Czym właściwie jest „hard dyskont”? To pojęcie, które coraz częściej pojawia się w europejskim handlu, ale w Polsce dopiero zyskuje popularność. Hard dyskont to format sklepu, który idzie o krok dalej niż tradycyjne dyskonty, takie jak Biedronka czy Lidl.
Czym hard dyskont różni się od tradycyjnego dyskontu?
W klasycznym dyskoncie klient ma do czynienia z ograniczonym wyborem towarów i niskimi cenami, ale nadal znajdzie tam kolorowe gazetki, reklamy, sezonowe promocje, markowe produkty i w pełni zaaranżowane półki.
W hard dyskoncie wszystko podporządkowane jest maksymalnemu cięciu kosztów – i to w każdym możliwym obszarze. Oznacza to:
-
brak gazetek i reklam – sieć nie inwestuje w kosztowne kampanie marketingowe,
-
towary sprzedawane prosto z palet i kartonów, bez klasycznej ekspozycji,
-
ograniczony asortyment (około 1000–1500 produktów),
-
minimalną liczbę pracowników,
-
prosty wystrój sklepu – żadnych dekoracji czy rozbudowanej aranżacji.
Dzięki temu sklepy tego typu mogą oferować ceny nawet 20–30% niższe od tradycyjnych dyskontów. Model ten rozwijają z sukcesem sieci takie jak Action czy Penny Market w Europie Zachodniej, a teraz także polski Vollmart.
Vollmart działa u nas cztery lata
Vollmart działa w Polsce od 2021 roku. Pierwszy sklep powstał w Siedlcach, a dziś sieć obejmuje 12 punktów – m.in. w Dębicy, Białej Podlaskiej i Przemyślu. W promieniu 50 km od sklepów mieszka już ponad milion Polaków.
Firma podkreśla, że ceny w jej placówkach są o około 20% niższe od lokalnej konkurencji, a to dopiero początek ekspansji. W planach są kolejne otwarcia w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców.
Tani, szybki, bez zbędnych dodatków
Właściciele sieci prowadzących hard dyskonty przekonują, że jest to odpowiedź na nowe potrzeby konsumentów – tych, którzy chcą kupować tanio, szybko i bez marketingowych sztuczek. W dobie inflacji i rosnących kosztów życia taki model handlu może stać się w Polsce jednym z najdynamiczniej rozwijających się trendów.
źr. wPolsce24 za next.gazeta.pl