Hollywood udało się rozwścieczyć Pentagon z pomocą nowej produkcji Netflixa. Chodzi o Dom pełen dynamitu, który 24 października trafił do streamingu, a wcześniej ukazał się w wybranych kinach w USA. Produkcja przedstawia dramatyczną sytuację, w której w Stany Zjednoczone z nieznanego źródła został wymierzony pocisk rakietowy. Aby zapobiec zagrożeniu, zostają wystrzelone dwa pociski przechwytujące, jednakże oba zawodzą, gdyż jeden nie trafia w cel, a drugi ulega awarii.

Bloomberg ujawnił, że Pentagonowi nie spodobał się sposób, w jaki przedstawiono amerykańską obronę przeciwrakietową. Dom pełen dynamitu maluje ją jako nieskuteczną, kosztowną i zawodną, co według Agencji Obrony Antybalistycznej ma być kompletnie niezgodne z prawdą. Bloomberg dotarł do notatki z 16 października, która odnosi się do dzieła Kathryn Bigelow i dyskusji, jaką może wywołać.

W filmie fikcyjne przechwytujące pociski nie trafiają w cel i rozumiemy, że ma to stanowić fascynujący element dramaturgii mający na celu rozrywkę widzów, [ale wyniki rzeczywistych testów] pokazują zupełnie inną rzeczywistość.

W scenie z Domu pełnego dynamitu, minister obrony (w tej roli Jared Harris), skarży się na to, że pomimo wydania 50 mld dolarów na obronę przeciwrakietową, obecnie ma ona wyłącznie 50% szans na przechwycenie pocisku. Agencja Obrony Antybalistycznej zaprzecza, że ta deklaracja ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistym stanem obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych, powołując się na testy, które „od ponad dziesięciu lat wykazują 100% dokładność”. Fikcyjna narracja ma nie doceniać możliwości USA.

Ekipa odpowiedzialna za Dom pełen dynamitu nie konsultowała z Pentagonem wydarzeń przedstawionych w filmie. Ale Bigelow w rozmowie z CBS zapewniła, że mieli doradców, którzy pracowali dla Pentagonu i towarzyszyli jej każdego dnia na planie.