W sobotę 25 października ma odbyć się konwencję krajową PO, podczas której ma dojść do zmiany statutu tej partii. Nie będzie już Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej. Na sobotnim kongresie zjednoczeniowym formacje te formalnie połączą się w jedno ugrupowanie. Może zmienić się też nazwa.
— Coraz częściej słyszę, że to będzie duża niespodzianka, jeżeli chodzi o nazwę. To wcale nie musi być „Koalicja Obywatelska”. Nie wiem, co oni tam wymyślili. Aż się boję — mówi Kamil Dziubka.
Na przełomie roku we wszystkich partiach koalicyjnych odbędą się wybory wewnętrzne. Według informacji Kamil Dziubki, Włodzimierz Czarzasty będzie jednak ubiegał się o stanowisko przewodniczącego Lewicy. Kandydować chce też Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
— Jeżeli Czarzasty startuje, to ma policzone szable — uważa Andrzej Stankiewicz.
— Zauważyłem, że Włodzimierz Czarzasty porzucił swoje żółte sweterki, ku mojej rozpaczy, chodzi w garniturze i krawacie, a zatem szykuje się już na marszałka i na szefa Lewicy — dodaje.
Prowadzący przytaczają wypowiedź Donalda Tuska, który przekonywał, że ufa w przekazanie fotelu marszałka Sejmu Włodzimierzowi Czarzastemu przez Szymona Hołownię.
— Problem polega na tym, że Hołownia niby obiecuje, że zrezygnuje, ale stawia warunki. Tym warunkiem było to, żeby Pełczyńska-Nałęcz najpierw została wicepremierką, to on wtedy zrezygnuje. Teraz Tusk sugeruje, że Hołownia zrezygnuje bez tej nominacji… Nie wiem, czy Hołownia o tym wie — mówi Andrzej Stankiewicz.
— Słyszę od posłów, że w związku ze zmianą marszałka, jest dość niecierpliwe wyczekiwanie na zmianę szefa Kancelarii Sejmu, którym jest teraz Jacek Cichocki, czyli bardzo bliski współpracownik Hołowni, ale też bliski znajomy Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz (…) Wielu posłów uważa, że Sejm nie działa tak, jak powinien — dodaje Kamil Dziubka.
— Słyszałem, że w 2023 r., jak ustalano rotację, to Czarzasty miał obiecać Hołowni, że nie zrobi dużej czystki, jeżeli chodzi o jego ludzi w kancelarii. Ciekawe, czy tak się rzeczywiście stanie — zastanawia się dziennikarz.
Prowadzący rozmawiają też o tym, czy przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi PSL wystartuje razem z partią Tuska.
— Jest grupa młodych działaczy skupionych wokół Kosiniaka-Kamysza, którzy uważają, że sojusz z Koalicją Obywatelską właściwie jest dziś jedyną szansą dla tego środowiska, żeby przetrwać. Co z tego, że PSL przekroczy próg 3 proc. poparcia i uzyska niewielką subwencję budżetową, skoro nie znajdą się w Sejmie? — zaznacza Dziubka.
— Oczywiście, to jest partia skupiona i oparta na samorządach, bo dla PSL władza centralna to jest jedna rzecz, a druga bardzo to są samorządy. Ale w parlamencie muszą być i oni zawsze w tym parlamencie byli. Dla nich to byłaby strategiczna katastrofa (…). Jedynym realnym partnerem jest Koalicja Obywatelska. Bo na kim się oprzeć? Nie ma już innego żółwia — podsumowuje Dziubka.