- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałek rano. Poinformowała o nim w serwisie X Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” w Warszawie. „Po godz. 7 na Ursusie 7-latek prawdopodobnie zachłysnął się żelkami i doszło do zatrzymania krążenia” — przekazała.
— Na miejsce wysłane zostały dwa zespoły ratownictwa medycznego. Walka o życie chłopca trwała przez ponad godzinę. Niestety nie udało się uratować dziecka — mówi Onetowi Piotr Owczarski, rzecznik stacji „Meditrans”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tragedia na warszawskim Ursusie. Nie żyje 7-letnie dziecko
Do tej tragedii doszło w domu jednorodzinnym przy ul. Chełmońskiego. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że gdy rodzice zajrzeli rano do pokoju chłopca, zauważyli, że ten jest nieprzytomny i nie oddycha. Natychmiast zadzwonili na numer alarmowy 112 i wezwali pogotowie.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, chłopiec leżał na łóżku, a obok, na poduszce, znajdowała się paczka żelek. Natychmiast przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Trwała ona blisko godzinę, ale nie udało się przywrócić czynności życiowych dziecka.
- Jak chłopiec się zakrztusił?
- Ile trwała reanimacja chłopca?
- Gdzie doszło do tego tragicznego zdarzenia?
- Co mówi policja o przyczynach śmierci dziecka?
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tragedia w Kołobrzegu, w punkcie opieki zmarło 1,5-roczne dziecko. Nowe fakty
Ze wstępnych nieoficjalnych ustaleń wynika, że 7-latek w nocy albo nad ranem wstał i poszedł do łazienki. Wracając z niej, chwycił paczkę wspomnianych żelek. Potem prawdopodobnie zaczął je żuć i zasnął. To wtedy mogło dojść do jego śmierci.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kontrowersje po zagryzieniu 46-latka przez psy. „Mogło dojść do pomyłki”
To jedna z prawdopodobnych hipotez, jaką rozpatrują śledczy. Potwierdzić to może sekcja zwłok 7-latka. O jej zarządzeniu będzie decydował prowadzący śledztwo prokurator. Sekcja zwłok pomogłaby również ustalić godzinę, w której doszło do śmiertelnego zakrztuszenia się.
— Wstępnie zdarzenie zostało zakwalifikowane jako nieszczęśliwy wypadek. Nie stwierdzono w nim udziału osób trzecich. Ale będzie to jeszcze weryfikowane w śledztwie, które będzie prowadzone przez prokuraturę — mówi Onetowi asp. Małgorzata Gębczyńska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III.