Jak podaje we wtorek litewska organizacja przewoźników drogowych LINAVA, na terytorium Białorusi utknęło około 1,5 tys. litewskich kierowców wraz z samochodami i ładunkiem. Przewoźnicy domagają się od rządu i premier Ingi Ruginiene „jasnego planu działania i zapewnienia bezpieczeństwa kierowcom oraz powrotu pojazdów na Litwę”. To kolejny, najnowszy już epizod narastającego kryzysu w relacjach z Białorusią.
Kierowcy zostali zakładnikami geopolitycznej rozgrywki – podobnie jak we wrześniu byli nimi polscy przewoźnicy. Litwa ogłosiła ostatnio zamknięcie granicy z Białorusią w reakcji na tzw. „inwazję balonów” wysyłanych z Białorusi, a paraliżujących ruch lotniczy. Łukaszenka przeszedł do ataku, podpisując dekret zakazujący do 2027 r. ruchu ciężarówek zarejestrowanych w Polsce i na Litwie po terytorium Białorusi – poinformowała agencja BNS.
– Żeby uwolnić teraz tych przewoźników, żeby uwolnić te ciężarówki, nie ma innego rozwiązania jak po prostu zamknąć wszystkie przejścia towarowe z Białorusią i postawić Łukaszence ultimatum. Bo jeśli teraz Zachód się cofnie, to znaczy, że dyktator wychodzi z tego jako zwycięzca. Podobnymi metodami będzie zwyciężał w każdych kolejnych rozmowach z Zachodem – komentuje w rozmowie z WP Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista w Polsce, wiceszef Rady Koordynacyjnej. I podkreśla: – Nie można się uginać przed dyktatorem, należy okazać siłę.
Ponad 100 prób przekroczenia granicy w weekend. Migranci rzucali kolce
Zdaniem opozycjonistów reżim Łukaszenki znajduje się w poważnych tarapatach gospodarczych i pragnie zniesienia sankcji, lecz musi w zamian zmienić swoją politykę wewnętrzną.
Rozmówca WP wskazał, że nadchodzi decydujący moment – bo twarde dane gospodarcze wskazują na coraz wyraźniejsze oznaki kryzysu w Białorusi: – Łukaszenka znajduje się w ogromnych tarapatach ekonomicznych: spadek w przemyśle, minus w produkcji rolnej, spadek sprzedaży na rynku rosyjskim, brak środków finansowych. To jest właśnie ten moment „małego okienka możliwości”.
Jak podkreślił opozycjonista – tylko naród białoruski może ostatecznie zmienić sytuację w swoim kraju. Jednak właściwe ukierunkowanie presji – poprzez działania sąsiadów, UE i Zachodu – jest dziś kluczowe. – Bez konsekwentnego utrzymywania presji, nie da się wymusić zmiany wewnętrznej polityki represji ani zewnętrznej, agresywnej strategii Mińska – podkreślił Łatuszka.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie wszystkich przejść granicznych z zachowaniem tylko paru przejść dla ruchu osobowego, dla ludzi. To mocno odczuje Łukaszenka. Popatrzmy, że kiedy Polska zamknęła przejście graniczne, to doprowadziło w końcu, i już to widać w statystyce, do zmniejszenia prób nielegalnego przedostania się migrantów na terytorium Polski. Łukaszenka zaczął konkretnie rozmawiać o wyzwoleniu Andrzeja Poczobuta – przypomniał Łatuszka.
Co się dzieje z dyktatorem? Łukaszenka kazał Amerykanom iść…
Dodajmy, że w relacjach Stanów Zjednoczonych i UE z Białorusią pojawiły się nowe niepokojące sygnały. Białoruski przywódca przypuścił słowny atak na Donalda Trumpa. Jeszcze niedawno białoruski dyktator deklarował gotowość do zawarcia „wielkiego dealu” z Amerykanami. Jednak w piątek ogłosił, że negocjacje idą nie tak.
– Odsłonię pewną tajemnicę. (…) Bywa różnie, rozmowy idą ciężko. I dosłownie następnego dnia po nocy, kiedy te balony poleciały, Amerykanie przysłali nam wiadomość, że winni są Białorusini. Że to nasza sprawa, i że władze, a także Łukaszenka, muszą natychmiast przeprosić Litwę, publicznie. Ja im mówię: „Niech idą oni na ch… – oświadczył publicznie białoruski przywódca. Jego kanał na Telegramie powtórzył te wypowiedzi w sobotę i w niedzielę.
Białoruś miała przeprosić Litwę. Tak Łukaszenka opowiedział Amerykanom
Łukaszenka ogłosił także, że był bliski porozumienia z Polską w sprawie uwolnienia Andrzeja Poczobuta, który od lat przebywa w białoruskim więzieniu. Jak stwierdził, prowadzone były rozmowy dotyczące wymiany więźniów oraz otwarcia przejść granicznych na polsko-białoruskiej granicy. Dyktator podkreślił, że rozmowy zakończyły się bez porozumienia, ponieważ Polska – w geście solidarności z Litwą – nie zgodziła się na otwarcie nowych przejść granicznych. – Cóż, my też się wycofamy. Robimy pauzę. Kiedy będziecie gotowi, przyjdźcie, a my z wami porozmawiamy – powiedział Łukaszenka.
Paweł Łatuszka uważa, że zmiana nastroju Łukaszenki wynika z wizyty w Mińsku Siergieja Ławrowa, szefa rosyjskiej dyplomacji. – Dlaczego Łukaszenka jest taki wściekły? Ewidentnie dostał sygnał z Kremla. Ławrow był w Mińsku w ubiegłym tygodniu i przekazał – według naszej wiedzy – po prostu sygnał: co ty chcesz jakieś układy z Amerykanami, z Unią Europejską zawierać? Pamiętajmy, że Łukaszenka nie jest gwarantem niezależności i nie podejmuje niezależnych decyzji. Decyzje ostatecznie zapadają na Kremlu – podkreślił rozmówca WP.
Jest nagranie z granicy. „Żelazna kurtyna staje się rzeczywistością”
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski