Od kilku tygodni operacja „Midway Blitz” prowadzona przez administrację prezydenta Donalda Trumpa staje się kluczowym elementem napięć w Chicago. Skierowana przeciwko imigrantom akcja doprowadziła do licznych zatrzymań, co z kolei spotkało się z falą protestów mieszkańców. Federalny sąd czasowo wstrzymał realizację części działań, gdyż wielu obserwatorów uznało je za zbyt represyjne.
Pierwsze relacje z Chicago wskazują na narastające niezadowolenie ze sposobu, w jaki agenci Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) realizują swoje zadania. Użycie gazu łzawiącego oraz przeszukiwania budzą sprzeciw mieszkańców.
“Mosbacher zadzwoniła”. Zdumiewające słowa na kongresie PiS
Polskie Radio Chicago poinformowało o zatrzymaniu dwóch polskich pracowników budowlanych przez funkcjonariuszy Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) w chicagowskiej dzielnicy Albany Park. Według relacji senator stanowej Gracieli Guzmán, agenci niespodziewanie pojawili się na placu budowy i zatrzymali trzech z pięciu pracujących tam Polaków, z czego jeden, będący obywatelem USA, został zwolniony.
Federalna sędzia Sara Ellis odpowiedziała na protesty i zastrzeżenia w sprawie użycia siły przeciwko pokojowym zbiorowiskom, wprowadzając nakaz zakazujący używania gazu łzawiącego bez ostrzeżenia. Sąd zalecił również wprowadzenie obowiązku noszenia kamer na mundurach przez funkcjonariuszy ICE, co ma zwiększyć transparentność działań podczas operacji.
Władze Chicago reagują na te wydarzenia, debatując nad możliwością wprowadzenia zdalnego nauczania w obliczu rosnącej liczby aresztowań. Decyzja ta miałaby zapewnić bezpieczeństwo uczniom i nauczycielom podczas trwających interwencji.