Tysiące ludzi wyszło na ulice dzielnicy Malieveld, domagając się zaostrzenia polityki imigracyjnej, ale, jak podają lokalne media, napięcie wzrosło, gdy protestujący zaczęli rzucać butelkami i kamieniami, podpalać samochody policyjne i ścierać się z policjantami.
Protestujący ruszyli również w kierunku centrum Hagi i wybili okna biura liberalnej partii D66, jak podała holenderska telewizja NOS. Aby rozproszyć uczestników zamieszek, policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Protest przeciwko imigracji w Hadze w Holandii, 20 września 2025 r.PAP/EPA/JOSH WALET / PAP
Gwałtowne protesty wywołały ostrą reakcję holenderskich polityków zarówno lewicowych, jak i prawicowych.
Holenderski minister bezpieczeństwa i sprawiedliwości Foort van Oosten nazwał przemoc wobec policji „absolutnie niedopuszczalną”.
„Demonstracje to świetna rzecz w Holandii, ale ręce precz od naszych funkcjonariuszy!” — napisał van Oosten w mediach społecznościowych.
Protestujący przeciwko imigracji w Hadze w Holandii, 20 września 2025 r.PAP/EPA/JOSH WALET / PAP
Lider skrajnej prawicy Geert Wilders również potępił przemoc, nazywając protestujących „idiotami”.
Frans Timmermans, były komisarz europejski i obecny lider holenderskiego sojuszu Partii Pracy i Partii Zielonych, nazwał to „sytuacją rodem z ery Trumpa, podsycaną przez polityków, którzy sieją strach i podziały”.
„Milczenie nie wchodzi w grę. Musicie zabrać głos” — napisał Timmermans w mediach społecznościowych.