Hołownia zaznacza, że informacja o planowanym wyjeździe została wcześniej zgłoszona. — To nie jest tak, że nie zawiadomiliśmy prokuratury o mojej nieobecności, oczywiście, że zawiadomiliśmy — wyjaśnił marszałek Sejmu podczas spotkania z dziennikarzami. Dokument miał zostać podpisany przez niego 30 października i trafić do prokuratury dzień później, w godzinach porannych.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego Szymon Hołownia nie stawił się na przesłuchanie?
Jakie zarzuty Hołownia stawia prokuraturze?
Kiedy Hołownia złożył zeznania w sprawie 'zamachu stanu’?
Co powiedział Hołownia o swoim wyjeździe do Addis Abeby?
W sprawie swoich słów o „zamachu stanu” polityk składał już zeznania 10 października. — Odpowiedziałem na wszystkie pytania. Pani prokurator wyraźnie oświadczyła, że nie ma do mnie więcej pytań — tłumaczy Hołownia. Polityk miał kontynuować składanie wyjaśnień 3 listopada, jednak nie stawił się na wyznaczone spotkanie, co śledczy mieli uznać za brak szacunku.
Hołownia zarzuca prokuraturze bałagan w dokumentach
— Jeżeli dzisiaj pan prokurator Skiba mówi do mnie, że brakuje mi kindersztuby procesowej, to ja, trochę się uśmiechając, musiałbym powiedzieć „Wam trochę porządku w tej prokuraturze brakuje w papierach. Panie prokuratorze, niezły macie… bałagan” — mówi Hołownia.
Marszałek Sejmu zapewnia, że nie zamierza wchodzić w konflikt z prokuraturą. — Nie będę robił, nie wiadomo jakich konfrontacji, ale chcę powiedzieć jasno: ja dzisiaj nie stawiam się ponad prawem, ja tego prawa bronię — zapewnia, odnosząc się do krytyki związanej ze swoimi działaniami.
Sprawa dotyczy słów Hołowni o „zamachu stanu”. Padły w kontekście zaprzysiężenia prezydenta
Sprawa dotyczy wypowiedzi Szymona Hołowni, wygłoszonej w lipcu na antenie Polsat News. Marszałek Sejmu przekazał wtedy, że wielokrotnie sugerowano mu, aby opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta i dokonał w ten sposób „zamachu stanu”. Zapytany, kto składał mu te propozycje, mówił o ludziach, którym „nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”. Później marszałek Sejmu tłumaczył, że sformułowania „zamach stanu” użył nie w znaczeniu prawnym, tylko w znaczeniu politycznej diagnozy.