Wilfredo Leon urodził się na Kubie i jako nastolatek reprezentował barwy właśnie tego kraju. Od kilku lat gra dla Biało-Czerwonych, a Polska to jego druga ojczyzna. Ma zresztą żonę Polkę.
Siatkarz w podcaście „W cieniu sportu” – prowadzonym przez Łukasza Kadziewicza – przybliżył niedawne kulisy swojego życia. Okazuje się, że przed laty został skuszony przez tureckich menedżerów do reprezentowania ich kraju.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. „Nie chciałbym przynieść wstydu”
Jak opowiedział Leon, próba wpłynięcia na jego decyzję miała formę koperty zawierającej 20 tys. euro.
Gdy Leon miał zaledwie 16 lat, jego potencjał był już dobrze znany w świecie sportu. W trakcie Ligi Światowej w Serbii otrzymał niespodziewaną wizytę. – Miałem kopertę w ręce. Widziałem te pieniądze i… czułem się źle – wspominał sportowiec.
Jak dodał, oferta była intratna, a gotówka odpowiadała dziesięcioletnim zarobkom na Kubie.
Pieniądze, choć kuszące, nie zdołały przekonać młodego Leona do porzucenia swojej ojczyzny, przyjaciół i rodziny. – Mama, tata – co oni powiedzą o tym. I jak ja wytrzymam bez widzenia się z nimi – zastanawiał się Leon. Zamiast tego, marzył o legalnym osiedleniu się w Europie.
Ostatecznie w 2014 r. Leon wyemigrował do Polski, gdzie niedługo później uzyskał obywatelstwo. Proces trwał półtora roku, ale umożliwił mu życie w Europie na własnych zasadach. Poślubił Polkę Małgorzatę i jest jedną z czołowych gwiazd światowej siatkówki.