygan w Biznes Klasie

Zmiana ustawy o PIP ma przyznać jej inspektorom kompetencje wydawania decyzji administracyjnej o istnieniu stosunku pracy, jeśli uzna on, że to powinien być etat, a nie umowa cywilnoprawna. System ma polegać nie tylko na wzmocnieniu prawnym inspektora, ale także na wymianie informacji między ZUS, PIP i KAS oraz rozbudowanej analityce opartej na danych z tych instytucji. Jej celem ma być wskazywanie firm, w których z dużym prawdopodobieństwem występują nieprawidłowości w formach zatrudnienia.

To temat, który wywołuje spór w rządzie. Projekt ustawy w tej sprawie stworzył resort rodziny i pracy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, ale zdaniem Macieja Berka, ministra nadzorującego pracę innych ministrów, jest on zbyt daleko idący.

Nie może zyskać akceptacji projekt, w którym jednoosobowo jakiś urzędnik mógłby decydować o istnieniu lub nieistnieniu firm – mówił w wywiadzie dla money.pl.

Tak samo jego zdaniem, gdyby przyjąć skutki wsteczne decyzji inspektora dotyczące naliczenia zaległych składek czy podatków, to „byłoby to danie urzędnikowi władzy, której nie powinien mieć”.

Obok tego sporu Ministerstwo Finansów, na potrzeby raportowania Brukseli, policzyło ewentualne skutki reformy. Oparło się na szacunkach fikcyjnego samozatrudnienia przygotowanych przez Polski Instytut Ekonomiczny oraz swoich ekspertów z resortu.

Szacowany skutek finansowy dla sektora instytucji rządowych i samorządowych. Zakładając skalę tzw. fikcyjnego samozatrudnienia na poziomie 160 tys. podmiotów, każde 10 proc. umów B2B przekształconych w umowy o pracę skutkowałoby dodatkowymi dochodami sektora na poziomie 212 mln zł w ujęciu rocznym – czytamy w dokumencie MF.

To ma być ostateczny koniec rosyjskiego gazu. "Polska może na tym zyskać"

To ma być ostateczny koniec rosyjskiego gazu. „Polska może na tym zyskać”

To, co zwraca uwagę, to fakt, że szacunki nie dotyczą zmiany umów zleceń, a jedynie samozatrudnienia.

Widać rozbieżne stanowiska w rządzie w odniesieniu do tych zmian. Resort rodziny mówi głównie o kontroli umów cywilnoprawnych, tymczasem Ministerstwo Finansów i Gospodarki wylicza koszty rozwiązania na podstawie przekształcania umów B2B – podkreśla Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Zwraca uwagę, że z wypowiedzi Głównego Inspektora Pracy, ale też przedstawicieli resortu rodziny i pracy, wynikało, że na celowniku na początku mają się znaleźć głównie branże z niższymi wynagrodzeniami, gdzie przeważa zatrudnienie na umowy cywilnoprawne (umowy zlecenia, umowy o dzieło). Zmiany były pokazywane jako ustawa, która ma uporządkować sytuację na rynku pracy, a nie działania fiskalne. Ale MF zwraca nam uwagę, że Ocena skutków regulacji do ustawy mówi zarówno o umowach cywilnoprawnych, jak i fikcyjnym samozatrudnieniu.

Wyliczenia resortu nie są dokładną oceną tego, ile finanse publiczne dostaną w przyszłym roku po wprowadzeniu tych zmian, a raczej szacunkiem, ile może do nich wpłynąć w zależności od skuteczności działania PIP. A to może zależeć od toczącej się w rządzie dyskusji na ten temat.

To ma być ostateczny koniec rosyjskiego gazu. "Polska może na tym zyskać"

To ma być ostateczny koniec rosyjskiego gazu. „Polska może na tym zyskać”

Zmiany w VAT

Łukasz Kozłowski zwraca uwagę na – jego zdaniem – jeszcze jedną nowość zawartą w dokumencie przesłanym do Brukseli. Chodzi o zmianę matrycy VAT, polegającą na podwyższeniu stawki tego podatku z obecnych 5 proc. (lub 8 proc. – o ile produkty te są oferowane w punktach gastronomicznych) do 23 proc. na bezalkoholowe odpowiedniki napojów alkoholowych oraz energetyki zawierające w swoim składzie min. 20 proc. soku owocowego, warzywnego lub owocowo-warzywnego. Zmiana miałaby wejść w życie od 1 lipca 2026 roku.

Ciekawe, czy to pomysł na wypadek prezydenckiego weta do zapowiedzianych wcześniej przez MF zmian, takich jak podwyżka akcyzy czy opłaty cukrowej, czy jednak działanie uzupełniające do propozycji już przedstawionych. Bo jeśli to pierwsze, to być może MF uważa, że taka zmiana będzie bardziej strawna dla głowy państwa, bo może być pokazana nie jako podwyżka, a działanie uszczelniające, a więc łatwiejsze do przeprowadzenia – komentuje Łukasz Kozłowski.

Rząd wskazuje jako cel takiej zmiany wyłącznie aspekty zdrowotne. „Zmiana wpisuje się w cele odpowiedzialnej polityki społecznej i zdrowotnej państwa – ograniczenie niekorzystnego wpływu spożywania energetyków na samopoczucie i zdrowie młodych ludzi oraz negatywnych nawyków i przyzwyczajeń wywołujących skojarzenia z piciem alkoholu”. Szacowane wpływy budżetowe z takiej zmiany to 435,4 mln zł i to tylko za pięć ostatnich miesięcy przyszłego roku.

Wielkie niedopasowanie. Coś dziwnego dzieje się na rynku pracy [ANALIZA]

Wielkie niedopasowanie. Coś dziwnego dzieje się na rynku pracy [ANALIZA]

Wiele zależy od Karola Nawrockiego

Łącznie dokument dla Brukseli zawiera opis wielu innych działań, które będą miały wpływ na wyniki sektora finansów publicznych. Większość z nich jest znana – to m.in. zmiana stawki podatku CIT dla banków, rozszerzenie sieci dróg płatnych, zmiany w akcyzie, opłacie cukrowej czy wprowadzenie KSeF, a także uszczelnienie przepisów w zakresie opodatkowania fundacji rodzinnych.

Problem polega na tym, że spora część z nich to zmiany w ustawach, więc nie wiadomo, czy dostaną zielone światło z Pałacu Prezydenckiego. Łączne skutki finansowe działań wskazanych w dokumencie wynoszą w 2026 r. ok. 18,7 mld zł. Każda zawetowana ustawa może znacznie zmniejszyć tę sumę.

W dokumencie Ministerstwo Finansów podkreśla, że obecna sytuacja fiskalna jest z jednej strony konsekwencją szybszego od zakładanego spadku inflacji (co powoduje niższe od pierwotnie oczekiwanych dochody podatkowe), z drugiej strony – koniecznych, wysokich nakładów na obronę narodową.

Utrzymujące się również wysokie stopy procentowe zwiększają skłonność do oszczędzania, a tym samym ograniczają konsumpcję, a więc także wpływy z podatków. Jednocześnie resort zapewnia, że pomimo znaczących nakładów na bezpieczeństwo Polski, cały czas będzie realizowana zalecona przez Radę UE ścieżka wydatków netto. To ma pozwolić w średnim okresie zredukować nadmierny deficyt i ustabilizować dług sektora na bezpiecznym poziomie.

Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl