–  Największym problemem Lecha jest defensywa. Ciągle za dużo jest w niej błędów, i dalej Kolejorz ma na tym polu duże kłopoty. Mrozek też nie jest w najwyższej dyspozycji, przeszkadza mu na pewnie uraz ręki. Na dziś Lech ma z tyłu głowy, że praktycznie w każdym meczu traci gola, co jest bardzo niedobre – mówi w rozmowie z Legia.Net o najbliższym rywalu Legii Warszawa Dawid Dobrasz, dziennikarz Meczyków, zajmujący się tematyką Lecha Poznań.

Jak oceniasz czwartkowy mecz w wykonaniu Lecha? Czy Niels Frederiksen przeszarżował z wyborem składu?

– Powiem tak: na takie spotkanie trener mógłby wejść do szatni, przeczytać skład i z niej wyjść – to powinno wystarczyć. Ale jednak zawodnicy, którzy dostali szansę, bo tych roszad względem meczu z Pogonią było dziewięć, zaprezentowali się poniżej wszelkiej krytyki. Największy zarzut za to spotkanie powinien być do piłkarzy, którzy powinni walczyć o pierwszy skład, a okazało się, że co poniektórzy nie są gotowi na grę w Kolejorzu. To był bardzo trudny i dramatyczny wieczór dla kibiców Lecha Poznań, bo przykro się to oglądało. Ale trudno – Polska się z nas pośmiała, co się ostatnio dość często zdarza. Ale paradoksalnie, oprócz tej plamy na honorze, skutków jakichś wielkich to może nie mieć. Teraz czekają nas trzy spotkania z drużynami z TOP 8 Ligi Konferencji więc będzie okazja do rehabilitacji.

Czy według ciebie w niedzielę zobaczymy Lecha rozbitego, czy Lecha głodnego rewanżu?

– Pomiędzy tymi dwoma aspektami wydaje się, że nie ma nic pomiędzy, chociaż mam takie przeczucie, że gra na remis może teoretycznie Lechowi w czymś pomóc. Jednak chęć rehabilitacji ze strony piłkarzy jest nie tyle wskazana, co przede wszystkim konieczna. Szkoda tych kibiców, którzy oglądali czwartkowy mecz. Spotkanie z Legią będzie najlepszą formą rehabilitacji za to, co się wydarzyło. Kolejorz w Warszawie nie przegrał od pięciu lat, ostatnio ma dobre wspomnienia ze stolicy po majowym spotkaniu, więc ma wszystko, żeby ten czwartek naprawić. Jeśli Lech wygra w niedzielę, to mecz z Lincolnem będzie tylko przykrym wspomnieniem i plamą w historii. Może i tylko ale mam wrażenie, że teraz są ważniejsze cele do osiągnięcia i wszystko jest dalej w grze.

Podczas jednego z programów mówiłeś, że jeśli Lech przegra, to będzie nieciekawie. Czy to oznacza, że posada Frederiksena będzie zagrożona?

– Posada trenera w niedzielnym spotkaniu nie będzie zagrożona ze względu na brak lepszych pomysłów ze strony włodarzy Lecha na zastąpienie Nielsa Fredriksena. Ale atmosfera wokół klubu będzie nieciekawa – to delikatne słowo. Będzie fatalna, bo jednak Lech w tym sezonie wydaje się mieć siłę porównywalną do tej z zeszłego sezonu – nawet mimo kilku kontuzji. A ostatnie wyniki to realizacja celów minimum. Po tym, co się wydarzyło w czwartek, gdyby doszła do tego porażka w niedzielę z Legią, to cele minimum zostaną zagrożone, przez co kredyt zaufania do trenera Fredriksena będzie bardzo niski.

W jakiej formie obecnie jest Lech? Jak oceniasz ich ostatnie mecze w Ekstraklasie?

– Paradoksalnie Lech właśnie zakończył serię 11 spotkań bez porażki na wyjeździe, licząc wszystkie rozgrywki, i ten fakt miał napędzić ich jeszcze przed niedzielnym spotkaniem. Jeśli chodzi o domowe mecze, to tu jest dość duży problem i nie tylko w lidze, w europejskich pucharach również, co było szczególnie widać w eliminacjach. Poznański klub ma u siebie największą liczbę straconych bramek ze wszystkich drużyn w Ekstraklasie, co dziwnie nawet na głos mówić – to jest pierwsza sprawa. Druga jest taka, że z jednej strony Lech, mimo remisu 2:2 z Pogonią, w ofensywie zagrał najlepszy mecz u siebie. Co do wyjazdów nie mam pewności, ale mimo straty punktów, Kolejorz zagrał dobre spotkanie i jeśli ta podstawowa jedenastka zagra tak samo w ofensywie przy Łazienkowskiej, i poprawi defensywę, to myślę, że Lech może spokojnie myśleć o tym, żeby nie przegrać tego klasyku, a może i o czymś więcej.

Jakiego składu i podejścia taktycznego ze strony Kolejorza możemy spodziewać się w Warszawie?

– W mojej opinii każdy będzie tam miał coś do udowodnienia po tym, co się wydarzyło w czwartek. Ten skład, który wyszedł wtedy, już raczej razem nie zagra. Myślę, że jest kilka znaków zapytania, ale tu już nie ma kombinowania, bo wyjdą piłkarze, którzy muszą grać, i będą w tym spotkaniu uważni. Mrozka na pewno nikt nie zastąpi. Wyjdą Joel Pereira, Antonio Milić, Alex Douglas i Michał Gurgul w obronie, przed nimi mam nadzieję zobaczymy Thimothiego Oumę. Obok niego Filipa Jagiełłę, który pewnie wyleczył już swoją chorobę, a jeśli nie – to zagra Antoni Kozubal. Z przodu Luis Palma, Mikael Ishak i Taofeek Ismaheel są pewniakami. Wydaje mi się, że trener może zaskoczyć wystawieniem Leo Bengtssona lub postawić na Kornela Lismana, ale to nie będzie dobrze odebrane przez kibiców Lecha. Także całościowo patrząc, wielu znaków zapytania wbrew pozorom nie ma.

To ciekawe, że wiele osób chciałoby zobaczyć w niedzielę Kubę Żewłakowa, a kibice Lecha nie chcieliby widzieć Lismana w pierwszym składzie. Z czego to wynika?

– Moim zdaniem Legii brakuje powiewu tych młodych piłkarzy, bo ostatnio był tylko Jan Ziółkowski, a jednak w Lechu tych młodszych zawodników jest więcej. Leo Bengtsson, na skrzydle chociaż zagrał słabo w czwartek, może być gwarancją jakości w niedzielę, bo ten zawodnik ma doświadczenie gry w tak prestiżowych meczach, a Lissman nie posiada takiego doświadczenia i jego decyzyjność jest jeszcze na słabym poziomie.

Patrząc na postawę Legii w ostatnich meczach – co w takim składzie Lecha będzie dla niej największym zagrożeniem?

– To jest dobre pytanie. Wydaje się, że przede wszystkim bronią Lech są strzały z dystansu – choć wiem jak to brzmi po czwartkowym spotkaniu. Jest Palma czy Gholizadeh i to, co pokazał w zeszłym sezonie swoim magicznym uderzeniem. Moim zdaniem mamy jako Lech większą liczbę piłkarzy, którzy mogą w ofensywie coś takiego stworzyć. No i również wydaje mi się, że umiejętności ofensywne pierwszej jedenastki poznańskiego zespołu są na wyższym poziomie niż w Legii Warszawa. Wojskowi mają za to przewagę w defensywie i graniu w tej strukturze. Pamiętajmy, że mimo ostatnich tygodni, Legia miała spotkania, gdzie w obronie wyglądała bardzo solidnie. Lech ma tam zdecydowanie większe problemy. Ale w napadzie Kolejorz dysponuje znacznie większą liczbą opcji i posiada zawodników o wyższej jakości.

I na koniec – kto jest twoim faworytem?

– Po tym co się wydarzyło w czwartek, obawiam się, że lepszych będzie dwóch rannych niż jeden zabity. I paradoksalnie, biorąc pod uwagę formę Legii z czołówką w ostatnich sezonach, to ta Łazienkowska może być dla stołecznej drużyny wartością dodaną. Aczkolwiek Lech na wyjazdach w tym sezonie wygląda dużo lepiej niż przy Bułgarskiej i jestem ciekaw, na ile ta chęć rehabilitacji będzie mocniejsza niż zastrzyk energii, który Legia dostała po bramce Augustyniaka na 2:1. Gdybym miał obstawiać, to dałbym w tym meczu X2 (remis albo Lech).