Jak podaje portal 24Kłodzko, do szarpaniny doszło ok. godz. 19.00 w środę, 29 października, w jednej z restauracji w Dusznikach-Zdroju. Tego wieczoru wybrana na fotel burmistrza miasta Urszula Karpowicz zorganizowała spotkanie z radnymi miejskimi w sprawie współpracy. Spokojna rozmowa przerodziła się w szarpaninę.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Co się wydarzyło w Dusznikach-Zdroju?
Kto był zaangażowany w incydent?
Jak zareagowała burmistrzyni na sytuację?
Jakie oświadczenia wydali politycy?
Radny Jarosław Kwolek skomentował sprawę. Jak stwierdził w relacji dla portalu 24Kłodzko, w czasie rozmowy Urszula Karpowicz miała zabrać mu notatki na temat przyszłorocznego budżetu i schować je do swojej torby. Gdy radny próbował je odzyskać, miała zacząć go szarpać, a następnie uderzyć pięścią w szczękę.
— Jestem zdruzgotany tą sytuacją. Udaję się na spotkanie, żeby zawrzeć jakiś pakt koalicji, żebyśmy mogli spokojnie prowadzić sprawy dusznickie do przodu, a kończy się taką awanturą i jakąś próbą nagrywania mnie. To smutne, że taka osoba, z takim charakterem będzie rządziła naszym miastem. Zaufanie spadło do zera, trudno będzie współpracować — przynajmniej w moim przypadku ja nie widzę współpracy w przyszłości — stwierdził Kwolek.
Awantura w Dusznikach-Zdroju. Burmistrzyni i radny szarpali się o kartkę
Urszula Karpowicz została wybrana na urząd burmistrza miasta Duszniki-Zdrój w niedzielę, 26 października. Zdobyła ponad 60 proc. głosów. Jarosław Kwolek również startował w wyborach na burmistrza, zajmując trzecie miejsce z 10 proc. głosów.
Jak podaje 24Kłodzko, obecnie Karpowicz przebywa na zwolnieniu lekarskim, jednak wystosowała już oświadczenie w sprawie awantury. Jak stwierdziła, radny przyszedł na środowe spotkanie w restauracji „załatwiać swoje interesy”.
„Wyciągnął kartkę, którą mi przekazał. Odczytałam głośno treść — »Sekretarz gminy zostaje w urzędzie« — i schowałam ją do torebki. Wówczas radny zaatakował mnie, zaczął szarpać torebkę, w której była schowana kartka. Bardzo mu zależało na zabraniu tej kartki, ponieważ sekretarzem gminy jest jego żona” — relacjonowała Karpowicz. Dodała, że w jej obronie stanął syn, który też przebywał w lokalu, a w czasie zajścia „ucierpiał” jej kręgosłup. „Nie dam się zastraszyć! Nie takich metod oczekuję od radnych” — napisała na końcu.
Karpowicz zapowiedziała, że zgłosi sprawę odpowiednim organom. Podobną deklarację złożył też radny Kwolek. Jak przyznał mł. asp. Tobiasz Fąfara z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku, funkcjonariusze interweniowali w sprawie „słownej utarczki” między urzędnikami. — Każda ze stron przedstawiała swoją własną wersję wydarzeń, że to ta druga strona była prowokatorem tego zdarzenia, natomiast nie zostało złożone żadne zawiadomienie — powiedział mł. asp. Fąfara.