Polityka

31.10.2025, 08:30

Niezbyt udany kongres „zjednoczeniowy” Koalicji Obywatelskiej postanowiono naprawić aferą wokół CPK. Rzeczywiście w PiS w pierwszych godzinach zapanowała panika. Po pierwsze byli chyba szczerze zaskoczeni sprawą, choć ostrzeżenia poprzedniego kierownictwa CPK i ministra Marcina Horały powinny były do nich wcześniej dotrzeć. Po drugie sprawa wyglądała na wyjątkowo śmierdzącą.

Autor: Tomasz Sakiewicz

copied = false, 2000);
„>

Donald Tusk

@PlatformaObywatelska – YouTube

Donald Tusk

Jedynym usprawiedliwieniem odwlekania oddania władzy było to, żeby móc podciągnąć strategiczne projekty takie jak CPK. Tymczasem zrobiono transakcję, która może w tym przeszkodzić. Tak czy inaczej do tej umowy nie powinno dojść.

Jednak meritum afery powoli zaczyna wyglądać dokładnie odwrotnie. Okazuje się, że beneficjent tej transakcji opłacał nie PiS, lecz PO. Czy mogły być tam inne motywacje niż atencja do „umiłowanego wodza”? Na trop naprowadziły obecne władze, początkowo twierdząc, że działki nie da się odkupić. Zgodnie z umową notarialną jak najbardziej się da.

Ale może była jakaś inna umowa? Afera, przynajmniej według zapewnień KOWR, nagle się skończyła. To, że akurat nowy rząd gwałtownie podwyższył wartość działki, przesuwając budowę CPK na jej teren, też nie pomaga w budowaniu „pisowskiej” afery. Ktoś tu wlazł na grabie.