Alert w Kijowie ogłoszono tuż po godzinie 1 w nocy lokalnego czasu. Rosjanie zaatakowali tym razem miasto dronami typu Shahed. Mieszkańcy informowali o odgłosach eksplozji.
Już wiadomo, że szczątki jednego z zestrzelonych dronów spadły na dach jednego z wielopiętrowych budynków mieszkalnych w rejonie obołonskim na prawym brzegu Dniepru, w północnej części miasta.
Korea Płn. pomaga Rosji. Czyja jest to wina? Ekspert odpowiada
W rejonie desnańskim, w lewobrzeżnej części miasta, rosyjski dron prawdopodobnie uderzył w budynek mieszkalny. Na kilku piętrach wieżowca wybuchł pożar. Ogień, jak wynika z relacji lokalnych kanałów na Telegramie, odciął ludziom mieszkającym na wyższych piętrach drogę ucieczki.
Pożar najprawdopodobniej wywołała eksplozja drona, siła wybuchu była tak duża, że z pobliskiego budynku wyleciały okna.
Początkowo władze Kijowa informowały o trzech, pięciu rannych. Ich liczba zaczęła jednak szybko rosnąć. Tuż przed czwartą polskiego czasu wiadomo było już o co najmniej 26 rannych. Wśród nich było sześcioro dzieci.
Akcja ratunkowa wciąż trwa. Strażacy walczą z płomieniami, które rozprzestrzeniają się po budynku. Z jego okien słychać przerażające wołania o pomoc. „Ratujcie nas”, „Gdzie są dzieci, ratunku!”, „Palimy się!”.
To już kolejna dramatyczna noc w Kijowie. W nocy z piątku na sobotę Rosjanie zaatakowali miasto pociskami balistycznymi: dwie osoby zginęły, 13 zostało rannych.